Drugie dno

Patrick
Obserwowałem jak pochodzi do szafy. Obserwowałem jak staje na palce by dosięgnąć jeansów z wyższej półki przez co jej bluzka się podwinęła a ja ujrzałem jej blizny widoczne na plecach. Kto skrzywdził tak delikatną dziewczynę jaką jest Hope? Czując, że mógłbym popsuć jej tę krótką chwilę szczęścia, powiedziałem cicho niepewny czy usłyszała;
-Przepraszam
Zamykając za sobą drzwi, wbiegłem do łazienki, gdzie odkręcając kran nabrałem wody w dłonie, którą ochlapałem sobie twarz. Powtarzałem tę czynność kilkakrotnie, licząc na to, że woda zmaże widok jej blizn z moich oczu. Nie zmazała lecz otrzeźwiła mnie na tyle by wziąć się w garść i przygotować się do wyjścia, które obiecałem dziewczynie jakiś czas temu. Wycierając twarz ręcznikiem wyszedłem z łazienki.
-Wszystko w porządku?
Podskoczyłem słysząc głos dziewczyny za sobą. Obracając się ujrzałem jej zmartwioną twarz, która wpatrywała się we mnie niczym w obrazek. Nie chcąc jej martwić, wziąłem ją za dłonie mówiąc z uśmiechem;
-W jak najlepszym Hope, nie musisz się o mnie martwić a teraz leć i pamiętaj...
-Tak, tak wiem, "Masz dziesięć minut bo jak nie to sam po ciebie przyjdę" - wyrecytowała moje słowa próbując mnie przy tym naśladować czym mnie rozbawiła. Śmiejąc się wziąłem dziewczynę w objęcia, przytulając się do niej dłuższą chwilę. Dziewczyna oddała mój gest, mówiąc stłumionym głosem przez moją koszulkę;
-W zasadzie wolałabym zostać w domu z tobą. Może obejrzymy jakiś film i zjemy popcorn? - zapytała cicho
Widocznie wyczuła moje zdenerwowanie na myśl o wyjściu na zewnątrz. Odsuwając od siebie lekko dziewczynę, powiedziałem patrząc jej w oczy;
-Naucz mnie jak być normalnym, proszę.
Wiedziałem że wie co mam na myśli. Mówiłem o mojej niemożności, panicznym strachu wyjścia na zewnątrz. Bałem się najmniejszego cienia. Bałem się, że wraz z tym cieniem pojawią się obelgi rzucane we mnie niczym kamienie, które zabolą mnie niemiłosiernie. Pragnąłem za wszelką cenę unikać świata zewnętrznego lecz wiedziałem, że jeśli tego nie zmienię to Hope zawsze będzie poza moim zasięgiem. Pragnąłem się zmienić dla niej. Pragnąłem by ujrzała we mnie kogoś więcej niż chłopaka z protezami, kogoś więcej niż "manekinka". Pragnąłem by ujrzała we mnie chłopaka, swojego chłopaka. Jak można być z kimś, kto nie wychodzi na zewnątrz? Jak można przedstawić go znajomym? Rzecz w tym, że nie można.
-Wybierasz sobie złego nauczyciela Patrick. Ja nie jestem normalna, przecież wiesz. - szepnęła
-To kim ja jestem? - zapytałem patrząc na nią
W moim pytaniu było ukryte dno. Nie sądziłem jednak, że ona je odkryje...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top