dzień trzeci.
Dziecko na placu zabaw płakało cicho w piaskownicy. Nikt nie chciał się z nim bawić, bo jest nowy. Bo jest nieznany. Bo może przez to jest inny, nie zna tych najfajniejszych zabaw i nie umie wielu rzeczy.
Usiadła obok niego młoda dziewczyna z długim warkoczem. Przyglądała się mu moment. W końcu sięgnęła po jedną z łopatek.
- Ej, to moja! - krzyknął jeden z chłopców i podbiegł do dziewczyny i chłopca.
- Twoja? - dopytała swoim ciepłym głosem.
- Tak!
- Super jest! - pochwaliła. - Pokażesz nam co można z nią zrobić?
- Tak! - pięćiolatek wziął od niej swoją zabawkę i zaczął tworzyć różne dzieła na piasku lub z niego.
- Widzisz? - zagaiła cicho do chłopca, który przestał płakać, patrząc ciekawskim wzrokiem na rówieśnika. - Jesteśmy widownią.
- Tak! A ja artystą! - odparł chłopiec z łopatką.
- A może chcesz stać się nauczycielem i nauczysz nowego kolegi robić taaakie piękne dzieła? Jesteś w tym naprawdę dobry. - powiedziała z szerszym uśmiechem.
I w ten oto sposób chłopcy zaczęli wspólnie się uczyć robić rysunki na piasku.
Dziewczyna natomiast odeszła w swoją stronę, wiedząc, że będą najlepszymi przyjaciółmi na wiele, wiele lat.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top