6.Opowiadałem Ci o nim.

Harry wszedł do sklepu, w którym o dziwo był Louis - Hej, co ty tak wcześnie? - zapytał się go. Zawsze było tak, że to Harry przychodził pierwszy a Louis spóźniał się. 

-Cześć - powiedział znad kartonu nie patrząc w stronę okularnika - dostawa dzisiaj więc postanowiłem Ci pom... - wstał -a czemu nie masz nowych ciuchów? -

-Sam powiedziałeś wczoraj, że mam ich jeszcze nie ubierać dopóki mi nie powiesz - zmarszczył brwi. Przecież dobrze pamiętał słowa Louisa gdy wychodzi z kawiarni. Jeszcze dzisiaj rano  zastanawiał się czy posłuchać Louisa czy nie. 

-Naprawdę? - zrobił zaskoczoną minę 

-Naprawdę - skinął głową i podszedł bliżej jego wyciągając z kieszeni pieniądze - oddaje Ci za te ciuchy - powiedział cicho 

-Harry, uspokój się - odsunął się od niego - wiem, że może Ci być głupio ale Ci mówiłem, że ja będę płacił -  powiedział powracając do grzebania w kartonie - nie i koniec

-Louis, proszę. Nie jestem nauczony takich rzeczy i tak, masz rację. Będę się strasznie głupio czuł, że wydałeś na mnie tyle pieniędzy - mruknął - proszę 

-Pójdziesz na następne zakupy to te pieniądze będziesz miał przeznaczone na ciuchy albo co tam wolisz. Nie oddawaj mi ich bo się pogniewam - warknął 

-Jesteś taki trudny - przewrócił oczami i poszedł na zaplecze aby przyszykować się do pracy.

-Masz dzisiaj umówioną wizytę u fryzjera. Pamiętasz? 

-Tak, pamiętam - krzyknął. 

-Pojechać tam z tobą czy tylko dać, że się pojawisz na sto procent? - zapytał wstając na proste nogi 

-M...możesz pojechać z...ze mną - szepnął - chociaż Harry wie, że należy zmienić fryzurę to nie wie na jaką i tutaj jest problem - wzruszył ramionami - i ty mi w tym pomożesz  uśmiechnął się do niego. 

-Oczywiście - odwzajemnił uśmiech i poszedł z kartonem płyt na wyznaczony regał. Harry wypełniał papiery, tak jak zawsze a Louis mówił mu określoną liczbę określonego towaru i rozpakowywał na półki - Harry?

-Tak? - zapytał i popatrzył na szatyna 

-Myślałeś coś na okularami? No wiesz, soczewki czy coś. 

Harry zrobił usta w cienką linie - ja mam soczewki w domu - odchrząknął - ale ich nie noszę bo uważam, że okulary są lepsze - mówił cicho - a okulista co prawda mówiła mi, że jeżeli będę nosił okulary a nie soczewki to mogę zniszczyć bardziej oczy - szeptał ale Louis i tak to słyszał. 

-Oszalałeś? Nie, Harry. My tak się bawić nie będziemy - pokręcił głową - jeszcze w tym tygodniu idziesz do okulisty i bierzesz soczewki. Nie możesz pozwolić aby zepsuły się takie oczy - podszedł do niego - masz śliczne oczy i gdyby coś się stało to obwiniałbym też siebie, że nic nie zrobiłem. 

-Przesadzasz, Louis - zarumienił się lekko gdy Louis podszedł naprawdę blisko i patrzył mu w oczy. 

-Nie przesadzam - podniósł ręce do góry aby ściągnąć z jego nosa okulary - od razu lepiej - uśmiechnął się do niego - widzisz coś?

-Troszeczkę mam rozmazane ale nie ma tragedii - uśmiechnął się do niego - to znaczy mógłbym tak chodzić ale trochę bym się poodbijał o różne rzeczy - zachichotał 

-Jeszcze te ciuchy, nowa fryzura i Harry naprawdę chyba oszaleje jak będę z tobą pracować - pomógł mu założyć okulary. Harry ugryzł się z wewnętrzną stronę policzka i spuścił głowę w dół z powodu rumieńca na jego twarzy. 

-Przestań -  szepnął i odwrócił się na swoje wcześniejsze stanowisko 

-Harry, ale na Boga. Mówię prawdę - Louis naprawdę mówił poważnie. Harry to przystojny mężczyzna i kurwa gdyby od dawna tak się ubierał to ona pewno by nie wybierał sobie specjalnie zmian z nim. Wzdychałby na jego widok i jeszcze do tego jego zajebisty charakter. 

Harry to bardzo miły chłopak, z pięknym uśmiechem, z dobrym humorem, zajebistymi dołeczkami i oczami. 

Louis zagryzł wargę i uśmiechnął się pod nosem idąc na swoje miejsce - możemy wrócić do pracy? - zapytał Harry

-Oczywiście - przytaknął - Aquilo - powiedział i liczył teraz płyty - piętnaście płyt albumu "Silhouettes", wszystkie w dobrym stanie, żadna nie uszkodzona - mówił cicho. 

*****

Louis zaparkował przed wielkim salonem fryzjerskim i szybko wyskoczył z auta aby otworzyć drzwi Harry'emu. Młodszy nawet dobrze nie zdążył zauważyć, że są pod salonem a Louis już otworzył drzwi - dziękuje - uśmiechnął się do niego. 

-Gotów na metamorfozę numer dwa? - stanęli przed drzwiami 

-Mhm - przytaknął. Louis otworzył drzwi Harry'emu.

-Cześć - szatyn podszedł do recepcji - szukam Louise, jest gdzieś może?

-Cześć Lou - otrzymał uśmiech od rudowłosej - Louise jest na zapleczu. Wiesz gdzie to jest - uśmiechnęła się do chłopaków i wróciła do swojej poprzedniej czynności. 

-Chodź - pociągnął go za rękę. Harry obserwował jak Louis z każdym wita się krótkim "cześć". Obawiał się trochę nowej fryzury. Rozmawiał z Louisem i nie zdecydowali się jeszcze w jakiej fryzurze widzą Loczka - Cześć, Louise - Louis puścił jego dłoń i przytulił się z kobietą.

-LouLou - uśmiechnęła się u odwzajemniła uścisk.

-To Harry. Opowiadałem Ci o nim - zaśmiał się

-Uwierz opowiadał-przewróciła oczami- Louise - podeszła do Harry'ego i również przytuliła bruneta

- Harry-uśmiechnął się nieśmiało i popatrzył na Louisa.

-Więc to mamy Ciebie zmienić, tak? - zapytała i dotknęła włosów chłopaka, który skinął głową- ile wydajesz na żel miesięcznie? - zaśmiała się. Poinformowała ich gestem dłoni aby poszli za nią - siadaj Harry - pokazała mu na fotel. Pomogła mu ostrożnie położyć głowę na umywalkę - macie coś upatrzonego?

- Ja bym nie chciał żadnych krótkich włosów, nic takiego na pewno jak tamten chłopak- pokazal palcem na jedno z klientów, który miał jeżyka na głowie- ani takich- pokazał palcem na jednego z praktykantów z kocykiem na głowie- przepraszam, że pokazałem palcem

-Nic nie szkodzi- zaśmiała się- czyli nie masz nic wybranego?

-Nie-pokręcił głową

-Dobrze. Jak umyje Ci włosy i zobaczę jak wyglądasz w takich suchych, normalnie to zdecydujemy, okej?

-Oczywiście- uśmiechnął się. Louis powiedział, że idzie usiąść i, że zostawia go w dobrych rękach.

***

-Proszę- uśmiechnęła się Louise- mam nadzieję, że się podoba.

-Bardzo- uśmiechnął się do niej. Louise zawołała szatyna

-Wow, wow, wow. To ty Harry? - zaśmiał się. Oczy mu zabłysły bo Harry naprawdę był mega fajnym chłopakiem. Wiedział to od początku ale nie uważał, że aż tak - Ile płacę? - zapytał ledwo odwracając wzrok od bruneta. 

-Nic - uśmiechnęła się - i dobrze o ty wiesz. 

-Dziękuje - również posłał jej uśmiech i wychodził razem z Harry'm do wyjścia - Cześć - powiedzieli jednocześnie. Louis po wyjściu z salonu odwrócił się do Harry'ego. 

-Co? - zapytał gdy Louis wlepiał w niego wzrok.

-Nic. Po prostu mam ochotę na Ciebie popatrzeć - szli późnej na równi. Harry ze spuszoną głową a Louis z uśmiechem na twarzy.

- Louis?

- Tak?

-Pasuje mi ta fryzura? No wiesz... ja widzę siebie inaczej i ktoś inny mnie widzi inaczej- wzruszył ramionami gdy byli już w aucie

-Harry - poprawił się na siedzeniu - wygadasz super. Jutro założysz inne ciuchy, te włosy, uśmiech i będziesz naprawdę przystojny -patrzył mu w oczy - Nie to, że nie mówię, że teraz jesteś nie przystojny. Byłeś cały czas ale teraz jak trochę to podrepowaliśmy to jest jeszcze lepiej. Uwierz, nigdy aż tak nie zaangazowlem się dla kogoś w pomoc. Masz w sobie coś co przyciąga człowieka. Coś sprawia, że chcesz zostać na dłużej- mówił prawdę- i wracając do Twojego pytania- zaśmiał się- pasują Ci te włosy. Bardzo. Louise odwaliła niezłą robotę. Nigdy bym nie pomyślał o tych bokach wyciętych i włosach lekko postawionych do góry.

-Dziękuję - szepnął troszeczkę zawstydzony - też uważam, że lepiej bym tego sobie nie wymyślił.

Louis uśmiechnął się do Harry'ego i po chwili odpalił auto.

💙💚

Dodane: 29.01.2018r.

Zaczynam już pisać nowe fan-fiction, które mam nadzieję, że będzie wam się podobało!

Miłego dnia, kochani!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top