Prolog

 Ból - to jedno słowo określało wszystko co czułam w tamtym momencie. Nie czułam nawet moich rąk czy nóg! Oczy jakby odmawiały posłuszeństwa i nie mogłam ich otworzyć. Nie wiem nawet jak to wszystko opisać.. Ja jakby byłam w bolesnej nicości? Tak, to dobre określenie tego co się ze mną teraz dzieje.

 Nie mam pojęcia ile czasu to trwa, jednak wszystko przerywa mocne szarpnięcie. Coś wyciągnęło mnie z otchłani, na skutek czego mocno uderzyłam o ziemię. Przez chwilę za wyjątkiem uczucia walnięcia nic mi nie towarzyszyło. Jednak były do dosłownie dwie minuty, bo zaraz znowu poczułam okropne uczucie - tym razem w lewej, dolnej kończynie, którą o dziwo czułam. Zaraz podobny ból rozniósł się po moim prawym biodrze. Do niego dołączyło również ramię po tej samej stronie. Cholera, jeśli tylko wyjdę z tego czegoś to będę miała blizny!

 Otworzyłam lekko jedną powiekę, to co zdążyłam ujrzeć, nim kolorowy obraz zastąpiła ciemna otchłań, była zieleń lasu. Kątek oka dostrzegłam też kawałek czarnej szaty oraz beżowy materiał z którego były zrobione spodnie jednej z postaci. Nim znowu opadłam w nawet mi nie znany 'świat' w niewielkiej ilości promieni słonecznych dostrzegłam błysk metalu, ostrego metalu.

---

- Musiałeś ją od razu atakować? - Zapytał mężczyzna. Był zły na swojego najmłodszego syna, w końcu zaatakował niewinną kobietę! Chociaż patrząc na jej niewinny wygląd, może powinien określić ją mianem dziewczynki?

- Skąd wiesz, że jest niewinna? To pewnie jedna z nich. - Prychnął pod nosem. Jego ojciec nic nie odpowiedział, a pochwycił jedynie ciało nieznajomej i odszedł w kierunku swojego domu. Miał nadzieję, że uda mu się zwrócić zdrowie istocie, której ciało obecnie bezwładnie unosiło się nad ziemią przy pomocy jego rąk.

---

 Znowu ta bolesna nicość. Gdzie ja do cholery jestem? Albo może najpierw inne pytanie - czy ja w ogóle żyję?

 Te pytania widniały w mojej głowie, zwiększając uczucie niepokoju oraz bólu. Chociaż do tego drugiego zdążyłam już przywyknąć. W końcu dość długo sobie już dryfuję po jakiś otchłaniach! Ta bezsilność jest strasznie denerwująca, a niewiedza jeszcze bardziej mnie dobija.

 Dobra. Myśląc o tym nic nie zdziałam, mogę jedynie czekać na ponowną łaskę lub spróbować zacząć działać na własną rękę. Gorzej być nie może, więc już po chwili toczyłam walkę z moimi powiekami o chociaż milimetr widoczności. Za nic mi to nie wychodziło, jedyne co osiągnęłam to dodatkowe zmęczenie. Poczułam potem jak mój oddech przyśpieszył, tylko po to aby doprowadzić mnie do napadu kaszlu, który boleśnie drażnił moje gardło, a ruchy ciała Nim wywołane przypomniały o ranach w chyba trzech miejscach - w końcu nie mam pojęcia czy nie mam ich więcej.

 Wszystko jednak przerwał świst powietrza, ponownie spadałam z ogromną prędkością. Moje ciało promieniało bólem i miałam ochotę krzyczeć. Jednak zamiast tego zachłysnęłam się tylko powietrzem, co poskutkowało kolejnym atakiem kaszlu. Czułam jakby ogień pochłaniał właśnie żywcem moje płuca, które walczyły teraz o każdą możliwą ilość tlenu. Czy to tak umrę? Bez rodziny, przyjaciół oraz miłości życia? O ile cokolwiek z tego posiadałam, w końcu moje jedyne wspomnienia są z ciemnej otchłani oraz kilku minut tworzenia się ciętych ran na moim ciele..

---

 Blondyn ze strachem i resztkami nadziei patrzył na ciało białowłosej. Możliwe, że po tygodniu w końcu się wybudzi. Widział ile bólu sprawia jej walka, ale nie mógł nic zrobić. Teraz dziewczyna sama musiała wygrać ten pojedynek, gdzie stawką było jej życie. 

 Na wpół martwe ciało cały czas dawało mężczyźnie informacje o przechylającej się szali zwycięstwa na stronę jego właścicielki, jednak potrafiła ona diametralnie się zmieniać i sygnalizować triumf śmierci. Raz klatka piersiowa stale się unosiła, a wśród ciszy panującej w pomieszczeniu słychać było nerwowy i przyśpieszony oddech - chwilę potem wszystko ponownie zamierało w bezruchu, by zasygnalizować kolejną próbę oporu w postaci niespokojnych ruchów i drgawek, przerywanych atakami kaszlu. Jedynie jedna rzecz pozostawała niezmienna, oczy o nieznanym jeszcze nikomu kolorze dalej pozostawały zamknięte..

---

Krótki prolog, bo jedynie 635 słów. Obiecuję jednak, że rozdziały będą dłuższe! Póki co mam nadzieję, że ten mały przedsmak i wprowadzenie do historii Was zaciekawi, i zostaniecie na dłużej!

Data ukończenia pisania prologu: 13.04.2021, 23:31

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top