183 v2

UCIEKAĆ Z TĄD PUKI JESZCZE MOŻECIE BŁAGAM WAS!!!

Zsrr - *puka do drzwi od pokoju Rzeszy* Rzesiu kochany otworzysz te drzwi?~

Rz - Nein! Nie zachowujesz się normalnie! Zostaw mnie w spokoju!

Zsrr - Rzesiu kochany ty mój~ Otwórz te drzwi~ Pobawimy się~

Rz - Nigdy! Masz mnie zostawić!

Zsrr - Miałbym odpuścić mój deser?~ Ja chętnie go zjem~

Rz - Nie tkniesz mnie!

Zsrr - Zobaczymy skarbie zobaczymy~ *idzie na dół do komody w salonie*

Rz - *po cichu* Boże zbaw mnie grzesznika i odpuść mi moje grzechy ratując mnie od niego.

Zsrr - *wraca z powrotem z dorobionym wcześniej kluczek do jego pokoju*

Rz - *po cichu* Błagam cię..

Zsrr - Przyszedłem po swój deser~

Rz - Zostaw mnie komunisto parszywy!

Zsrr - Nie mam najmniejszego zamiaru najdroższy~ *otwiera drzwi i do niego wchodzi*

Rz - *od razu się odsunął jak najdalej od niego* Zostaw mnie!

Zsrr - I gdzie się podział twój kochany pistolecik najdroższy?~ *podchodzi do niego*

Rz - *który wie że go nie ma bo oddał go do naprawy* Zostaw mnie! Ja nie chcę nic z tobą robić!

Zsrr - Obaj wiemy że chcesz zawsze więcej~

Rz - Proszę cię.. znowu będzie bolało.. znowu będzie krew.. ja tego nie chcę..

Zsrr - Oj Rzesia, Rzesia~ Taki mały~ Taki słodki~ Taki delikatny~

Rz - Zzostaw mmnie.. nie zbliżaj się do mnie!

Zsrr - *zdejmuje z siebie koszulkę* Na peeewno?~

Rz - Na pewno nie zbliżaj się do mnie!

Zsrr - *podchodzi bardzo blisko niego i owija ręce wokół jego bioder* Będzie c się podobało~

Rz - Nie będzie! Zostaw mnie!

Zsrr - Masz moje słowo kochany~ *kładzie go na łóżku i przywiązuje jego ręce do barierek łóżka*

Rz - Zsrr zostaw mnie!... Proszę cię..

Zsrr - *ściąga z niego koszulkę i jeździ mu dłonią po każdym kawałeczku jego ciała* Ciii~ Spokojnie skarbie~ Będzie przyjemnie ale musisz się mnie słuchać dobrze?~

Rz - Ja chcę byś mnie tylko puścił.. proszę cię..

Zsrr - *dalej mu jeździ dłońmi po ciele* Cii~ Jeśli będziesz się mnie słuchał obaj będziemy czerpać z tego przyjemność wtedy~ To jak skarbie?~ Będziesz się mnie słuchał?~

Rz - *który się niestety poddał* Tak.. będę..

Zsrr - Grzeczny Rzesia~ *zawisa nad nim i namiętnie całuje*

Rz - *odwzajemnia*

Zsrr - *mocno pogłębia*

Rz - *dalej odwzajemnia*

Zsrr - *odsuwa się przez powietrze* Twoje usta są jak dwa płatki róż~ Takie kruche i delikatne~ Trzeba się z takimi ostrożnie opchodzić~

Rz - *lekko się rumieni* Dziękuję..

Zsrr - Cała przyjemność po mojej stronie~ *robi mu malinki na klatce piersiowej*

Rz - *cichutko jęczy*

Zsrr - *zjeżdża mu powoli z malinkami coraz niżej*

Rz - *coraz głośniej przez to jęczy*

Zsrr - *wkłada mu dwa palce do buzi i robi mu malinki po ciele*

Rz - *ssie mu palce dalej cichutko jęcząc*

Zsrr - *robi mu w końcu malinki przy pasie*

Rz - *stara się jakkolwiek głośniej jęknąć dalej z jego palcami w buzi*

Zsrr - *robi mu przy pasie jedną malinkę do krwi a krew zlizuje*

Rz - *trochę głośniej spróbował jęknąć*

Zsrr - *odsunął się trochę i spojrzał na swoje dzieło* Piękne arcydzieło~

Rz - Mhm..

Zsrr - *wyjmuje mu z buzi bardzo oślinione palce* Gotowy skarbie?~

Rz - *leciutko kiwa głową potakująco*

Zsrr - Cudownie skarbie~ *ściągnął z niego spodnie razem z bokserkami i wsadził w niego od razu dwa palce*

Rz - *bardzo głośno jęknął*

Zsrr - Czuję się jakbym był na najcudowniejszym koncercie świata skarbie~ *porusza w nim palcami*

Rz - *jeszcze głośniej jęczy*

Zsrr - Jesteś istnym mym zbawieniem skarbie choć w Boga nie wierzę~ *dokłada trzeci palec i nimi w nim mocno rusza*

Rz - *jeszcze głośniej jęczy*

Zsrr - I co skarbie?~ Jest aż tak źle?~

Rz - *kiwa lekko głową przecząco*

Zsrr - No właśnie skarbie~ *podnosi jego jedną nogę i robi mu malinki po zewnętrznej stronie ud*

Rz - *jeszcze głośniej jęczy*

Zsrr - Jesteś skarbie gotowy~ *wyciąga z niego palce*

Rz - Kkochanie?

Zsrr - Tak skarbie mój?~

Rz - Oo.. ood razu.. proszę..

Zsrr - Jesteś pewny?~

Rz - Ttak.. po prostu to.. zzrób..

Zsrr - Mówiłem że ci się spodoba~ *ściąga z siebie spodnie od razu z bokserkami i bez uprzedzenia wchodzi w niego cały*

Rz - *jęknął bardzo głośno*

Zsrr - I oto skarbie chodzi~ *od razu szybko się w nim porusza*

Rz - *jęczy głośno i lekko zacisnął nogi*

Zsrr - Skarbie nie zaciskamy się~ *bierze go za jedną nogę i mu ją odsuwa a drugą głaszcze jego podbrzusze na chwilę się zatrzymując* Bardzo boli?~

Rz - *lekko kiwa głową potakująco*

Zsrr - Cii~ Spokojnie skarbie~ Jak nie będziemy się zaciskać to nie będzie bolało dobrze?~ *dalej go głaszcze*

Rz - Ddobrze.. *z powrotem się luzuje*

Zsrr - Oto skarbie chodzi~ *z powrotem się szybko w nim porusza*

Rz - *z powrotem głośno jęczy*

Zsrr - *po jakiejś chwili dochodzi w nim*

Rz - *jeszcze głośniej niż wcześniej jęknął wyginając się w lekki łuk*

Zsrr - *szybko z niego wychodzi patrząc się jak się z Rzeszy żywcem wylewa* Pięknie z ciebie cieknie skarbie~

Rz - Mhm..

Zsrr - Chcesz dalej kontynuować zabawę?~

Rz - *podnosi lekko głowę patrząc się na niego pytająco*

Zsrr - Chcesz skarbie czy nie?~

Rz - Chcce..

Zsrr - Twoje życzenie mym rozkazem~ *zaczyna go wylizywać*

Rz - *z powrotem jęczy*

Zsrr - *w końcu po jakimś czasie kończy* Wiedz że ten czas spędzony z tobą był niezapomniany~ *odwiązuje mu ręce i przykrywa go kocem* Śpi słodko kochanie~

Rz - *zasypia nic nie mówiąc*

Zsrr - *też zasypia wtulając go w siebie*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top