116

Rz - *Chodzi wokół kanapy a IR nie chce się do niego zbliżać więc go tak zostawia* *W myślach* Jebne, jebne, jebne. No poprostu kurwa no jebne przysięgam. Jic mnie nie powstrzyma. Nic poprostu nic. Przysięgam podejdę u jebne. IR nie jebne bo mnie trzyma u siebie a do komucha jeszcze nie chcę wracać.

Rz - *W myślach* Ocho znowu do mnie napisał ten komunistyczny śmieć.

WIADOMOŚĆ

Zsrr - Ty jesteś mą tarczą. Ty jesteś mym mieczem. Tyś mą zbroją. Ty mymi skrzydłami. Jam upadły anioł. Ty mój zbawiciel. Ty mą mądrością. Ty mą miłością i smutkiem. Odkąd cie nie ma to wszystko zniknęło. Przepadłem w odmęt ciemności bez zbawiciela jako anioł upadły. (Nawiązanie do Grecji i ogólnej religii)

Rz - *Nic nie pisze*

Zsrr - Jak człowiek Bożej Łaski do zbawienia potrzebuje tak ja miłości w mym życiu do życia tu potrzebuję. Lecz od kogo ją wziąść mam jak miłość ma przepadła na zawsze.

KONIEC WIADOMOŚCI

Rz - *W myślach* Kurwa teraz do tej Grecji i religii się odnosi. Co mu się stało? Wcześniej taki nie był jeśli chodzi o podrywy. Może coś w sobie zmienił na rzecz pewności, że mnie poderwie? Nie wiem. No cóż jeszcze trochę tu posiedzę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top