2. if that ain't love then i don't know what love is

chapter song = gym class heroes - cupid's chokehold/breakfast in america

wydarzenia z tego rozdziału mają miejsce około miesiąc po wydarzeniach z poprzedniego rozdziału, czyli ok. 4 lata po ślubie

_________

W powietrzu unosił się zapach kawy i tuszu do drukarki - jak zwykle o dziewiątej trzydzieści. W pokoju nauczycielskim panowało codzienne zamieszanie.

Co prawda, było spokojniej niż o siódmej czy ósmej - tak zwanych godzinach szczytu, ale Hoseok nadal bał się, że utopi się w morzu nauczycieli.

Miał jedynie kilka minut, aby przestudiować temat na wykład i wymyślić kilkanaście pytań, które zajęłyby studentom czas... A, no i temat rozprawki.

Ugh, kolejna rozprawka. Hoseok naprawdę uwielbiał swoich studentów, byli zabawni, rozluźnieni, a przede wszystkim - lubili go. Ale ich rozprawki... Boże, potrafili być tacy głupi.
Mimo wszystko Hoseok nie mógł tak po prostu nie zadawać im niczego do domu. Zwłaszcza że na dzisiaj była do przeczytania książka...

Nauczyciele wychodzili i wchodzili, rozglądając się za swoimi dokumentami i kalendarzami, pili i jedli na ostatnią chwilę oraz sprawdzali swój plan dnia, przygotowując się na użeranie się ze swoimi ukochanymi studentami...

Hoseok przecisnął się obok Namjoona, nawet nie krępując się mówieniem mu „dzień dobry".

– Hej, Hoseok! – krzyknął Namjoon, zatrzymując się na korytarzu.

– Mhm... – wydusił Hoseok, próbując w tym samym czasie pociągnąć łyka kawy z papierowego kubka, którego kupił w kawiarence przed campusem kilka minut temu (lub bardziej zapłacił uczniowi, żeby mu ją przyniósł). Już jego druga kawa... Ciekawe, na ilu skończy o szesnastej. – Muszę się spieszyć, ale mów szybko, co chcesz.

– Skąd niby wiesz, że coś chcę? Nie mogę się przywitać z moim ulubionym profesorem literatury i za...

– Nie marnuj mi czasu i mów, czego chcesz, Namjoon.

– Sprawdzisz za mnie wypracowanie tego chłopaka?

– Um, nie – oznajmił niewzruszony Hoseok, upijając kolejnego łyka.

– Ale– Naprawdę nie umiem znieść jego ignorancji w stronę książek Fielding...

– Fielding? Autorce "Dziennika Bridget Jones"? Wiesz, że pod wpływem nie wolno przychodzić do pracy, tak?

– Tak, i? To bardzo dobra książka! – bronił Namjoon, żywo gestykulując. Kilku studentów przechodzących obok zerkało ciekawsko w ich stronę. Namjoon ściszył głos. – I nic nie brałem, to nielegalne.

Hoseok prychnął, uśmiech czający się w kącikach jego ust.

– Mam ci przypomnieć o...

– Nie! – przerwał mu natychmiast Namjoon, jego ręce wystrzeliły do ust Hoseoka, aby je zamknąć. – Tylko się waż, a powiem radzie, co robiłeś z Yoongim w domu, kiedy "byłeś chory".

– Ty... – zaczął Hoseok, nagle przypominając sobie wszystkie dialogi rycerzy na polach bitwy. Urwał natychmiast, gdy uświadomił sobie, że nie mają czasu (dosłownie). – Ech... Dobra. Daj mi tę rozprawkę.

– Kocham cię.

– Wiem. Zostaw ją u mnie na biurku w 223.

– Kocham cię.

– Spieprzaj, zanim cię kopnę.

_________

Tematem rozprawki, którą wymyślił tydzień temu, były uczucia autora podczas pisania rozdziału osiemnastego i dziewiętnastego, ale Hoseok mógłby się założyć, że Naeun napisze coś znowu o poprawności politycznej.

_________

Która to już kawa?

_________

– Hoseok... Wydrukujesz mi to? Skoro już idziesz do drukarki?

_________

– Profku, ale co ja poradzę, jak mi się nie chce?

_________

– Pies zjadł mi rozprawkę.

_________

– Mogę wysłać to panu jutro? Mój komputer tak... nagle przestał działać.

_________

– Mam dysonans poznawczy.

_________

– Wie pan, co robiłem dzisiaj o 3? Leżałem i płakałem, bo nie wiem, co miał na myśli autor.

_________

Cisza.

Hoseok słyszał stąpanie swoich butów tak wyraźnie, jakby chodziły tuż przy jego uszach. Wreszcie koniec - już po szesnastej. W głowie zrobił sobie podsumowanie całego dnia...

Kaw: 5
Rozprawek: 40 + 1
Paczek ciastek: 6
Spotkań z Yoongim na korytarzu: 2
Tych Spojrzeń od Yoongiego: 3
Pocałunków z Yoongim: 2 (krótkich)
Wkurzających studentów: 5
"Hoseok, a wydrukujesz mi...": 9

Nie jest aż tak źle, uznał, wyciągając dokumenty ze swojego biurka. Spakował je do torby, czując po chwili miłe ciążenie na ramionach. Oznaczało ono, że niedługo zobaczy Yoongiego... Nie na dwie minuty. Na calutką noc i cały jutrzejszy dzień, ponieważ ma jutro praktyki w segmencie uczelni, gdzie pracuje Yoongi.

Czyli tam, gdzie wykłada się historię muzyki, sztuki, teorię tego wszystkiego i tak dalej...

Hoseok sięgnął po swój płaszcz, zarzucił go na siebie, po czym wyszedł. Pożegnał uśmiechem każdą szatniarkę, każdego woźnego oraz cały personel. Oddał kluczyk dozorcy (któremu też posłał duży uśmiech oraz krótkie "do widzenia, miłego dnia") i...

Już.

Praktycznie koniec dnia.

Nabrał do płuc zimnego powietrza i wypuścił je, patrząc, jak kłębi się ono nad jego głową. Niczym chmury lub dym papierosowy.

Apropo papierosów... Hoseok wyczuł ich smród i po krótkim rozejrzeniu się dookoła dostrzegł kilku znajomych studentów z papierosami między palcami... Wyglądali na zdesperowanych, aby w ciągu jak najkrótszego czasu wciągnąć w siebie jak najwięcej nikotyny, pozbyć się jak najwięcej stresu.

Hoseok współczuł im, przypominając sobie, jak jemu ciężko było jako studentowi... Nie znosił fajek, ale przynosiły dużo ulgi...

Potem poznał Yoongiego.

Teraz, gdy sobie to wszystko przypomina, nie sięgnął po papierosy, od kiedy poznał Yoongiego.

Hoseok syknął.

Poczuł zimno pod koszulką, przeraźliwe i takie - nagłe. Nim zdołałby odskoczyć, usłyszał cichy śmiech Yoongiego tuż przy swoim uchu...

Hoseok rozluźnił się i pozwolił Yoongiemu objąć się w pasie.

– Masz strasznie zimne ręce.

Dłonie Yoongiego nadal tkwiły pod koszulką Hoseoka, chłoniąc jego ciepło. Zmieniły jednak miejsce z pleców na brzuch. Yoongi oparł brodę na ramieniu Hoseoka i westchnął.

– Tęskniłem.

Hoseok otworzył oczy szeroko, mając ochotę obrócić się i spojrzeć Yoongiemu prosto w twarz, żeby sprawdzić, czy aby na pewno się nie śmieje. Okazywanie publicznie uczuć nie było jego ulubioną rzeczą na świecie, do tego mówienie w publice otwarcie o uczuciach?

Woah, woah, bo Hoseok zaraz poczuje się jak na drugim miesiącu miodowym.

Zamiast szydzić, uśmiechnął się miękko, dwa dołeczki wyrzeźbione przy kącikach jego ust (szkoda, że Yoongi nie mógł tego zobaczyć, to była jego słabość).

– Też tęskniłem, przez cały dzień o tobie myśla... – Hoseok urwał, jego wzrok nagle przyciągnięty przez gapiących się na nich studentów.

Stali z rozdziawionymi ustami, szepcząc coś do siebie żywiołowo.

– Czego oni chcą? – burknął Yoongi, a Hoseok zacisnął palce na jego przedramionach, bojąc się, że ten się odsunie. Uśmiechnął się kącikiem ust, po czym na oczach uczniów odchylił głowę i ustami musnął ucho Yoongiego.

– Chyba nadal myślą, że jesteśmy rodzeństwem – wyszeptał.

– Kinky.

Hoseok parsknął śmiechem i nagle... nagle świat dookoła rozbłysnął. Słońce zaświeciło mocniej, zapach deszczu zastąpił smród papierosów, a Yoongi odprężył się, choć strasznie dzwoniło mu w uszach po ostatnich zajęciach.

Hoseok nie sprawiał, że świat dookoła znikał, tylko sprawiał, że był on lepszy i piękniejszy... Niemalże nierealny.

Yoongi każdego dnia znajdował przy Hoseoku swój sens życia, dzięki jego uśmiechowi był pewny swoich decyzji, niczego nie żałował. A przede wszystkimi codziennie znajdował odpowiedź na pytanie: dlaczego właśnie Hoseok jest tym, z kim spędzę resztę życia?

– Wracajmy do domu, okej?

_________
hope you loved it 💖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top