Rozdział 7
Weszłam do sypialni zaginionego mężczyzny. Mimo, że doskonale zdawałam sobie sprawę, że go tutaj nie zastanę, to złudna nadzieja kazała mi odwiedzać jego pokój codziennie rano Nim brałam się za przygotowywanie śniadania oraz wieczorem przed snem. Każde takie odwiedziny kończyły się jednak jedynie kolejnymi łzami, które mimowolnie spływały po moich policzkach. Teraz nie było inaczej, więc rutynowo odwróciłam się na pięcie i wyszłam z pomieszczenia.
- Hope, musimy porozmawiać. - Usłyszałam zza pleców.
- Niby o czym? - Mruknęłam niewzruszona, kierując swoje kroki do mojego pokoju, nie zaszczycając Philzy nawet ulotnym spojrzeniem.
- Chodź ze mną. - Rozkazał, wymijając mnie. Westchnęłam i pokierowałam się za blondynem. Minęliśmy kilka par drzwi, by zatrzymać się przy tych na końcu korytarza. Mężczyzna wszedł do środka, więc i ja to uczyniłam.
Razem zasiedliśmy na przeciwko siebie, po obu stronach ciemno brązowego biurka. Oparłam plecy o obicie fotela w kolorze butelkowej zieleni, który swoją drogą był bardzo wygodny.
- Więc o czym chciałeś porozmawiać? - Spytałam, chociaż tak naprawdę mało mnie to interesowało. Wolałam dalej rozpaczać w samotności nad brakiem mojego różowowłosego mentora.
- Chcę Ci wytłumaczyć kilka spraw. Wiem, że mi nie ufasz, ale proszę posłuchaj chociaż tego co mam Ci do powiedzenia. - Westchnął, na co skinęłam głową. - Wiesz, że ukrywam przed Tobą informacje. Ale nie myślałaś kiedyś dlaczego? - Spytał, patrząc prosto w moje oczy.
- Zwyczajnie nie chcesz od razu mi o wszystkim powiedzieć, bo myślisz, że wykorzystam te informacje przeciwko Tobie. - Prychnęłam w odpowiedzi.
- Nie do końca. Tutaj mi chodzi o Twoje bezpieczeństwo, im więcej z Naszych wrogów wiedziałoby o Tobie i wiedzy jaką posiadasz, tym większe jest zagrożenie Twojego życia. Dlatego też nawet moi synowie nie wiedzą wszystkiego, chcę ich chronić.
- To dlaczego nie chcesz chronić Techno? - Spytałam, prychając pod nosem.
- Techno to inna bajka. Wilbur oraz Tommy są wrażliwi, mimo tego jak uśmiechniętych i twardych nie udają. Wir walki nie jest ich miejscem. - Uśmiechnął się krzywo i kontynuował. - Technoblade to urodzony wojownik, posiada wielkie pokłady sprytu i inteligencji. Jego umiejętności walki są zdumiewające. Radzi sobie lepiej ode mnie, stąd moje zaufanie i pewność, że poradzi sobie. On jest wręcz stworzony do wygrywania. - Zakończył z powagą.
- Ten czerwony błysk.. Pojawiał się wtedy, gdy jakkolwiek rywalizowałam z Techno! On ma coś wspólnego z tym co mówisz. - Mówiłam nakręcona. - I albo mi powiesz co to znaczy, albo dowiem się tego na własną rękę. - Zażądałam ostrym tonem.
- Faktycznie wiem co się dzieje, ale tylko Techno może zadecydować o tym czy Ci powie co mu dolega. Jedyne co mogę Ci przekazać z moich informacji to to żebyś nie zbliżała się do niego i nie prowokowała bardziej, gdy będzie w TYM stanie. - Odpowiedział, dając nacisk na przedostatnie słowo. W takim razie muszę teraz tylko liczyć na powrót różowowłosego..
---
W spokoju sprzątałam dom, podczas gdy reszta domowników wyjechała z domu. Wilbur obiecał, że będzie z Tommy'm szukać brata, zaś Phil musiał jak co tydzień wybrać się po zapasy do wioski.
Moją codzienną rutynę przerwało głośne pukanie do drzwi. Podskoczyłam przestraszona, jednak słysząc, że owe nie ustępuje chwyciłam nóż kuchenny i po cichu pokierowałam się w stronę dźwięku.
- Philza otwieraj te drzwi, przyprowadziłem Techno! - Odezwał się nieznany mi głos. Na słowa o różowowłosym przestałam logicznie myśleć i szybko otworzyłam drzwi.
- Techno żyjesz! - Krzyknęłam z uśmiechem od ucha do ucha i rzuciłam się na szarookiego. Zachwiał się i prawdopodobnie gdyby nie to, że chłopak w zielonej bluzie go podtrzymywał to wywróciłabym Naszą dwójkę.
- No, no.. Kolejne "dziecko" Phila, czy może Twoja kochanka? - Spytał prześmiewczo blondyn.
- Bardziej indywidualna jednostka, która zabiera od Ciebie Techno i idzie się Nim zająć, gdy ty grzecznie sobie stąd pójdziesz. - Warknęłam, faktycznie przejmując z jego rąk różowowłosego i zamykając zielonookiemu drzwi przed twarzą.
Przyznam, że ciężko było Nam dotrzeć do sypialni poszkodowanego. Jednak zaraz po tym, gdy już w miarę spokojnie leżał na łóżku, udałam się po apteczkę.
- Dam sobie przecież radę. - Mruknął, przewracając oczami.
- Z moją pomocą ledwo wchodziłeś po schodach, więc nie okłamuj mnie! - Warknęłam, podchodząc do niego.
- To pójdź chociaż po Phila. - "Zaproponował" próbując uniknąć pomocy z mojej strony.
- Nikogo oprócz Nas nie ma w domu. Phil wyjechał po zapasy, a Wilbur wraz z Tommy'm szukają Cię. - Odpowiedziałam, rozkładając na niewielkim stoliku potrzebne rzeczy.
- W takim wypadku dam radę sam. - Rzucił jakby od niechcenia, jednak wiedziałam, że robi to tylko dlatego, że jego duma mu nie pozwala. Czasami ten człowiek jest tak głupi, że ciężko mi w to uwierzyć.
- Technoblade! - Krzyknęłam, jak matka zła na dziecko, które rozrabia w najlepsze.
- Tak się nazywam.. - Rzekł niewzruszony, jednak widziałam, że zdziwiła go moja pewność.
- Gdzie masz rany? Muszę je opatrzeć i nie ma żadnego sprzeciwu. - Warknęłam ostro. Mężczyzna bez słowa usiadł na łóżku z cichym syknięciem, jednak najwidoczniej zignorował ból i wziął się za rozpisanie koszuli. Z każdym guzikiem odsłaniała mi się coraz większa część jego umięśnionej klatki piersiowej, a później brzucha. Nie wspomnę nawet o iście seksowym widoku, który miałam przed oczami, gdy całkowicie pozbył się górnej części ubioru.
- Nie ma się na co patrzeć, wyglądam okropnie. - Mruknął ponuro, odwracając speszony wzrok.
- Huh? Wyglądasz przecież jak współczesny Apollo! - Odparłam, chyba trochę zbyt podekscytowana.
- Apollo nie posiadał skazy, za to moje ciało całe jest pokryte bliznami. - Jego ton głosu był przygnębiający do tego stopnia, że zrobiło mi się żal różowowłosego. W ciszy jednak wzięłam się za opatrywanie jego nowych, brzydkich (jak uważał Techno) ran.
---
- No i gotowe. - Mówiąc to wzięłam się za sprzątanie po sobie stolika nocnego.
- Dziękuję.. - Mruknął cicho pod nosem, zdecydowanie nie był przyzwyczajony do tego słowa.
- Techno, spójrz na mnie. - Powiedziałam czule, przerywając robienie porządku.
- Heh? - "Spytał" zdziwiony. Ujęłam jego twarz w dłonie, chcąc przekazać w tym geście całą moją czułość i opiekuńczość.
- Nieważne ile blizn będzie miało na sobie Twoje ciało, zawsze będzie dla mnie tak samo piękny, męski i.. seksowny. - Mruknęłam, a moje policzki na 100% spłonęły rumieńcem, gdy wypowiedziałam ostatnie słowo. Dlatego natychmiast odwróciłam się od mężczyzny i wróciłam do sprzątania.
Kiedy chciałam już zabierać swoje rzeczy i kierować się do wyjścia zostałam obrócona o 180 stopni. Spojrzałam lekko w górę, a szare tęczówki od razu wprawiły mnie w stan hipnozy. Moje ciało przeszedł dreszcz, gdy poczułam ręce na talii, a oddech przyśpieszył, gdy różowowłosy przyciągnął mnie do siebie.
Twarz moja i Techno zbliżała się do siebie z każdą sekundą, czułam te motylki czy inne słoniki, które tańczyły w moim brzuchu, przenosząc się delikatnie niżej, kiedy Nasze usta się zetknęły, a ja zostałam popchnięta na zimną ścianę.
Dłonie ułożyłam płasko na nierówno opadającej, nagiej klatce piersiowej mężczyzny, a on zaś swoje przeniósł na moje policzki, dzięki czemu łatwiej przyszło mu przyciągnięcie mnie do kolejnego pocałunku, gdy tylko złapaliśmy oddech po poprzednim. Napięcie dało wyczuć się w powietrzu, co potwierdziło ulotne, pełne tęsknoty za ustami Techno westchnienie z moich ust, gdy tylko oderwaliśmy się od siebie.
Moje oczy mimowolnie przymknęły się, gdy jedna z mocnych dłoni różowowłosego zacisnęła się na moim biodrze, przy okazji ściskając też pośladek. Z moich ust wydobył się również kolejny dźwięk w postaci pomruku w reakcji na przyjemny dotyk, co powtórzyło się kilkukrotnie podczas, gdy szarooki składał mokre pocałunki na mojej szyi. Jęknęłam jednak głośno i zagryzłam wargę, gdy druga z jego dłoni znalazła się pod materiałem mojej bielizny.
Kurwa, proszę niech teraz nikt nie wraca do domu..
Nie wiem ile czasu spędziłam jęcząc pod wpływem przyjemności płynącej z dotyku rąk i ust mężczyzny. Wiem jednak, że w mojej pamięci zostanie to jak u szczytu głośno wykrzyczałam imię różowowłosego, wyginając przy tym plecy w łuk, przez co Nasze klatki piersiowe dotknęły się, a moje paznokcie zostawiły po sobie liczne zadrapania oraz charakterystyczne ślady półksiężyców.
Tak samo w moim umyśle zostanie widok chytrego uśmiechu Techno, który z błyskiem w jego pięknych, szarych tęczówka oblizał na moich oczach swoje palce, a zaraz potem jakby nigdy nic ułożył się na łóżku z książką.
Ale na pewno nigdy nie zapomnę tego jak wybiegłam z pokoju, nie wiedząc sama co innego mogłam uczynić..
---
No witam, jak podobał się rozdzialik? Tym razem mamy równe 1350 słów, a zarazem jesteśmy w połowie książki. Może i powieść około 14 rozdziałów to nie najdłuższa historia, ale wydaje mi się, że lepsza będzie opcja z rozbiciem opowieści na 3 części, ale po mniejszej ilości rozdziałów. A teraz jeszcze tylko na koniec rzucę klasykiem - zostaw gwiazdkę, komentarz i followka. Do następnego!
~ cyferkowaa
Data ukończenia pisania rozdziału: 20.06.2021r., 00:37
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top