•7•

  — Czy chciałbyś ze mną zatańczyć?Zapytał po chwili, a Taehyung spłonął rumieńcem jak dorodna dziewica.
             

  — Z chęcią. — Odpowiedział cicho i dał wciągnąć się w wir tańczących ciał, które, co rusz, ocierały się o siebie, jakby zapominając o przestrzeni osobistej.

   A on sam tonął w tym wirze, gdy wraz z czarnowłosym szukał wolnego miejsca do tańca. Coraz bardziej się zatapiał w całej scenerii, osobowościach oraz najbardziej barwnej, a mimo wszystko ponurej, osobie, jaką kiedykolwiek udało mu się spotkać. Jednak to właśnie ona była jego kołem ratunkowym, dzięki któremu nie zatonął, nie zgubił się w tym morzu ciał. Ponieważ silna dłoń Jeona wciąż go prowadziła, pomimo wielu przeciwności. On nie zamierzał puścić blondyna, który szedł wiernie za nim, co jakiś czas potrącany przez innych.

   W końcu, gdy znaleźli trochę miejsca, mężczyźni stanęli naprzeciwko siebie. Obaj popatrzyli sobie w oczy, uśmiechając się niepewnie. Dzięki alkoholowi ich nienawiść zanikła na pewną chwilę, a zamiast niej wyszła na jaw samotność, którą obaj czuli, a która chciała być zastąpiona przez inną osobę.

   Z tego względu, gdy Jeon położył swoją dłoń na biodrze Taehyunga, ten nie sprzeciwiał się, tylko sam założył swoje ręce na jego szyi oraz barkach, wtulając się lekko w umięśnione ciało. A czarnowłosy zaczął poruszać nimi w rytm muzyki, trzymając mocno blondyna, by czasem nic nie zepsuć bądź by nikt mu go nie zabrał.

   Z początku obaj byli spokojni. Ich pijane uśmiechy wzmocnione były przez własną obecność, jednak wciąż je ukrywali. Oplatali się silnie, zupełnie tak, jak ostatniej nocy. Jednak tym razem ich ciała były używane do tańca, który wychodził im całkiem nieźle i który był naprawdę urokliwy. A mimo wszystko podobny intymnością do tamtej chwili w taksówce.

   Ich relacja nienawiść — pożądanie mogła naprawdę być niezrozumiała przez innych oraz ich samych. Wciąż chcieli skakać sobie do gardeł, a już po chwili trzymać się w ramionach. Znali się dzień oraz jedną noc, a mimo tego nigdy nie czuli tylu emocji naraz, co w tamtych momentach. Ich umysły krzyczały, by jak najbardziej dopiec drugiej osobie, a ciała błagały, by znów mogli się złączyć.

   Tylko serce jeszcze było zamknięte, nie chcąc otwierać się tak prędko.

   Taehyung przysunął się jeszcze bliżej Jeona, a jego palec zaczął wędrować po ostrej żuchwie mężczyzny. Blondyn skupił na niej wzrok, w myślach przypominając sobie, jak to było, gdy zamiast opuszka to jego usta jej smakowały.

   Za to Jeon obserwował jego skupiony wyraz twarzy oraz lekko wydęte usta. Już chciał znów je połączyć, zupełnie jak jeszcze przed paroma godzinami, jednak szybka zmiana piosenki skutecznie mu to utrudniła.

   Ponieważ teraz muzyka w klubie zrobiła się niesamowicie żywiołowa oraz ruchliwa. A każdy zaczął skakać w jej rytmie, potrącając obu mężczyzn, którzy momentalnie wybudzili się z transu. Ci tylko spojrzeli na siebie, a następnie Jeon zakręcił mocno Taehyungiem, który ponownie wpadł w jego ramiona.

   Po chwili obaj zaczęli wykonywać skomplikowane układy, przy lekko chwiejących się nogach, jednak mimo tego zaśmiewali się głośno. Za każdym razem Taehyung lądował w ramionach czarnowłosego, a ten cicho prychał w jego włosy.

   Obaj bawili się naprawdę świetnie w swoim towarzystwie. I z pewnością była to przyczyna procentów, jednak nie odrywali od siebie rąk oraz spojrzeń, a czarnowłosy coraz bardziej przyciskał do siebie Taehyunga, stykając z nim te niższe partie. A z ust blondyn uleciał pojedynczy jęk, gdy czarnowłosy przejechał ręką po jego plecach, swoją wędrówkę kończąc na jego pośladku.

   Po chwili Jeongguk zaczął buszować swoim nosem w gąszczu włosów Taehyunga. Wyczuwał ich piękny, kwiatowy zapach oraz miękkość, która zapraszała go po więcej. A Jeon czuł się naprawdę niesamowicie z przyciśnięty do ciała tego mniejszego, z nosem w jego włosach oraz patrząc jak jego twarz unosi się do góry, dzięki czemu mógł zjechać swym narządem węchu niżej, by dotrzeć do samych ust.

  Jednak niedane mu było posmakowanie ich kolejny raz tego dnia, ponieważ został szybko odciągnięty od blondyna. A już po chwili pewna pięść spotkała się z jego twarzą, praktycznie miażdżąc mu nos.

   A Jeon momentalnie zatoczył się do tyłu, trzymając za uszkodzenie. Czuł jak krew płynie przez jego palce i słyszał krzyk Taehyunga, który był niesamowicie przestraszony. A czarnowłosy zamknął oczy, próbując przywrócić utracone siły. Po chwili stanął prosto, choć czuł, jak przez jego głowę przechodzi promień bólu na wskutek bolącego nosa.

    A Jeongguk spojrzał tuż przed siebie i zobaczył pewnego, niższego od siebie blondyna, który patrzył na niego, jakby co najmniej zabił mu matkę młotkiem.

   Poły jego płaszcza wirowały wokół niego, a on sam zaciskał mocno pięści, oddychając przez nos. Patrzył wprost na czarnowłosego, który dobrze wiedział, że jedna z jego rąk wyrządziła mu krzywdę, czego nie mógł darować niższemu. Z racji tego miał ochotę już w tym momencie rzucić się na niego i powalić go na ziemię, obijając tą jego parszywą gębę, jednak przerwał mu Taehyung, który patrzył cały czas z wrogością na tego drugiego.

    — Jimin, wypierdalaj. — Powiedział zirytowanym głosem, podpierając się pod boki. Jego usta były zaciśnięte, a on sam wyglądał na tak złego, że Jeon wolał z nim nie zadzierać.

   — Nie jesteśmy ze sobą raptem dzień, a ty już wylądowałeś w ramionach innego? Gdzie twoja niedostępność, Tae? — Odpowiedział niższy z wrednym uśmiechem, na który drugi blondyn momentalnie się zjeżył.

   — Odeszła wraz z tobą. — Warknął Kim, a następnie złapał Jeona za rękę. — Wychodzimy.

   I gdy już chciał przyciągnąć do siebie wyższego i odejść wraz z nim z godnością, by potem przetrzeć mu nos papierem z męskiego kibla, przeszkodziły mu dwie osoby, które momentalnie krzyknęły na cały klub.

   — Stop! — Odezwali się w tym samym momencie Jeongguk i Jimin, którzy cały czas patrzyli na blondyna.

   — Muszę wyrównać rachunki. — Powiedział Guk, zakasając rękawy swojej kurtki. — W mojej tabeli rozgrywki jest o jeden złamany nos za mało.

  A Jimin tylko roześmiał się na jego słowa i spojrzał na Taehyunga, który aż drżał ze złości.

   — A ja muszę się dowiedzieć, kim tak szybko mnie zastąpiłeś. — Odezwał się niższy blondyn, popatrując na Jeongguka, trzymającego się za krwawiący nos. — Jestem od niego lepszy, do chuja.

   — Zastąpienie ciebie naprawdę nie było trudne. Wystarczyło zamówić taksówkę. — Odpowiedział Taehyung, a z jego ust wylatywał jad, który, jak miał nadzieję, doleci w stronę Jimina i wyżre mu jelita. — A ty Jeon przestań udawać wielkiego samca alfa i chodź stąd.

   Jednak Jeongguk nie byłby sobą, gdyby pozwolił komuś się z niego naigrywać. Dlatego nie słuchał Taehyunga, który mógłby być dla niego w tym momencie irytującą muchą, której nie sposób odpędzić. Jednak jest ona nieszkodliwa, dlatego czarnowłosy nawet nie przejął się słowami Kima, a jego pięść spotkała się z nosem śmiejącego się zgreda, któremu przydałaby się skarpetka, ponieważ podciągnięte spodnie ukazywały dwa inne komplety na jego nogach.

    I jak mógł przypuszczać, był o wiele silniejszy od tego niskiego farfocla, który uderzenie zniósł gorzej od niego. Jednak dzięki swojemu szczęściu, które naprawdę posiadali tylko głupcy, nie spotkał się z ziemią, ponieważ prędko pochwycił go rozzłoszczony barman.

   A Jeon prędko uchylił się przed ciosem, który był od samego Taehyunga, który w jakiś sposób musiał ulokować swoją złość. Jednak z nim było łatwiej, ponieważ Jeon mógł przyznać, że nawet znał tego swojego blondynka, dlatego prędko pochwycił jego pięści i schował go w żelaznym uścisku, udając, że nie zauważa, jak ten próbuje mu się wyrwać.

    — Co wy, do kurwy, wyprawiacie? — Zapytał Min Yoongi, patrząc na nich ze wściekłym wyrazem twarzy, a następnie odpychając od siebie Jimina, który już stał na własnych nogach.

   — My się tylko przytulamy. — Powiedział Jeongguk, jeszcze mocniej ściskając przeklinającego Taehyunga.

   — To róbcie to poza terenem mojego klubu. — Warknął ten w jego stronę, a następnie spojrzenie przeniósł na Taehyunga, który najwidoczniej nie wiedział, co oznacza bycie spokojnym. — Weź go ode mnie, bo za każdym razem mi kłopotów przysparza.

   — Nie ma problemu. — Powiedział uśmiechnięty Jeon, a następnie pociągnął Taehyunga w stronę męskiej toalety.

    Obaj weszli do ciemnego wnętrzu z dużym lustrem na środku. Po lewej znajdowały się pisuary, a po prawej drzwi, które prowadziły do ekskluzywnych klozetów, na które czarnowłosy wolał nie patrzeć, by nie poczuć, jak jego portfel w kieszeni drastycznie maleje. Z racji tego mężczyzna stanął przed lustrem i w końcu puścił Taehyunga, który momentalnie zaczął bić jego tors swoimi pięściami.

   — Nie mogłeś po prostu zostawić go w spokoju? — Pytał za każdym razem, a Jeon tylko cicho wzdychał, przeglądając się w lustrzanej tafli. Był cholernie przystojny.

   — To twój były? — Zapytał w końcu, odtrącając od siebie ręce Taehyunga i przytrzymując je w swoich. Choć zadał pytanie obojętnym tonem, to coś w jego żołądku zaczęło go nieprzyjemnie ssać.

   To z pewnością alkohol, którego się napił na pusty żołądek.

    — Tak. Zerwał ze mną wczoraj. — Odpowiedział w końcu Taehyung, udając, że nie widzi uważnego spojrzenia Jeongguka, które wyostrzyło się po jego słowach.

   — Zerwał z tobą przed czy po...

    — Przed, spokojnie. Nie masz się czym martwić. — Powiedział Taehyung, a Jeon tylko kiwnął głową.

   — Jasne. — Powiedział czarnowłosy krótko, puszczając jego dłonie, a następnie odwrócił się do niego tyłem.
  
   A Taehyungowi zrobiło się minimalnie dziwnie, a cisza panująca w toalecie zaczęła mu przeszkadzać. Dlatego mężczyzna dziabnął palcem napięte plecy większego, jednak ten nie zareagował. Z tego względu Kim westchnął donośnie, a następnie wtulił się w nie, potrzebując nagłej czułości. Następnie spojrzał na siebie i starszego w lustrze, a następnie krzyknął i przekręcił szybko w swoją stronę czarnowłosego, który nie zdołał ukryć uśmiechu.

   — Twój nos! Musisz się nim zająć! — Zawołał Taehyung, a następnie nabrał w ręce ręcznika papierowego, którego nawilżył wodą.

   A już po chwili przykładał go do nosa większego, delikatnie przemywając zaschniętą krew. Jego ruchy były łagodne, a on sam rozchylił swoje wargi, by móc się lepiej skupić. To od zawsze mu pomagało, gdy chciał osiągnąć pełne skupienie oraz spokój.

   Wilgotnym ręcznikiem dotykał skóry większego, pozbywając się kolejnych drobinek krwi. Był uważny, by nie uszkodzić jeszcze bardziej nosa czarnowłosego, który cholernie tamtego bolał. A blondyn radził sobie niczym zawodowa pielęgniarka, z czego był cholernie dumny, ponieważ nigdy medycyną się nie interesował.

   No chyba, że kiedyś marzył o tym, by mieć męża lekarza, to już co innego.

   — Masz szczęście, że nie jest złamany. — Powiedział cicho Taehyung, jednak odpowiedziała mu cisza, na którą nawet nie zareagował zbyt skupiony na tym, by jak najlepiej przemyć ranę wyższego. W końcu był cholernym perfekcjonistą.

   A Jeon nie odpowiadał, ponieważ zbyt był zajęty przyglądaniem się blondynowi. Był dla niego zbyt idealny, gdy znajdował się tak blisko niego z rozwartymi ustami, które wręcz prosiły, by zamknąć je swoimi. Jego gładka skóra dotykała tej jego, a delikatność mniejszego wręcz łapała go za serce.

    I Jeongguk naprawdę robił wszystko, by się jakoś powstrzymywać, jednak gdy zobaczył, że blondyn skupił się na tyle dokładnie, że na zewnątrz ukazał się jego język, to nie wytrzymał.

   — Już mi lepiej, skarbie. — Powiedział Jeon, a następnie złapał za ręcznik papierowy, który odrzucił gdzieś w kąt.

   A po chwili posadził Taehyunga na blacie, dobierając się do jego ust, które smakowały dokładnie tak, jak zawsze wyobrażał sobie najlepszy pocałunek świata.

  
  

  
  

  
  
  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top