•1•

   


  Nocne miasto zawsze wyglądało pięknie, będąc oświetlonym milionami gwiazd oraz mnóstwem neonów różnych budynków. Seul nigdy nie zasypiał, wieczorami budzili się ci, którzy pragnęli oddać się nocnemu życiu. Oraz ci, którzy zawsze musieli o nich dbać, bezpiecznie dowożąc ich do domu z małą opłatą.

   Jeon Jeongguk należał do młodych i przystojnych mężczyzn. Jego ostra żuchwa zawsze była podziwiana przez pasażerów, którzy patrzyli na jego skupiony profil. Nigdy z nim nie rozmawiali, ponieważ ten nie należał do gadatliwych kierowców, którzy podczas każdej jazdy chcą streścić swoje życie. On sam praktycznie się nie odzywał, tylko puszczał głośno radio oraz jeździł szybciej, niż pozwalały na to przepisy. A fakt, że jeszcze nikt na niego nie doniósł, utwierdzał go w przekonaniu, że każdy kocha szybką jazdę z głośną muzyką.

   Był innym taksówkarzem. Wręcz niespotykanym. Ale to mu pasowało, bycie cholernym wyjątkiem, diamentem wśród zwykłych kamieni.

   Nie lubił kursować w dzień. Wtedy zawsze świeciło słońce, a w jego aucie płakały dzieci bądź rozgadywali się starsi panowie. On kochał to nocne życie, jednak nigdy nie brał w nim udziału. Po prostu kluczył po uliczkach miasta, znając je jak własną kieszeń, oświetlony jedynie blaskiem księżyca i gwiazdami.

   Musiał męczyć się z pijakami, oczywiście. Jednak był silnym i napakowanym mężczyzną, a każdy czuł do niego nagły respekt, gdy tylko wypchnął językiem policzek. Z racji tego o nic się nie martwił, nie czuł żadnych zmartwień. Albo przynajmniej ich nie pokazywał.

   Nagle, gdy pił kolejną z rzędu kawę, dostał szybkie wezwanie. Musiał pojechać aż na sam koniec Seulu na jedną z największych imprez. Tam czekał na niego pijany klient, który niesamowicie się niecierpliwił.

   A Jeon odłożył wszystko i ruszył w drogę, dając gaz do dechy. Noc powitała go swoim mrokiem oraz tajemnicami, które skrywały się w ciemnym niebie. A najbardziej błyszcząca gwiazda obserwowała go uważnie, gdy wędrował między ulicami miasta. Ona wiedziała, ile ta noc zmieni, zdawała sobie sprawę, że już nic nie będzie takie jak wcześniej.

   Że pewna osoba zalśni w oczach Jeongguka bardziej niż ona sama.

                                  •

      — Taehyung! Tae! Chodź do nas! — Zawołał ponownie Hoseok, chcący oderwać blondwłosego od kieliszka, który robił za jego najlepszego przyjaciela.

     — Odejdź, Hobi, chcę zostać sam. —  Powiedział ten, nie patrząc nawet na czerwonowłosego.

   — Wszyscy się bawimy, ty też powinieneś.
  
   — Ja też się bawię, tylko na swój sposób. O wiele bardziej mi się podoba. — Odburknął ten, po raz kolejny przytykając kieliszek do pełnych warg.

   Które następnie otworzył, by zawitać gorzką ciecz, która jako jedyna potrafiła oderwać go od wszystkich myśli.

    — Jak sobie chcesz. Jak coś to jesteśmy na parkiecie. — Odpowiedział Hoseok, wzdychając.

     A następnie odszedł, a gdy Taehyung zauważył, że ten już go nie widzi, poprosił o kolejny kieliszek. A tak właściwie to o trzy.

   — I wie pan, on mnie tak po prostu zostawił. — Zaczął mówić Kim, a barman spojrzał na niego znużonym wzrokiem. Na pewno wysłuchiwał już milard takich historii, jednak w tym momencie Taehyung myślał, że jego jest wyjątkowa. — Napisał SMS-a, głupią wiadomość. Pierdolony szmaciarz, który nie jest mnie wart.

   — Zgadzam się. — Przytaknął szybko ten, a blondyn przechylił się na krzesełku.

  — Nalej mi, hyung, jeszcze, bo nie wytrzymam. —  Zaczął bełkotać, swój kieliszek przesuwając jednym palcem w stronę barmana.

   - Nie jestem pewny, czy powinien ci jeszcze lać. — Odpowiedział ten, jednak po chwili kieliszek znów zapełnił się alkoholem, gdy Taehyung zrobił smutne oczy.

   Może właśnie dlatego jego już były chłopak z nim nie zerwał przy jakimkolwiek spotkaniu. W końcu Kim stosował różnorakie sztuczki na ludziach, wypychając dolną wargę bądź robiąc smutne oczy. Był w tym lepszy niż jakiś durny kot, który chodził w butach i z mieczem przy tyłku. A wszyscy od razu robili wszystko, co chciał, bądź zmieniali prędko decyzję. Już taki był urok blondyna, który aktualnie czuł tylko ból złamanego serca.

   I obitego pośladka, ponieważ po chwili Taehyung zleciał z krzesełka, gdy za bardzo zaczął się na nim bujać w rytm muzyki.

    — Już więcej ci nie naleję. — Powiedział w jego stronę barman, wyglądając przez ladę i obserwując Kima. — Wracaj do domu, mogę zamówić ci taksówkę.

   — Wrócę sam, spacer mi dobrze zrobi. — Odpowiedział Taehyung, wstając chwiejnie.

  — Albo skończysz na jakimś śmietniku, śpiąc na brzuchu. — Mruknął barman, wyjmując telefon.

  — Spanie na brzuchu jest fajne. Zawsze spałem na brzuchu, gdy...

  — Halo? Tak, poproszę taksówkę. — Hyung zmierzył ostrym wzrokiem Taehyunga, który zaczął markotnie jęczeć. Następnie podał dokładne informacje budynku i ulicy. — Niedługo powinna być. — Powiedział, odkładając telefon do kieszeni.

  — Ale ja nie chcę.  — Taehyung wypchnął językiem policzek, a następnie westchnął jak największy męczennik świata. — Jestem skazany na porażkę, jeszcze jutro muszę iść do pracy, którą załatwił mi ojciec.

   — Dlatego dobrze będzie, jeśli się prześpisz. — Odpowiedział starszy, obsługując długonogą rudowłosą kobietę.

  A Taehyung tylko zmierzył ją wzrokiem, a jego spojrzenie zawędrowało gdzie indziej. Nie gustował w kobietach, nieważne jak piękne by były.

   Jednak ta najwidoczniej nie wyczuła dokładnego sygnału. Jej ręka po prostu zawędrowała na ramię blondyna, wędrując w górę.

   A zamroczony umysł Taehyunga zdał sobie dopiero z tego sprawę, gdy Ruda praktycznie ładowała się na jego krzesełko.

  Jednak ten szybko ją odepchnął, wzdychając. Następnie zmierzył ją ostatnim spojrzeniem i wymruczał załamany:

   — Twój gejradar najwidoczniej nie działa, ale musisz wiedzieć jedno. Mam lepsze nogi od ciebie, kochana.

   A następnie spojrzał na barmana, który patrzył na niego z wymalowanym szokiem na twarzy, gdy on sam został oblany drinkiem rudowłosej.

  — Pierdol się. — Warknęła ta, a Taehyung przewrócił oczami. Jednak po chwili zlizał alkohol ze swojego policzka, ciesząc się, że przynajmniej tak może z niego skorzystać.

  — Hyung, a mogę spać na blacie? — Zapytał ostatni raz, zanim barman nie wyniósł go na zewnątrz, gdzie czekała już pewna taksówka.

    Taksówka, w której siedział cholernie przystojny Jeon Jeongguk, który nie wiedział, że to nie tylko Taehyung będzie dzisiejszej nocy zlizywał alkohol ze swojego ciała.

   
                                  •

  
    — Tu jest twoja taksówka, młody. — Powiedział barman, podprowadzając toczącego się Taehyunga do auta.

  — Pojedziesz ze mną, hyung?

  — Mam pracę, spadaj. — Odpowiedział ten, a następnie posłał dziąsłowy uśmiech do kierowcy. - Proszę go ode mnie zabrać i niech jedzie prosto do domu.

  — Nie ma sprawy. — Odpowiedział Jeon, posyłając barmanowi równie wymuszony uśmiech.

   A Taehyung wtoczył się załamany do taksówki, czemu towarzyszył jego głuchy jęk, gdy uderzył głową o sufit. Następnie zajął grzecznie swoje miejsce, a jego hyung zamknął z trzaskiem za nim drzwi, szybko uciekając w stronę budynku.

   A w aucie zapanowała cisza, której nie przerywał ani Taehyung ani Jeon. Obaj mężczyźni nie spojrzeli jeszcze w swoje strony, tylko patrzyli prosto przed siebie, jakby nie wiedząc, co robić dalej.
  
   A w końcu Jungkook miał wprawę w takich rzeczach. Dlatego sam siebie zganił w myślach za nieprofesjonalizm, a następnie burknął w stronę pasażera:

   — Jaka ulica?
  
    A ten przez moment nie odpowiadał, tylko przeżuwał swoją wargę, kiwając się na boki. W końcu jednak odwrócił twarz w stronę tej Jeona i już tym bardziej się nie odezwał, ponieważ go zatkało.

   Bo mężczyzna przed nim był cholernie przystojny i męski. Miał piękne, duże, ciemne oczy oraz włosy, które idealnie pasowały kolorem do czarnego nieba, które spoglądało na nich zza okien. Jego twarz była tak blisko, że Taehyung mógł ujrzeć wszystkie twarde rysy oraz pewne znużenie przez niedosypianie. Mógł zobaczyć, jak ten cały czas na niego patrzył z oczekiwaniem, zagryzając wargę.

   A Kimowi momentalnie zrobiło się duszno, gdy zdał sobie sprawę, jak blisko siebie się znajdują. Sam nie wiedział, co się z nim działo, jednak zwalił wszystko na alkohol, buzujący we krwi. W końcu dzięki niemu miał najróżniejsze pomysły, a tym bardziej odczucia. A te, które zawładnęły nim teraz, były dosyć niespotykane. Jeszcze nigdy nie czuł tego czegoś w podbrzuszu.

   Chyba właśnie znalazł swój ideał.

    Jednak ten rozsypał wszystko w proch, gdy spojrzał w końcu na Taehyunga z niezrozumieniem. A to było poprzetykane złością, gdy zobaczył maślane oczy wlepione w siebie. Dlatego w końcu chrząknął głośno i burknął w stronę blondyna:

  — No?

  A z ust Taehyunga uleciał obruszony jęk. Jego myśli, które aktualnie zajmowały się czarnowłosym nie były skupione wokół chamstwa oraz bycia uszczypliwym. One je odpychały, poza granice głowy Kima, który chyba naprawdę był bardzo pijany.

  Lecz w końcu blondyn podał ulicę, a swoje spojrzenie utkwił w punkcie przed sobą. Leniwie obserwował widoki, choć całe jego ciało go paliło, a on sam czuł, że dostaje duszności. W końcu poczuł, że znów musi odwrócić w twarz w stronę skupionego mężczyzny. A Taehyung poczuł, że kręci mu się w głowie.

   Zwłaszcza, gdy jego oczy zeszły w końcu niżej na skórzaną kurtkę kierowcy, która opinała jego bicepsy. A ręka pokryta żyłami trzymała zaborczo kierownicę, włączając się w ruch drogowy.

   — Czy ty masz niezapięte pasy? — Ciszę przerwał w końcu Jungkook, który spojrzał na Taehyunga spod rzęs.

   A ten tylko kiwnął głową, jakby nic się nie działo. Nie miał pojęcia, że pomimo szybkiej jazdy jego kierowca naprawdę nie lubi innego rodzaju niebezpieczeństwa. Dlatego po chwili ujrzał, jak ten wypychał językiem policzek, a następnie warknął:

   — To może je zapnij.

  — Podziękuję. — Odpowiedział Taehyung, stawiając się.

   Alkohol naprawdę potrafił być prawdziwą zmianą człowieka. A tak właściwie kalejdoskopem, przez który przewijał się każdy możliwy nastrój bojowego blondyna.

    — Wszyscy mną rządzicie! Dajcie mi w końcu zrobić coś samemu, jasne? Nie chcę zapiąć tych pierdolonych pasów i ich, kurwa, nie zapnę! — Wykrzyczał wściekły na cały świat, jakby największe zło sporządził mu taksówkarz.

   A ten po prostu spojrzał na niego jak na idiotę, zupełnie nie przejmując się jego wcześniejszymi słowami oraz nie okazując litości czy współczucia.

   — Nie obchodzi mnie to, co się u ciebie dzieje, blondasku. Masz po prostu zapiąć pasy, bo znajdujesz się w moim samochodzie i działasz na moich zasadach.

   — Zatrzymaj się. - Powiedział Taehyung, a mężczyzna prychnął.

  — Muszę dowozić swoich klientów na umówione miejsce. - Warknął w stronę blondyna, który już naprawdę zaczął go denerwować. Nie miał zamiaru się dla niego zatrzymywać, nieważne jak bardzo ten działał mu na nerwy.

   A Taehyung momentalnie się skrzywił i odwrócił twarz w stronę kierowcy. Musiał zastosować swoją ostatnią, najlepszą sztuczkę.

   — Spójrz na mnie. — Wyszeptał, a następnie wydął dolną wargę i zrobił smutne oczy.

   A Jungkook po prostu patrzył na niego, obserwując jak wyraz twarzy blondyna się zmieniał. Jechał z nim w taksówce parę minut, a już zdążył poznać każdą z jego stron. Jednak ta przed nim była najbardziej niebezpieczna, a Jeon sam nie potrafił wytłumaczyć dlaczego. Na szczęście potrafił ukrywać wszelkie emocje czy myśli. Nie był dla nikogo książką, z której każdy mógł do woli czytać. Był zamknięty w sobie, a teraz po prostu patrzył na młodszego niewzruszony.

   — I co dalej? — Zapytał w końcu, a jego nadęty głos ani trochę się nie zmienił.

   — Gówno. — Mruknął ten niezadowolony. Jeszcze nie było osoby, na której by jego urok nie zadziałał.

  — To super. Zapnij pasy. — Powiedział Jeon, swoje spojrzenie ponownie wbijając w przednią szybę i nie zwracając uwagi na nagburzonego Taehyunga.

   A ten był naprawdę zły. Językiem wypychał policzek i kątem oka patrzył na taksówkarza. Naprawdę nie wiedział, co zobaczył w nim, gdy wszedł po raz pierwszy do tej taksówki. Wcześniej był dla niego po prostu przystojnym gościem, a teraz był cholernie seksownym, wkurwiającym typem, którego musiał zdobyć. Choćby nie wiedzieć co.

   Ponieważ jego samoocena nie mogła upaść jeszcze niżej. Ponieważ musiał ją doszlifować i naprawić, a kierowca stał się jego celem.

  Dlatego ręka Taehyunga przesunęła się po nodze blondyna. A następnie zeszła na fotel i powędrowała jeszcze dalej, niezauważona przez drugiego mężczyznę. Dopiero gdy lekko przejechała po jego kolanie, wspinając się coraz wyżej, taksówkarz oderwał wzrok od drogi.

   — Co ty wyprawiasz? — Zapytał Jeon przez zaciśnięte zęby.

   — Dobrze się bawię. — Odpowiedział ten, gdy jego ręka masowała udo czarnowłosego.

   — Zabieraj łapy.

   — Ani mi się śni.

   Byli jak noc i dzień. Jak ogień i woda. Już na samym początku znajomości nie potrafili się dogadać. Jednak mimo tego coś przyciągało ich do siebie, nawet jeśli na przeszkodzie stały zupełnie inne charaktery. Jednak pociąganie przemieszane z silnym pożądaniem robiły swoje, stwarzając pewną duchotę w samochodzie.

   A ręka Taehyunga była granatem, który odbezpieczony wędrował między zakazanymi obszarami. Aż w końcu dotarł do głównej bazy, wybuchając w momencie, w którym Taehyung zacisnął swoje palce na kroczu kierowcy.

     — Przestań w tym momencie. — Warknął Jeon, coraz mocniej zaciskając swoje pięści na kierownicy. Tak bardzo, że jego knykcie zrobiły się białe.

   Jednak Taehyung go nie słuchał. Lewy kącik ust powędrował w górę, kształtując wargi w chłopięcym uśmieszku, który był spowodowany zduszonym jękiem Jeona.

   — Dobrze ci? — Zapytał niewinnie, ponownie wydymając dolną wargę. A jego sztuczka tym razem podziałała.

   I to podwójnie, ponieważ do niej dotarł jeszcze poprzedni raz, który kierowca próbował ukryć. Jednak teraz jego oczy drastycznie ściemniały, tworząc jedność z jego włosami.

    — Ostatnia szansa. — Wydusił, będąc na skraju wytrzymałości.

  Naprawdę nie wiedział, co ten chłopak z nim robił. Po prostu znalazł się w jego aucie, przewracając wszystko do góry nogami. Wraz z rozsądkiem Jeongguka, który nie potrafił aktualnie racjonalnie pracować. A jego system jeszcze bardziej się psuł, gdy Taehyung wciąż nie zabierał ręki.

  — Liczę do trzech. — Wymruczał kierowca, swoje spojrzenie skupiając na szybie przed sobą.

  — A licz. — Odpowiedział Kim, zwilżając wargi czubkiem języka, co jeszcze bardziej zadziałało na Jeona.

   — Jeden. —Wymruczał ten, a Taehyung zaczął spokojnie masować jego podnoszącego się członka.

   — Dwa. — Tym razem blondyn wzmocnił na ruchach, a jego język ponownie znalazł się na pełnych wargach, które niedługo miały być oblizywane przez kogoś innego.

   — Trzy. — Wycharczał czarnowłosy, a następnie włączył szybko kierunkowskaz, skręcając w najbliższe ubocze.

    W las, który był tylko dla nich.

   A następnie Jeon rozpiął pasy i przyciągnął do siebie blondyna, który opadł z jękiem na jego kolana.
  

  

   

   A/n

  Witam w moim nowym ff, które będzie nieco inne niż dotychczas. Mam nadzieję, że wszyscy jesteście zainteresowani, ponieważ naprawdę chciałabym pociągnąć ciekawie tę historię. Rozdziały będą dodawane najprawdopodobniej (!) w niedziele i czwartki.

   Dobrej nocy/ miłego dnia <3
  

  

  
 
  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top