Rozdział 12
- Kłamiesz! - Krzyknęłam, łapiąc chłopaka w zielonej bluzie za jej materiał i próbowałam użyć wszystkich moich sił by szarpnąć nim, jednak ten stał niewzruszony.
- Dream nie kłamie, Techno dał się złapać by ocalić Ranboo przed śmiercią. - Mruknął posępnie Philza.
- Hope.. Tak mi przykro.. - Odezwał się wymieniony wyżej.
- ZAMKNIJ SIĘ! - Wrzasnęłam natychmiast.
Przez te kilka miesięcy Technoblade stał się ważną osobą w moim życiu. Zresztą nie tylko on. Wilbur był dla mnie jak starszy brat. Tommy'iego zaś pragnęłam chronić przed całym złem tego świata. Philza mimo pewnych zgrzytów na początku naszej znajomość stał się dla mnie mentorem. Niki została moją przyjaciółką, podobnie jak Ranboo.
Mimo tego wszystkiego dalej jednak to różowowłosy był na pierwszym miejscu, te wszystkie emocje, jakie odczuwałam względem całej reszty, czułam do niego. Był kimś, komu zaufałabym, gdyby kazał mi skoczyć w ogromną przepaść, zawsze powodował u mnie przyśpieszone bicie serca i wielki podziw dla jego osoby.
- Ile żyć ma jeszcze Techno? - Spytałam, szukając ostatniej nadziei.
Zawiodłam się jednak, gdy każdy jedynie spojrzał po sobie i posłał w moją stronę smutny wzrok. Nie musieli nic mówić, doskonale zrozumiałam, że zostało już tylko jedno.
Może to i dziwne, ale zrobiło mi się ciepło na sercu. Różowowłosy nie chciał najechać na Menburg, póki nie opracuje planu akcji oraz możliwie każdego wyjścia z sytuacji, jaka miałaby miejsce na polu bitwy. Pragnął również, aby każdy z nas był wyszkolony do perfekcji. Jednak gdy chodziło o uwolnienie mnie z rąk Schlatta, zjawił się tam w ciągu dwóch tygodni, zapewne jedynie z częściowym planem oraz nie do końca wymarzonym wyposażeniem, jak i kompanami. Zaryzykował dla mnie, a ma umrzeć dlatego, że nie umiałam się bronić. Zawiodłam go, nie słuchając się jego polecenia, podczas misji na przeszpiegach.. Powinnam nie zbaczać wtedy w tamtą alejkę, a trzymać się głównej drogi i kierować się prosto do pełnego ludzi głównego placu, gdzie na pewno nie zostałabym pochwycona, a jedynie znikłabym w tłumie.
Poczucie winy oraz bezsilności ogarnęło mnie w ułamku sekundy, a rozpacz rozdzierała moje serce na drobne strzępy. Z bezsilności padłam na kolana i chowają twarz w dłoniach zaniosłam się szlochem.
- Hope, płacz nic nie zdziała. Ocalimy Techno, obiecuję. Teraz jednak proszę abyś poszła za mną, chcę Ci coś pokazać. - Wyszeptał blondyn, przytulając mnie, by ukoić chociaż częściowo mój ból.
Resztkami sił dałam się prowadzić, nie byłam pewna gdzie się kierujemy. Nie miałam jednak już nic do stracenia, więc nie przywiązywałam uwagi do mijanych krzaków oraz drzew. Usiadłam w kącie pod jedną z bel, która trzymała drewnianą konstrukcję do wiązania rumaków. Phil w ciszy przygotował dwa ogiery, jednego karego dla siebie oraz mojego ciemnogniadego, którego dosiadłam, by zaraz wyruszyć za starszym w nieznaną mi drogę.
Całość podróży pamiętam jak przez mgłę, nie przykuwałam uwagi do mijanego otoczenia. A przynajmniej nie do momentu, gdy na horyzoncie zauważyłam jezioro. Nie zważając na głos blondyna zwolniłam i zatrzymałam się przy nim, w moją głowę uderzyło wspomnienie.
- Miałeś rację Techno. Ten zachód jest piękny.. - Rozmarzyłam się patrząc ku słońcu znikającemu za horyzontem. Niebo przybrało przepiękną pomarańczową barwę z domieszką różu, a ostatnie promyki największej gwiazdy muskały moją skórę.
Uśmiechnęłam się, gdy uświadomiłam sobie, że teraz jest dokładnie tak samo. Z tym wyjątkiem, że w jesienną porę roku słońce zachodzi zdecydowanie szybciej, że na początku lata..
Lekko objęłam swoje ramiona i pocierałam dłońmi, próbując trochę się ocieplić, czując jak zaczyna robić mi się chłodno przez zmianę pory dnia. Fakt, że część moich nóg była 'chroniona' jedynie przez cienkie rajstopy nie pomagał. Mimo wszystko nie chciałam nawet na chwilę odwrócić wzroku od cudownych widoków.
Podobnie jak wtedy, nic nie było w stanie odwrócić mojej uwagi od cudownego widoku.
- Wracajmy do domu, widzę jak Ci zimno. - Rzucił Wilbur, a ja słyszałam jak za moimi plecami trójka chłopaków podnosi się i zaczyna pakować z powrotem koszyk. Podskoczyłam więc zdziwiona, kiedy ciepły materiał okrył moje plecy. Odwróciłam głowę w bok i zauważyłam znowu te cudowne szare oczy.
Przymknęłam oczy, by zobaczyć w pamięci jeszcze raz widok tak łagodnej twarzy Techno.
Uśmiechnęłam się wdzięcznie, jednak od razu chciałam oddać ubranie mężczyźnie widząc, że on sam został jedynie w białej, luźnej koszuli.
- Ale Techno, jestem cieplej ubrana. Dam radę dojść do domu, nie zamarzam przecież. - Próbowałam dalej, gdy różowowłosy przytrzymał czarny płaszcz na moich ramionach.
Mimowolnie złapałam się za ramiona, na których spoczywał płaszcz mężczyzny, który od tamtego czasu stał się mój.
- Ja też nie. Dlatego bądź grzeczną dziewczynką i nie kłóć się ze mną. - Odpowiedział szybko, nie spuszczając ze mnie wzroku. Wbijał we mnie swoje spojrzenie. Mimo tego jak bardzo na mnie ono naciskało nie miałam zamiaru odpuścić. Hardo znosiłam chęć dominacji i stanowczość widoczną w jego oczach.
Ten sam wzrok widziałam, gdy wczesnym rankiem przekroczył wrota kościoła w Menburg'u i walczył dzielnie, wyswobadzając mnie z rąk diabła, jakim zdecydowanie był JSchlatt.
Uniosłam powieki i uniosłam dumnie głowę, w moje ciało znów wstąpiła nadzieja. Jeśli Techno był w stanie walczyć dla mnie, poświęcając wszystko, to i ja nie mogę inaczej postąpić. Spojrzałam na Philzę, który nie wiedział skąd we mnie ta zmiana, w końcu do tej pory nie wie nic o mojej dosyć specyficznej relacji z jego 'synem'.
- Coś się stało? - Spytał, najwidoczniej nie tylko zdziwiony, ale i zaniepokojony.
- Nie ma na to czasu, mamy tylko tę noc by odbić Techno, więc prowadź. Musimy się śpieszyć, jak nigdy w życiu. - Ponagliłam go, ignorując jego pytanie.
Mój towarzysz nie odezwał się już ani słowem, posłał mi jedynie pokrzepiający uśmiech i zawrócił swojego konia w poprzednim kierunku, puszczając się galopem na przód. Nie zwlekając, poszłam w jego ślady. Wiatr we włosach i świst powietrza przy uchu napędzały mnie jeszcze bardziej, dając mi coraz to większą świadomość, że teraz nie mamy nawet sekundy do stracenia. Schlatt już zapłacił za swoje zbrodnie, a każdy, kto przyłożył rękę do zbliżającej się egzekucji Technoblade'a będzie następy.
---
Cześć! Prawie 3 miesiące przerwy, ale wena w końcu się odezwała. Planem jest ukończenie części pierwszej jeszcze w tym roku, więc ambitnie! Do zobaczenia w kolejnym rozdziale! I pamiętajcie również, że może odliczanie do nowego roku już jest zakończone, ale zbliżając nas do końca opowieści dalej trwa!
3
psst.. Nie zapomnij zostawić gwiazdki ;>
~cyferkowaa
Data ukończenia pisania rozdziału: 22.01.2022, 01:15
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top