3.Więc Harry Stylesie opowiedz mi coś o sobie.

Louis spojrzał przez okno i zauważył szybko idącego okularnika. Zaśmiał się gdy przed wejściem do pomieszczenia poprawił okulary.

Obserwował go wzrokiem. Gdy tylko Harry w końcu go odnalazł pomachał mu ręką aby wiedział gdzie iść- Cześć, przepraszam za spóźnienie- mruknął i usiadł na przeciwko niego.

-Spóźniłeś się pięć minut, przestań - zaśmiał się

-Ale się spóźniłem- przytaknął i popatrzył na niego. Siedzieli w ciszy co chwila spoglądając na siebie. Po chwili przyszła kelnerka a Harry zamówił herbatę dla siebie

-Przepraszam - odezwał się gdy blondynka odchodziła - dla mnie to samo i na mój rachunek

- Louis... -odezwał się gdy kelnerka odeszła

-Daj mi święty spokój. To ja Ciebie tutaj zaprosiłem więc będę płacić. I nie chce słyszeć ani słowa więcej. 

Harry przewrócił oczami- po co się tutaj spotkaliśmy?

-Abym mógł Cię lepiej poznać zanim zacznę wprowadzać metamorfozę- uśmiechnął się do niego.

-Kto powiedział, że jednak się zgadzam? - poprawił swoje okulary.

-Gdybyś się nie zgodził byś tutaj nie przyszedł, Harry - po chwili dostał skinienie głową i cichy chichot, który jak stwierdził Louis "jest cholernie słodki" - więc Harry Stylesie opowiedz mi coś o sobie .

- Co niby? - wzruszył ramionami i chwycił kubek z herbatą, którą przed chwilą przyniosła kelnerka.

-No nie wiem. Pasje, ulubiona muzyka, przyjaciele.

-Lubię gotować i trochę śpiewać - odchrząknął - smutne piosenki, wolne to te które przypadają mi do gustu na przykład Dean Lewis, Aquilo, Ed Sheeran i wiele innych - mruknął - przyjaciela mam jednego Niall'a. Nawet jak z Nickiem byłem to moje towarzystwo nigdy się nie poszerzało.

-Horan? - zapytał a Harry po chwili przytaknął- jest z moją przyjaciółką Bebe, kojarzysz?

-Mhm- uśmiechnął się do niego - wygląda na to, że mamy wspólnych znajomych - zaśmiał się na co Tomlinson odpowiedział tym samym.

-Jeżeli mogę się zapytać- mruknął- czy powiesz co się stało między Tobą a Nickiem? No wiesz, chodzi mi o to dlaczego ostatnio przyszedł do pracy i  zrobił Ci awanturę.

-Oh, tak. Nie ma problemu- zaśmiał się i poprawił się na krześle i poprawił okulary - zdradził mnie z moim kuzynem na rocznicy ślubu moich rodziców. Chciał przebaczenia - przewrócił oczami.

-Oh, przykro mi - powiedział smutno.

-Uważał, że w końcu dostał coś co należało mu się odkąd był ze mną- szepnął- po prostu nie mógł zrozumieć, że nie jestem gotów- mówił cicho do Louisa- on myślał, że dam się od razu ale nie jestem jak większość. Przegiął i go zostawiłem- wzruszył ramionami- i  tak go nie kochałem.

-To po co z nim byłeś?

-Samotność, Louis-mruknął- jak jesteś samotny złapiesz się wszystkiego -odłożył kubek na stół i popatrzył na niego. 

-Wiem co to samotność. Doskwiera mi już jakieś dobre dwa lata - wzruszył ramionami - więc - zaczął - nie wracasz do Nick'a? - zapytał pijąc herbatę.

-Nie, nie wracam i nie mam zamiaru mu nawet wybaczyć. Jeszcze raz Ci dziękuje Louis za to, że wtedy do niego poszedłeś. 

-Nie lubię jak komuś dzieje się krzywda- wzruszył ramionami - to dla mnie normalne, że pomagam ludziom. Lubię to - uśmiechnął się do niego.

-Dobry z Ciebie człowiek- skinął głową- nie sądziłem, że jesteś nie tylko moim bohaterem.

Louis zaśmiał się razem z Harry'm - nie jestem bohaterem.

-Jesteś- popatrzył na niego z powagą.

-Jestem tylko dwudziestu dwu latkiem, który pomaga. Naprawdę to nic wielkiego - skończył swoją herbatę - idę po drugą, chcesz?

-Mhm - zgodził się i poddał Louisowi swój kubek bez cieczy.

***

-Naprawdę? Nie słyszałem nigdy okropniejszego kawału na świecie- Louis złapał się za brzuch, który bolał go od śmiechu.

-Poczekaj mam jeszcze jeden - zaśmiał się poprawiając okulary. Popatrzył przed siebie i szybko przeszedł przez wąski mostek jako pierwszy bo Louis go przepuścił.

-Mam się bać?

- Nie, nie musisz- zaśmiał się zaraz za nim - Co mówi ksiądz na ślubie informatyka?

-Nie wiem - wzruszył ramionami i popatrzył się na twarz okularnika.

-Pobieranie zakończone- zaśmiał się obaj naprawdę głośno a przechodzące obok młode małżeństwo zaśmiali się na widok dwóch, rozbawionych mężczyzn.

-Boże to jest takie okropne! - śmiał się nadal - skąd ty to bierzesz?

-Z Internetu- wzruszył ramionami a uśmiech nie schodził z jego twarzy. Popatrzył się na prawo - jesteśmy już- spojrzał ponownie na szatyna - dziękuję, że mnie odprowadziłeś.

- Nie ma za co. Nie puściłbym Cię samego o dwudziestej gdzie jest już ciemno - uśmiechnął się do niego.

-Dzisiaj -spojrzał na swoje buty - nauczyłeś mnie rozmawiać szczerze, być otwartym i, że można porozmawiać naprawdę z każdym i dobrze się bawić- uśmiechnął się okazując swoje dołeczki - dziękuję jeszcze raz

-O to mi chodziło- skinął głową- zobowiązałem się do tego.

-Do jutra - pożegnał się z nim idąc chwilę tyłem do mieszkania - Cześć Louis - pomachał mu i szybko podszedł do klatki schodowej.

Odwrócił się szybko patrząc czy Louis jest nadal przed budynkiem.

Był i patrzył w jego stronę z małym uśmiechem na twarzy. Uśmiechnął się do niego również i zagryzł delikatnie wargę wchodząc do mieszkania.

💙🌸💚

Dodane: 23.01.2018r.

Miłego dnia, kochani!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top