Rozdział 24 - Goodbye

Pożegnania są jak łzy - niespodziewane i krzywdzące...

Patrick
Nie biegłem gdy biegła. Nie krzyczałem, gdy ona milczała. Nie pocieszałem jej, gdy uciekała zrozpaczona. Stałem pod ścianą i patrzyłem jak wybiega z pokoju. Czekałem aż usłyszę trzask zamykających się frontowych drzwi - mojego muru oddzielającego mnie od świata. Obracając się w stronę okna, oparłem się o parapet spoglądając na widok, który mi ofiarowało. Ujrzałem tam Hope, która wybiegła na przydrożny trawnik. Widziałem jak pada na kolana. Widziałem jak cierpi - trzęsła się z powodu płaczu bujając się w przód i w tył. Poczułem jak na ten widok ściska mi się serce. Nie mogłem przecież tak stać i patrzeć na jej ból! Ruszając się z miejsca, pobiegłem na parter. Podchodząc do drzwi, otworzyłem je niepewnie słysząc skrzypienie zawiasów. Miałem je naoliwić ale jak zwykle zapomniałem. Stojąc w progu drzwi poczułem jak trzęsą mi się dłonie. Byłem na linii strzałów ludzkich spojrzeń. Oceniających spojrzeń.
-To nie prawda! Nie możesz... za dużo... - słyszałem słowa dziewczyny
-Hope? - zawołałem cicho rozglądając się dookoła.
Na moje szczęście nikogo prócz nas wokół nie było. Nikogo kto by skrytykował mój wygląd. Oddychając z ulgą, powtórzyłem;
-Hope, wejdź do domu. Proszę.
Dziewczyna jednak jakby naprzeciw mnie, zerwała się z miejsca i zaczęła biec przed siebie. Była boso i w białej koszuli nocnej. Po raz kolejny poczułem to uczucie; deja vu.
-Musisz. Tylko ten jeden raz. Tylko jeden... - mówiłem do siebie dopóki nie usłyszałem za sobą głosu matki, który o mało nie doprowadził mnie do zawału.
-Do kogo mówisz kochanie? - zapytała
-Mamo! Nie rób tak więcej bo zejdę na zawał, proszę.
-Nie unikaj odpowiedzi na moje pytanie - powiedziała oburzona
-Hope uciekła z domu przeze mnie. Powiedziałem jej prawdę mamo...nie dałem rady dalej kłamać. Nie jej...
-Kochasz ją, prawda? - spytała cicho
Opierając się ramieniem o drzwi, opuściłem głowę ku ziemi.
-Wiem mamo, nie powinienem...
-Biegnij za nią - usłyszałem pewny głos matki
Zszokowała mnie jej reakcja a tym bardziej to, co po chwili zrobiła.
-Znajdź ją i powiedz jej to, co powiedziałeś mnie. Ona zrozumie. To mądra dziewczyna - powiedziała wypychając mnie za drzwi z wciśniętą bluzą w moje dłonie...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top