11. i belong with you/you belong with me/you're my sweetheart

chapter song = the lumineers - hey ho

(polecam osobiście cały ich album, bo to jest z ł o t o)

guess who's back

back again

;))))

junghwa ma w tym rozdziale 4 lata

miłego czytttaniaaa!! (˘˘)

_________

Obudził się z okropną migreną.

Tak jakby ktoś w nocy przeprowadzał mu operację na otwartej czaszce. Bez znieczulenia.

Fale bólu z każdą sekundą nadchodziły coraz silniejsze i skupiały się tylko na jednej stronie głowy.

Wciągnął do płuc haust powietrza, rozluźniając mięśnie. Hoseok jak zwykle zostawiał lekko uchylone okno, przez co sypialnia wietrzyła się przez całą noc.

Yoongi przymknął oczy.

Nagle ktoś wtulił się w jego plecy... Musnął ustami jego szyję, owiewając ją swoim ciepłym oddechem.

Hoseok.

Jego nogi zaplątały się wokół ud Yoongiego, a dłonie wsunął mu pod koszulkę. Splątał razem ich palce, tuż przy sercu Yoongiego.

Yoongi uśmiechnął się sennie, czując ciepło otaczające go z każdej strony. Ból głowy ustawał powoli, ale łatwiej było go znieść, gdy Hoseok leżał tuż obok.

Odwrócił się tylko po to, by móc spojrzeć mu w oczy.

Poprawił jego potargane włosy, wykorzystując okazję do muśnięcia palcami jego policzka. Hoseok golił się wczoraj, jego twarz była dość gładka.

Yoongi pocałował go na dzień dobry.

- Cześć... - Hoseok uśmiechnął się.

- No, cz...

Łóżko podskoczyło gwałtownie.

Kołdra zaszeleściła, a od ścian odbił się donośny, dziecięcy śmiech.

Yoongi jęknął, gdy poczuł wbijającą mu się w brzuch rękę. Rozplątał się z uścisku Hoseoka, a Junghwa wcisnęła się dokładnie pośrodku, chichocząc głośno.

- Wstawajcie! Dzisiaj jest... Dzisiaj jest duży dzień!

Hoseok zaśmiał się. Wyciągnął rękę i poprawił córce włosy, które wpadały jej na twarz.

- Duży dzień? - zapytał, ożywiony jej entuzjazmem.

Yoongi patrzył na nich i dziękował wszystkim bóstwom, że Junghwa bardziej wdała się w Hoseoka.

Jej oczy tryskały radością, drobne usta cały czas miała otwarte szeroko, w razie gdyby szybko chciała coś powiedzieć. Rumieniła się od ekscytacji.

- Tak! - mówiła dalej z przejęciem. - Będę dzisiaj tańczyć!

Yoongi podparł brodę o rękę, przypatrując się córce.

Jej ciemne oczy przypominały brylanty.

Podskoczyła już chyba piąty raz tej minuty i chwyciła Hoseoka za ramię, trzęsąc nim energicznie.

- Tato, prawda, że mam lalala do tańczenia?

- Lalala? - zmarszczył brwi Hoseok. Zerknął na Yoongiego, a ten tylko otworzył usta szeroko, udając oburzonego.

- No, lalala, tato, nie wiesz, co to? - burknął Yoongi, przewracając oczami. - Tylko księżniczki noszą lalala.

Hoseok parsknął śmiechem, trącając go w ramię. Zmienił pozycję do siadu i, nie przestając się uśmiechać, schował Junghwę w swoich ramionach. Gdy tylko zaczął ją łaskotać, wybuchnęła głośnym śmiechem, próbując uciec.

Yoongi obserwował tę scenę z nadal nieco zaspanym uśmiechem.

Wspięła się Hoseokowi na plecy, cichocząc.

Ale gdy pociągnęła go za włosy, a Hoseok syknął cicho z bólu, Yoongi musiał przywrócić wszystko do porządku.

Przyciągnął Junghwę do siebie, a ta bez żadnych kłótni wtuliła się w niego.

Tak jakby nagle stała się zmęczona.

Yoongi uśmiechnął się do samego siebie, głaszcząc ją po plecach.

- Dobra, księżniczko, musimy chyba się ubrać, co?

- Mhm - mruknęła, nadal przyciśnięta go Yoongiego. Nie ruszyła się nawet o milimetr.

- Mówię serio, Junghwie, inaczej nie pójdziesz tańczyć.

Po tych słowach dziewczynka natychmiast wyplątała się z uścisku ojca i, jakby była to sprawa życia i śmierci, popędziła do swojego pokoju. Tupot jej bosych stóp roznosił się po całym mieszkaniu, a po chwili dało się słyszeć, jak otwiera szuflady swojej komody.

- Ja do jej pokoju, ty do kuchni? - zapytał Hoseok, obejmując Yoongiego ten ostatni raz, nim będą musieli podnieść się z łóżka i zacząć dzień.

Yoongi kiwnął głową, przymykając oczy na jeszcze chwileczkę. Naprawdę nie chciał iść dzisiaj do pracy. Nawet jeżeli nie szedł do końca do pracy, tylko na wycieczkę ze swoimi uczniami.

Cholera, dałby wszystko, żeby zobaczyć pierwsze zajęcia Junghwy. Zobaczyć jej uśmiech, gdy wchodzi na salę, zobaczyć, jak iskrzą jej się oczy.

Chciał być częścią jej radości, być świadkiem tego, jak się rozwija.

- Szkoda, że nie mogę z wami pojechać... - westchnął.

Hoseok głaskał go po ramieniu kciukiem.

- A nie mógłbyś się zwolnić na ten jeden dzień?

- No właśnie nie, pytałem się setki razy... Szef nie ma nikogo na zastępstwo.

- Ale zobacz, możesz iść za tydzień.

- Ale to będą drugie zajęcia, nie pierwsze.

- Wszystko ci nagram i od razu wyślę.

Yoongi spojrzał na niego. Jego rysy twarzy złagodniały, umysł się uspokoił.

Hoseok przynosił harmonię do jego życia, nie tylko w postaci samej swojej obecności, swojego ciepła, ale i w postaci słów. Zawsze pewnych i pocieszających.

Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale.

Ale nagle w drzwiach ich sypialni pojawiła się Junghwa.

Na głowie miała rajstopy, koszulkę na lewą stronę, a na to wszystko założyła o rozmiar za małą sukienkę.

- Jestem gotowa! - obwieściła z dumą.

Hoseok roześmiał się głośno, wypuszczając Yoongiego ze swoich objęć. Wstał z łóżka, wziął Junghwę na ręce i razem wyszli z pokoju.

Yoongi słyszał niski, jeszcze zaspany głos Hoseoka, tłumaczący ich córce, że rajstopy zakłada się na nogi.

A Yoongi uśmiechnął się.

I odetchnął.

Miał w swoim życiu dwa najjaśniejsze w tym wszechświecie Słońca.

_________

- Macie wszystko?

- Mm... Chyba tak - odpowiedział Hoseok.

Pakował do plecaka termos z kawą, który przed chwilą podał mu Yoongi.

Junghwa właśnie wkładała buty. Swoje ulubione, niebieskie, na rzepy.

Niesforne czarne włosy zasłaniały jej widok. Odgarnęła je rączką, jednak kilka kosmyków wymknęło się i wpadało jej w oczy.

- Oj, Junghwie... - Yoongi sięgnął po szczotkę leżącą na komodzie. Uklęknął za nią i zaczął ją czesać.

Dziewczynka od razu wcisnęła mu do ręki grubą, różową gumkę ozdobioną brokatem.

- Warkocz czy kucyk?

- Kucyk!

- A więc niech będzie kucyk...

Nagle w przedpokoju rozbrzmiał dźwięk aparatu. Yoongi obejrzał się przez ramię tylko po to, by zobaczyć jak Hoseok na niego patrzy.

Patrzy z tym uśmiechem, czającym się w kącikach jego ust.

- Wyślę to mamie- powiedział, szczerząc się do telefonu.

- Hoseok, nie żartu... - zaczął Yoongi, jednak Hoseok nachylił się do niego.

Jeden pocałunek skutecznie go uciszył.

- Taato, bo się spóźnimy! - Junghwa tupnęła niecierpliwie.

- Już idziemy, już idziemy! - Hoseok uśmiechnął się do Yoongiego ostatni raz, po czym chwycił plecak i klucze z komody.

Yoongi uklęknął przed Junghwą.

- Dasz z siebie wszystko, księżniczko? Co?

- Tak, tak! Tatuś wszystko nagra i będę nosić lalala, a potem jak wrócę, też ci zatańczę, obiecuję!

Jej entuzjazm roztapiał Yoongiemu serce. Dał jej buziaka w czoło i nim się zorientował - drzwi frontowe zatrzasnęły się.

Radosny głos Junghwy zniknął. Ciepło Hoseoka również.

Yoongi tylko westchnął, żałując jeszcze bardziej niż kiedykolwiek, że nie będzie mógł zobaczyć tego wszystkiego na żywo.

_________

Siedział przy samym oknie.

Specjalnie wybrał to miejsce, by mieć oko na swoich uczniów. Większość stała przy kasie i zamawiała jedzenie, jednak niektórzy zajęli już miejsca przy stolikach. Bawili się telefonami, rozmawiali... Wszystko było w porządku.

Yoongi westchnął, wyciągając się na swoim krześle... Przymknął oczy.

Jeszcze trzy godziny i...

Nagle coś go tknęło.

Filmik od Hoseoka.

Natychmiast wygrzebał telefon z kieszeni i wciągnął gwałtownie powietrze, widząc powiadomienie w skrzynce pocztowej.

Plik wideo.

Kliknął w nie bez zastanowienia.

Po chwili ujrzał na ekranie przestronną salę. Z wysokim sufitem, nowoczesną.

Dziewczynki (i chyba ze dwóch chłopców) ustawione były rządkami przed lustrem.

Yoongi od razu dostrzegł Junghwę.

Na samym przodzie, dumnie wyprostowana, w swoim pudroworóżowym tutu. Podrygiwała w rytm muzyki. Nagle jakiś męski głos (chyba nauczyciela) pochwalił ją, a wtedy.

A wtedy się uśmiechnęła.

I Yoongi poczuł, że się rozpadł.

Jej przeuroczy uśmiech, w którym brakowało prawej jedynki, wydawał się rozjaśniać całą salę taneczną.

Zrobiłby wszystko, by widzieć to na żywo.

W lustrze po drugiej stronie sali dostrzegł odbicie Hoseoka. Stał tuż przy ścianie i wydawało się, że jego twarz zaraz miała się złamać od tak szerokiego uśmiechu.

Co jakiś czas komentował akcję, a na sam dźwięk jego głos Yoongi uśmiechał się do siebie, ciepło rozlewające się po całym jego sercu niczym topiony karmel.

Chciał już być w domu.

_________

Od razu było wiadomo, kiedy wrócili.

Yoongi siedział z książką w salonie, jedynym towarzystwem było tykanie zegarka.

I nagle Junghwa wpadła do domu.

Jej głośny śmiech od razu wypełnił cały dom ciepłem. Tupotała głośno, biegając w kółko i wykrzykując jakieś proste polecenia baletowe po francusku.

- Wróciliśmy! - wykrzyknął Hoseok i Yoongi już po chwili mógł go zobaczyć.

Oparł się o ścianę dzielącą przedpokój z salonem i, tak jak Yoongi, przyglądał się Junghwie próbującej zrobić piruet.

- Księżniczko, spokojnie, zaraz ci się w głowie zakręci- uśmiechnął się Yoongi i, już dawno odłożywszy książkę na bok, stał tuż obok córki.

- Nie, nie! Jimin-ssi mnie nauczył, jak zrobić, żeby się nie kręciło! - mówiła podekscytowana, przerywając co słowo, by nabrać oddechu.

Stanęła na palcach, uniosła ręce do góry i zaczęła skakać, broda dumnie uniesiona w górę.

- Jimin? Kto to?

Hoseok podszedł bliżej, zdejmując kurtkę. Usiadł na fotelu i odetchnął głęboko, w kącikach jego ust błądził się uśmiech.

- Jimin to jej nauczyciel, złoty człowiek, naprawdę...

Yoongi zmarszczył brwi, nagle zbystrzał.

- W jakim sensie?

Junghwa wskoczyła na mu na kolana i wtuliła się do niego.

- Jimin-sii powiedział mi, że jestem księżniczką! I że-że będę tańczyć jak on jak będę taaaka duża! - Junghwa z wielkimi oczami pokazała odległość od podłogi do sufitu. Jej małe rączki drżały z ekscytacji.

Yoongi uśmiechnął się do niej półgębkiem, jednak z niepokojem zauważył, że czuł nieprzyjemny uścisk w żołądku.

- Lubisz Jimina?

- Kocham Jimina! - wykrzyknęła Junghwa, znowu porywając się do tańca.

Yoongi zbladł.

- Ooo, czy ktoś tu jest zazdrosny? - Hoseok nachylił się do niego i pocałował go w kącik ust.

Yoongi czuł jego uśmiech na swojej skórze, ale jego żołądek zawiązał się w nieprzyjemny węzeł. Jeszcze bardziej pragnął widzieć pierwsze zajęcia Junghwy na żywo. Splótł ramiona na klatce piersiowej.

- Wcale nie jestem zazdrosny - burknął.

- Mhmmm... - wymruczał Hoseok, muskajac jego skórę na policzku.

- Naprawdę nie jestem - zarzekał się Yoongi, odsuwając się. Wbił spojrzenie w Hoseoka. Kąciki ust drżały mu, jakby miał zaraz się roześmiać.

Yoongi ujął jego twarz w dłonie i zaczął scałowywać mu ten denerwujący uśmiech.

- Nie... Jestem... Zazdrosny - cicho mruczał Yoongi, raz po raz całując Hoseoka w czoło, nos i na końcu w usta.

- Wierzę ci - odpowiedział Hoseok, jednak jego oczy mówiły co innego.

_________

Zegar piętnaście minut temu wybił dwunastą trzydzieści.

Sala opustoszała, większość rodziców zabrało już swoje pociechy do domu.

- Podobało ci się, tatoo? - zapytała Junghwa, zapinając zamek swojej bluzy. Byli właśnie w szatni, Yoongi kończył wiązać sznurowadła jej butów. Spojrzał na nią.

Włosy upięte miała w koka, kilka kosmyków wymknęło się spod wsuwek i zakręciło się tuż przy czole. Oczy błyszczały jej niczym nowo narodzone Gwiazdy, a Yoongi.

Yoongi się uśmiechnął.

- Najbardziej na świecie, księżniczko - pocałował ją w czoło.

Dziewczynka odwzajemniła uśmiech, po czym chwyciła swoją torbę i wybiegła z szatni.

Gdy tylko Yoongi wyszedł za nią, wziął głęboki oddech.

Hoseok stał tuż obok Jimina, rozmawiając o czymś swobodnie. Śmiali się. Jimin miał rękę na jego ramieniu.

Yoongi zmrużył oczy i obserwował z drugiego końca sali, jak Junghwa podbiegła do nich, a Jimin wziął ją na ręce.

Jej śmiech wypełnił całą salę.

Yoongi znów poczuł, że jego żołądek plącze się w ciasny supeł... Wziął głęboki oddech, mając nagle ochotę wyjść, ale wtedy.

Ale wtedy Hoseok uśmiechnął się do niego.

Jego uśmiech promienny, jasny, tak ciepły

Przywracał Yoongiego do normalności, ale zarazem sprawiał, że kręciło mu się w głowie.

Yoongi niepewnie przeszedł na drugą stronę sali i stanął obok Hoseoka, nieufnie przpatrując się Jiminowi.

Poczuł palce Hoseoka idealnie dopasowujące się do jego dłoni. Uspokoił się.

- Ma pan naprawdę przecudowną córkę... - powiedział Jimin, a Yoongi dopiero po chwili zorientował się, że te słowa były kierowane do niego.

Spojrzał na Jimina nieco zakłopotany.

- Um... Tak, wiem, dziękuję - burknął w odpowiedzi, próbując ignorować ganiące spojrzenie Hoseoka.

- Prawda, księżniczko? - Jimin spojrzał na Junghwę, którą trzymał w swoich ramionach. - Prawda, że byłaś przecudowna?

Yoongi poczuł, że jego serce kurczy się na dźwięk pseudonimu, który sam wymyślił dla Junghwy.

- Była grzeczna? - zapytał Hoseok, ale odpowiedź na jego pytanie była dla Yoongiego jedynie szumem.

Milczał, patrząc jak Junghwa przytula się do Jimina, jak Jimin łaskocze ją, jak Jimin głaszcze plecy Hoseoka na pożegnanie. Jimin. Jimin. Jimin.

A żołądek Yoongiego zaciskał się w coraz to większy supeł.

_________

Odezwał się dopiero w samochodzie.

Junghwa zasnęła w foteliku kilka minut temu - bujające się na drodze auto działało na nią jak zawsze.

Yoongi zatrzymał się na czerwonych światłach. Westchnął głęboko, niecierpliwie pukając w kierownicę.

- Yoongi, o co chodzi? - głos Hoseoka przerwał rytm samochodu, składajacy się z buczenia silnika, szumu klimatyzacji i cichego śpiewu radia. - Przez cały czas jesteś jakiś...

- Jaki? - zapytał Yoongi, nie umiejąc pozbyć się irytacji. Tak jakby to wszystko była wina Hoseoka.

A przecież dobrze wiedział, że nie.

Hoseok zmierzył go zaniepokojonym wzrokiem. Zmarszczył brwi.

- O, właśnie taki. Co się stało?

Yoongi zacisnął powieki, nagle czując się naprawdę słabo.

- Porozmawiamy w domu, dobrze?

Jeśli Hoseok zauważył, że głos Yoongiego się załamał - nie dawał tego po sobie poznać.

_________

Poprawił koc tak, by zasłaniał jej dłonie zwinięte w piąstki. Przymknął oczy, chłonąc ciszę jej pokoju.

Zawsze pachniało tu truskawkowym szamponem, jej ulubionym.

Ale tym razem... Także wodą kolońską Hoseoka.

Usiadł tuż obok niego.

Nie odzywali się od siebie, od kiedy przyjechali. Yoongi po prostu wziął śpiącą Junghwę na ręcę i położył ją do łóżka.

- Możemy porozmawiać? - wyszeptał Hoseok, jego dłoń sunąca po udzie Yoongiego w harmonijnych, delikatnych ruchach. Naprawdę nie wiedział, o co chodzi, Yoongi widział to w jego zmartwionych oczach.

I poczuł się okropnie.

Hoseok nie miał żadnego powodu, żeby się martwić... Yoongi tylko... Tylko...

No właśnie. Co?

Westchnął, po czym wstał, chwytając Hoseoka za rękę.

Wyszli z pokoju Junghwy, zostawiając uchylone drzwi. Nienawidziła spać z zamkniętymi.

Usiedli w salonie, Hoseok ani na chwilę nie puścił jego ręki.

Zaczął mówić pierwszy.

- Chodzi o to, że nie byłeś na pierwszych zajęciach, tak? Czy o co?

- Jimin.

- Jimin?

- Jimin.

- Co z nim? - Hoseok zmarszczył brwi, teraz kompletnie zbity z tropu.

Yoongi nie zdołał ugryźć się w język w odpowiednim momencie.

- Zachowuje się, jakby... Jakby nie wiem, to nie ma sensu. - Słowa Yoongiego zawisły w powietrzu, niemożliwe do zignorowania.

Hoseok wpatrywał się w niego z otwartymi ustami, jego oczy szerokie od niedowierzania.

- Czy ty... Ty mówisz serio? Jesteś... Jesteś zazdrosny o Jimina? Nauczyciela naszej córki? Młodszego ode mnie? Którego poznałem zaledwie tydzień temu?

- Ach, czyli dopiero tydzień, a wy jesteście na "ty"?

- Yoongi... Co?

- No... ja... - westchnął.

- Co takiego niby Jimin zrobił?

- No, dotykał ciebie.

- Gdzie?!

- No, po ramieniu... I po plecach.

- Matko Boska, Yoongi... - Hoseok przycisnął palce do skroni, po czym wybuchnął śmiechem. - Wiesz, w sumie tęskniłem za tym... Ostatnio byłeś zazdrosny chyba... O te moje uczennice.

Yoongi przewrócił oczami.

- Dawno i nieprawda... To jest coś innego.

- Yoongi... Proszę cię, nie zachowuj się tak... Wystarczy nam Junghwa... - Hoseok poprawił się na swoim fotelu, najwyraźniej uznając kryzys za zażegnany. - Uwierzysz, że wczoraj zrobiła mi awanturę o to, że dałem trochę za dużo dżemu na jej kanapkę?

_________

Yoongi ufał Hoseokowi, jak nikomu innemu w swoim życiu. Wiedział, że jego zazdrość była niedorzeczna.

Yoongi wiedział, że mu przejdzie, ale... Nie mógł pozbyć się tego nieprzyjemnego ścisku w żołądku, gdy tylko myślał o kolejnych zajęciach tanecznych.

Leżał w łóżku, chwilę po północy, nie potrafiąc zasnąć. Wpatrywał się w poświatę Księżyca, która kładła kwadraty na ich posadzkę w sypialni.

Było cicho... Spokojnie.

Harmonia.

Hoseok nigdzie się nie wybierał, był dosłownie obok, przytulając się do pleców Yoongiego, oddychając równomiernie...

Yoongi był największym szczęściarzem na świecie.

Kołdra nagle zaszeleszczała.

Yoongi z początku myślał, że to po prostu jakiś odgłos z głębi domu... Ale po chwili usłyszał pociąganie nosem.

- Junghwa? - ze zmartwieniem spojrzał na koniec łóżka i... Tak, Junghwa.

Siedziała na samym skraju łóżka, z szeroko otwartymi oczami. Na oślep szukała czegoś w pościeli.

- Tato... - jęknęła, a łzy pociekły jej po twarzy.

Zaalarmowany Yoongi natychmiast usiadł na łóżku i rozłożył ramiona, przyciągając ją do uścisku. Wtuliła się w jego klatkę piersiową, zamykając oczy, nagle wykończona.

- Co się stało, księżniczko? - zapytał, głaszcząc ją po głowie. Jej włosy były miękkie, pachnące truskawkowym szamponem.

- Potwór przyszedł...

- Chcesz spać z nami?

Kiwnęła głową, znowu pociągając nosem. Yoongi starł jej łzy z policzków. Kołdra znowu zaszeleszczała, gdy Junghwa zajęła miejsce tuż przy ojcu i skuliła się w kulkę.

Ścisnęła w swojej małej dłoni palce Yoongiego. Przez chwilę bawiła się nimi... Aż w końcu zasnęła.

Yoongi przymknął oczy i uświadomił sobie.

Dwa najjaśniejsze Słońca zostaną w jego życiu na zawsze. Nie odda ich za żadne skarby.

_________

omggg u guys

wybaczcie mi moje notoryczne spóźnienia z rozdziałami!! ))):

mimo wszystko

mam nadzieję, że się podobało, chociaż trochę ya know

if i made u smile, thats enough

wszelkie zażalenia w komentarzach

also

proszę

kochać tę przekochaną najlepszą b2utypabo i jej "chocolate chip cookies", BO CHCĘ N O W Y rozdział

iiiiiii

obiecuję, już ostatnia sprawa!!

czy ktoś czytałby yoonseok artist!au???

udanego poniedziałku, dont let anybody bring u down

()*:・゚ *sprinkles glitter on u*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top