Jak się poznaliście cz.1

Hejoo! No więc witam was w kolejnej części tego całego czegoś. Mam dla was pare ciekawych i mam nadzieję śmiesznych opowieści jak wyglądało wasze pierwsze spotkanie. Do każdej postaci są dwie wersje: dla odważnych, czyli tych którzy z natury są śmiali i bardzo towarzyscy. Natomiast dla nieśmiałych, jak sama nazwa mówi, jest dla osób, które są towarzyskie, ale dla osób, które znają itp. Mam nadzieję, że wiecie o co chodzi. Miłego czytania!

Scott:
*Dla odważnych*

Poznaliście się, gdy Scott, przejechał Ci szmacianego misia deskorolką (miałaś wtedy sześć lat). Byłaś na niego bardzo wściekła, wzięłaś jego deskorolkę w obie ręcę i walnęłaś go z całej,dziecięcej siły w głowę. Chłopak był od ciebie o dwa lata starszy, więc twój wysiłek został przez niego wyśmiany. Jednak po kilku dniach chłopak przeprosił cię za zniszczenie pluszaka i oferował kupno nowego (ze swoich kieszonkowych).

*dla nieśmiałych*

Poznaliście się, gdy Scott przypadkowo przejechał twojego ulubionego pluszaka. Chłopak bardzo cię przepraszał, a w jego oczach widać było skruchę. Mimo, że twoje oczy wciąż zapełniały gorące łzy, przebaczyłaś chłopakowi. Następnego dnia zaprosił cię na lody.

Stiles:

*Dla odważnych*

Poznałaś Stilesa na jednej z imprez. Fakt chłopak stał pod ścianą i sączył swój napój, ale wydawał się być interesujący. Postanowiłaś, że do niego podejdziesz i spróbujesz zagadać.
- Hej... jestem (y/n)! Fajna impreza, prawda? - próbowałaś przekrzyczeć hałaś panujący w pomieszczeniu.
- Hejka. Jestem Stiles... taa bardzo fajna, prawie jak u mojej babci - buchnęłaś śmiechem i rozmawiałaś z nim dalej.

*Dla nieśmiałych*

Poznałaś Stilesa na imprezie. Zostałaś zaciągnięta siłą i ogółem szukałaś miejsca, w którym nikt nie będzie zadawał ci głupich pytań, lub nie namówi na jakieś chore gry. Zanim jednak zakopiesz się w jakiejś norze postanawiasz iść po butelkę wody (wiecie pragnienie i takie sprawy). Docierasz do kuchni, w której leżą porozwalane ciuchy, staniki, nawet majtki. Powoli otwierasz lodówkę, wyjmujesz z niej czystą wodę (nie to nie wódka). Szybkim krokiem udajesz się na piętro i szukasz wolnego pomieszczenia. Jedynym 'wolnym pomieszczeniem w tej willi jest łazienka. Powoli wchodzisz to ciemnego pomieszczenia, zapalasz światło i spokojnie siadasz na podłodze.
- Fajowsko... ogrzewana. Przynajmniej mi tyłek nie zmarźnie - mówisz po czym odkręcasz butelkę i nabierasz trzy duże łyki. Słyszysz cichy szmer za zasłoną prysznica. Zaczynasz się bać... wstajesz najciszej jak się da, a za swoją broń obierasz papier toaletowy (no co... poręczny jest). Podchodzisz do zasłony i szybko odkrywasz ją, aby zdemaskować przestępce (taaa za dużo "scooby doo"). Okazuje się, że to młody chłopak... zaczynasz się czerwienić i szybko zakrywasz oczy.
- Bardzo cię przepraszam... nie wiedziałam. Ej stój ty jesteś ubrany! - twoja skóra przybiera kolor dojrzałego buraka, odsłaniasz swoje oczy i spoglądasz na swoje buty.
- Ładny ten kolor... taki buraczkowopomidorowy, ale ostrzegam nie jestem specjalistą - zaczyna się głośno śmiać. Ty sama po chwili rozluźniasz się i śmiejesz do rozpuku razem z nim.
- Jestem (y/n) - mówisz po chwili.
- A ja nazywam się Stiles... ale możesz mówić mi Holmes. Sherlock Holmes.
***********************************
Mam nadzieję, że się podobało... kolejna część powinna pojawić się jutro. Do zobaczonka kiteczki!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top