5.Możemy iść na kawę teraz.

Louis zaparkował przed blokiem i szybko napisał smsa do Harry'ego, że jest już na miejscu i na niego czeka.

Zanim zdążył schować telefon Harry już wychodził z bloku zapinając swój sweter. Louis wyskoczył z auta z uśmiechem na twarzy i poszedł otworzyć mu drzwi- Hejka - powiedział do niego promienie

-Witaj, dziękuję- przytaknął głową i wsiadł do auta. Zauważył jak Louis przebiegł cały przód auta następnie sam wsiadł do auta - gdzie jedziemy, Louis?

-Zobaczysz- podarował mu jeden z lepszych uśmiechów zanim odpalił radio, następnie auto i ruszyli w drogę.

Między nimi była cisza. Komfortowa cisza. Nikt nie czuł potrzeby odezwania się.

Po dwóch kwadransach jazdy chłopcy dotarli na miejsce - centrum handlowe?

- Tak -skinął głową - idziemy na zakupy.

- Nie wziąłem pieniędzy- powiedział zanim Louis wyszedł z auta zanim zauważył był już koło niego i otwierał mu drzwi.

- Ja płacę.

-Nie mogę się na to zgodzić-pokręcił głową- zgodziłem się na zmianę a nie abyś płacił za mnie.

-Daj spokój. Zobowiązałem się do tego więc ja będę to robił.

-Nie, nie dam. Louis, musimy się wrócić. Mam tylko dwadzieścia funtów przy sobie. Wróćmy po pieniądze i kartkę. Proszę.

-Nie ma mowy - postanowił iść przed siebie- nie zgodzę się na kolejną godzinę jazdy - pokręcił głową - zapłacę za wszystko i daj już spokój.

-Jak nie teraz to i tak oddam Ci w pracy -wzruszył ramionami.

-Duża kawa z mlekiem wystarczy - mrugnął do niego gdy przepuścił go w drzwiach.

-Louis... - odezwał się cicho Harry. Wiedział, że i tak odda wszystkie pieniądze. Nie był nauczony takich rzeczy. Nie mógłby później patrzeć Louisowi w oczy. Poszedł za Louisem gdy weszli do środka - tylko nie jeden z droższych sklepów- szepnął.

-Boże, cicho już bądź- przewrócił oczami i wyszedł z nim do sklepu - za piętnaście minut widzimy się pod przymierzalnią, dobrze? Bierz wszystko co Ci się podoba ale ogranicz ilość sweterków i za dużych spodni - uśmiechnął się do niego.

- Dobrze- skinął głową- za piętnaście minut?

- Tak- uśmiechnął się do niego i każdy odszedł w swoją stronę. Harry wszedł na teren ciuchów zakrywających wszystko a Louis wszedł na dział poświęcony odważnym kreacją.

Piętnaście minut później Louis zastał Harry'ego już pod przymierzalnią z dwoma wieszakami. Louis zaś miał tyle wieszaków, że na ręce mu się nie mieściło. Położył wszystko na kanapę przez małymi pomieszczeniami i popatrzył na bruneta- twoje czy moje najpierw.

-Twoje? - zapytał Harry. Chciał naprawdę wiedzieć w czym widzi go Louis. Wziął od niego pierwszy komplet ciuchów i poszedł do wolnej przymierzalni. Louis usiadł na oparciu szarej kanapy i wyczekiwał aż brunet go zawoła. Popatrzył się ślepo w podłogę zamyślając się na chwilę.

-Louis? - usłyszał szept po chwili i popatrzył w tamtą stronę wyrywając się do góry -I...I jak? - zapytał nieśmiało. Poprawił swoje okulary na nosie

-Wow - szepnął sam do siebie. Harry mimo ulizanych włosów i tych okularów wyglądał naprawdę dobrze. Czarne rurki idealnie opinające jego szczupłe nogi. Jasno różowa koszula, która była zapięta po samą szyję- czekaj - zaśmiał się podchodząc trochę do kolegi rozpinając mu kilka guzików koszuli - o wiele lepiej

Harry posłał mu nieśmiały uśmiech- i w ogóle to wow! Masz tatuaże! Widziałem tylko trochę z nadgarstka, ale, że aż tyle?

- Tak, raczej nikt o tym nie wie - powiedział drapiąc się po karku

-Ale Harry - przełknął ślinę- wyglądasz naprawdę wow!

-Dziękuję - uśmiechnął się ponownie do niego- mogę? -wyciągnął rękę w jego stronę aby ten dał mu inne ciuchy. Louis skinął głową i dał mu kolejne ciuchy.

Harry z każdą stylizacją wyglądał naprawdę dobrze. Może dwie lub trzy koszulki i spodnie były nie takie.

Harry również się posłuchał Louisa. Szatyn uważał, że wybrał też ładne ciuchy. Oczywiście musiał być sweter ale był zwykły. Taki jak inne normalne a nie taki jaki noszą ich dziadkowie - idę zapłacić - uśmiechnął się do niego i wziął wszystkie ciuchy do ręki i oddalił się w stronę kasy.

Podczas liczenia kwoty Harry dołączył do Louisa i był naprawdę pod zdziwieniem jaką kwotę przy kilkunastu kuponach zapłacił Louis - widzisz - powiedział wychodząc ze sklepu - to naprawdę groszowe sprawy.

-Zależy dla kogo.

-Też nie jestem bogaty. Zarabiam tyle co ty. Mieszkam w małym mieszkaniu ale w porównaniu z tym co było przed daniem kuponu to naprawdę małe pieniądze

-Oddam Ci jutro, Louis.

- Nie trzeba- pokręcił głową.

-Trzeba.

- Nie, nie trzeba - powiedział stanowczo - nie chce twoich pieniędzy. Chce tylko widzieć czy jesteś szczęśliwy i czy Ci się to podoba - podniósł torby do góry.

-Podoba- uśmiechnął się do niego.

-Możemy iść na kawę teraz -uśmiechnął się do niego.

- Ja płacę- zaśmiał się.

-Nie masz wyjścia. Ja na chwilę obecną jestem spłukany- Harry przewrócił oczami ale uśmiechnął się do chłopaka.

- Nie będziesz za kilka dni - mruknął cicho.

-Mówiłeś coś?

-Nie- posłał mu delikatny uśmiech i weszli do kawiarni w centrum.

**

-Dzisiaj - zaczął Harry - nauczyłeś mnie, że można dobrze się bawić. Dobrze ubrać, kupić dobrą kawę - zaśmiał się - dziękuje. 

💙🌸💚

Dodane: 27.01.2018r.

Kto kończy lub kto zaczyna ferie od tego poniedziałku lub tego za dwa tygodnie?
Ja już w poniedziałek do szkoły 😡😠

Miłego dnia, kochani!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top