Tatusiowie i dinozaury
Pierwszy rok ich małżeństwa minął zanim obaj to spostrzegli, rozpływając się w powietrzu jak pierwsze płatki miałkiego śniegu, które osiadły na spranej czapce Chanyeola w pierwszy poranek grudnia. Dzień był tak pogodny, jak jego uśmiech, który posłał w kierunku bruneta, machającego mu zza okna ich wspólnego domu. Był to jeden z tych małych domków na przedmieściach, położony w okolicy tysiąca takich samych, równie małych domków z wąskimi werandami i niewielkimi ogródkami na tyłach. Fakt, faktem okolica była średnio zamożna, a sąsiedztwo pozostawiało sporo do życzenia, ale Park Chanyeol był pewien, że kocha swój mały domek, kwadratowy ogródek i wąską werandę najmocniej na świecie.
Gdy się poznali obaj byli tylko ambitnymi studentami, lubiącymi sobotnie domówki i spędzanie przerw na lunch w McDonaldsie. Jeszcze zanim oficjalnie stali się parą, wśród znajomych uchodzili za idealnie dobrany duet, tworzący razem mieszankę wybuchową. Niefrasobliwy, chwilami nieco zbyt pewny siebie Baekhyun w połączeniu z rozrywkowym, pełnym werwy Chanyeolem osiągał apogeum szczeniackiej głupoty, liczonej w ilości dobrych wspomnień, policyjnych upomnień i wysokości ich wspólnego śmiechu. Kto by pomyślał, że ta para nieodpowiedzialnych idiotów pewnego dnia weźmie ślub, osiedli się w spokojnej okolicy i rozpocznie swoje dwie, znacząco różniące się od siebie kariery, z każdym dniem zakochując się w sobie coraz bardziej.
To Baekhyun był tym, który pierwszy osiągnął sukces. Nikt nie wróżył początkującemu copywriterowi łatwej przyszłości, lecz talent i upór młodego mężczyzny szybko zaowocowały zatrudnieniem w jednym z lepszych wydawnictw.
Kariera Chanyeola była zdecydowanie cięższym tematem. Młody handlowiec, który żyłkę do handlu odziedziczył po rodzinie każdego dnia stawał przed coraz cięższymi wyzwaniami, którym nie zawsze mógł podołać. Marząc o wielkiej fortunie i uznaniu zajmował się sprzedażą kieszonkowych odkurzaczy. I nawet jeżeli czuł się niedoceniany w swoim fachu, wystarczyło mu to, że dla swojego męża był najlepszym handlowcem na świecie.
- Masz dar przekonywania, kochanie. Mówię poważnie, jesteś królem perswazji. Kupiłbym od ciebie cały zapas, gdybyś tylko poprosił - mówił każdego ranka Park Baekhyun, wiążąc krawat swojego męża i patrząc mu w oczy z nieudawanym podziwem.
- Nawet te wyglądające jak odkurzacze z "Teletubisiów"? - pytał wtedy żartobliwie Chanyeol.
Baekhyun za każdym razem parskał krótkim śmiechem i unosił się na palcach, by odcisnąć gorący pocałunek na gładkim policzku Chanyeola, ciągle pachnącym pianką do golenia.
- Nawet te.
To była ich mała, poranna rutyna, którą obydwaj uwielbiali, a która miała się niedługo zmienić na rzecz pewnego niewielkiego elementu, mającego wnieść w życie zakochanych wiele mniej, lub bardziej trudnych do przyjęcia, modyfikacji.
Tym niewielkim elementem był błysk niebieskiej kurtki na poboczu drogi, który rzucił się w oczy Chanyeola, wracającego późnym wieczorem z pracy. Z początku niebieska kurtka majaczyła pośród śnieżnych płatków jak zimowa fatamorgana, lecz im bliżej podjeżdżał, tym dokładnie zauważał resztę szczegółów - żółtą czapkę z kolorowym pomponem, szaro-bury szalik i duże, zaszklone oczy, spoglądające w jego stronę. I właśnie wtedy Chanyeol zapomniał o tym, że sprzedał dziś tylko dwa śmieszne odkurzacze, po drodze wypadło mu z głowy, by kupić tusz do drukarki, o który prosił Baekhyun, a dodatkowo tego dnia przegapił okazję na darmowe szkolenie. Zupełnie jakby wszechobecne płatki śniegu szeptem podpowiedziały mu, że drobna osóbka, stojąca na poboczu w zbyt dużych, przemoczonych butach czeka właśnie na niego, a on wraz ze swoim mężem, nieświadomie także czekają na nią.
Nawet się nie zastanawiał, gdy zatrzymał się i zaprosił chłopca do środka, mówiąc pogodne "Cześć, kolego. Jestem Chanyeol. Co robisz tu sam o tej porze?", podczas, gdy smutny chłopiec wyznał jedynie, że nazywa się Seojun i jest mu bardzo zimno.
To była pierwsza taka sytuacja w całym życiu Chanyeola, lecz skłamałby mówiąc, że nie lubił czuć się jak superbohater. Ostatni raz czuł się tak, łapiąc w locie Baekhyuna, gdy ten niefortunnie poślizgnął się na chodniku dwa tygodnie temu i szczerze mówiąc zaczynało mu brakować tej podbudowującej świadomości bycia dla kogoś ratunkiem.
Przez całą drogę Chanyeol usiłował zabawić Seojuna rozmową. Mówił o śmiesznych odkurzaczach, śmiesznej fretce, którą hodował w dzieciństwie i śmiesznym dowcipie, który usłyszał od swojego męża zeszłego wieczoru, a zmarznięty chłopiec jedynie uśmiechał się pod nosem, nie czując się zbyt pewnie, by odważyć się na śmiech.
Chanyeol nie miał mu tego za złe - wiedział, że dziecko jest przerażone.
- Powinienem zawieść cię do domu? - zapytał w pewnym momencie, gdy milczący brunecik zaczął przysypiać w samochodowym fotelu.
- Nie - odpowiedział tak cicho i słabo, jakby zaraz miał zamiar wybuchnąć płaczem.
- Dobrze - mruknął Chanyeol, upominając się, by nie poruszać tematu domu chłopca. - Więc gdzie? Do babci? Cioci?
Seojun nerwowo spojrzał w stronę mężczyzny i ostrożnie skierował w jego stronę przepełnioną wahaniem prośbę.
- Mógłbym zostać u pana?
🎁🎁🎁
Baekhyun wyglądał na zszokowanego, słuchając opowieści Chanyeola w trakcie przygotowywania gorącej czekolady dla gościa, czekającego w salonie, ale poza zdziwieniem - które było naturalną, w pełni uzasadnioną reakcją - widać w nim było jakiś dziwny spokój, ulgę. Jakby od dawna czekał, aby móc się kimś zaopiekować. Nawet, jeżeli uwielbiał rozpieszczać Chanyeola i traktować go z troską i delikatnością, zarezerwowaną dla małych dzieci (głównie przez fakt, że Yeol był młodszy, a to od zawsze sprawiało, iż Baekhyun czuł się za niego w każdym aspekcie odpowiedzialny), to nigdy nie było wystarczające.
Teraz, gdy w ich salonie mała, zagubiona duszyczka czekała na świąteczny cud, obydwaj czuli się, jakby w końcu odnaleźli element, mający dopełnić ich obraz spełnionego, szczęśliwego życia.
Z początku niepewne było, czy Seojun zostanie z rodziną Park, ale każda ze stron pragnęła takiego rozwiązania tak samo mocno. Sześciolatek, siedząc na kanapie ze łzami kapiącymi do kubka gorącej czekolady wyznał, że uciekł z domu rano, gdy tatuś znów chciał go uderzyć, a mamusia znów spała na podłodze w łazience. Młode małżeństwo słuchało łkań chłopca, tuląc go w ramionach, tuż przed przyjazdem odpowiednich służb. Policja i pracownik socjalny jedynie rozłożyli bezradnie ręce, mówiąc, że umieszczenie chłopca na dłuższy okres czasu w ośrodku wychowawczym będzie dla niego po stokroć bardziej raniące, niż znalezienie na czas odpowiedniej rodziny zastępczej, a wiadomym było, iż w okresie przedświątecznym trudno o rodzinę, gotową przyjąć zupełnie obce dziecko bez wcześniejszych spotkań. Baekhyun i Chanyeol nie zastanawiali się długo, proponując pełnienie funkcji rodziny zastępczej choćby na okres świąt, lecz mimo to Seojun musiał spędzić następne dni w ośrodku, zanim małżeństwo dopełniło wszelkich formalności. I nawet jeżeli nie czuli jeszcze zbyt dużego przywiązania do małego uciekiniera, wszystko zmieniło się, gdy papierkowe sprawy dobiegły końca, a po dwóch tygodniach rozłąki para zobaczyła chłopca na spotkaniu przed powierzeniem.
Towarzyszyła mu pracownica socjalna, która wyjaśniła, że Seojun ostatnimi czasy odliczał dni do powrotu do domu państwa Park, nieustannie opowiadając o tym, że pan Baekhyun robi pyszną czekoladę, a pan Chanyeol jest najśmieszniejszą osobą na świecie i ma fajny samochód. I mimo dziecięcej naiwności, z którą sześciolatek chwalił swoich przyszłych opiekunów zastępczych, zarówno Yeol, jak i Baekhyun wiedzieli, że nigdy nie poczuli się bardziej docenieni.
Seojun przyjechał do małego, przytulnego domu państwa Park jedynie z plecakiem wypchanym nielicznymi ubraniami i paroma widocznie wysłużonymi zabawkami, obiecując, że będzie grzeczny. Chanyeol i Baek z początku mieli pewne obawy, co do przyjęcia chłopca pod swój dach, ale wszystkie uleciały z nich tak szybko, jak szybko zagospodarowali dla niego pokoik na piętrze. Yeol pomalował wcześniej szare ściany na soczysty kolor zieleni, a Baekhyun złożył nowe meble z jasnego drewna i wypełnił półki komody wcześniej kupionymi pluszowymi misiami, kolorowankami, książkami pełnymi barwnych obrazków oraz pudełkami puzzli. Nic dziwnego, że Seojun był zachwycony swoim nowym pokojem i długo nie mógł oswoić się z myślą, że to wszystko - miękkie łóżko z pościelą z Kubusia Puchatka, mały stolik z dwoma plastikowymi krzesełkami, szafa pełna czystych, pachnących świeżością ubrań i cały komplet kredek świecowych, liczących blisko setkę kolorów - należy do niego. Najbardziej zachwycony był plakatem z filmu "Dinorobot", ponieważ tak, jak później powiedział, uwielbiał dinozaury. Informacja tak okazała się dla młodych opiekunów wskazówką na wagę złota, gdyż szybko odkryli, jak bardzo Seojun kocha prehistoryczne gady i jak bardzo cieszą go związane z tym gadżety.
Chanyeol natychmiast zabrał się za rozwijanie zainteresowań chłopca, każdego dnia przynosząc ze sobą gazety poświęcone prehistorii, które kupował w mijanym po drodze z pracy kiosku. Do niektórych czasopism dołączane były figurki, które niewątpliwie zyskiwały największe zainteresowanie chłopca. I tak z dnia na dzień półki komody w jego pokoju coraz bardziej uginały się pod ciężarem kolekcji plastikowych dinozaurów, którymi bawił się wieczorami wraz ze swoimi tatusiami. Tatuś Chanyeol zawsze był apatozaurem - wielkim, roślinożernym jaszczurem z długą szyją - ponieważ zgodnie z opinią Baekhyuna i Seojuna bardzo go przypominał. Zarówno Park, jak i apatozaur byli wysocy i śmieszni w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Baekhyun tymczasem za każdym razem otrzymywał rolę megapnozaura - małego, zwinnego dinozaura polującego na drobne zwierzęta. Nie wątpił, iż powodem dopasowania go do przedstawiciela tego gatunku był jego wzrost, jednak postanowił udawać, że nie czuł urazy. Seojun natomiast sam mianował się pachyrinozaurem, gdyż to właśnie ten gatunek był jego ulubiony. Ponad to stwierdził, że będzie przywódcą stada, ponieważ nikt nie zna się na dinozaurach tak dobrze jak on.
Przez pierwsze dni zarówno młodym opiekunom, jak i sześciolatkowi trudno było przywyknąć do obecnej sytuacji. Chanyeol wziął urlop na okres świąteczny, a Baekhyun, na codzień pracujący w domu ograniczył czas, poświęcany zleceniom. Pomimo starań obojga rodziców zastępczych Seojun ciągle pozostawał niepewny i skryty w sobie. Mało mówił, a właściwie jedynie odpowiadał na pytania. Czasami pomiędzy nim, a Baekhyunem lub Yeolem wywiązała się jakaś rozmowa, ale i tak była ona przerwana po paru chwilach zwątpienia. Chłopiec nie wspominał ani słowem o swoich rodzicach, ani wcześniejszym domu, zupełnie, jakby chciał zapomnieć, że kiedykolwiek w nim mieszkał. Całymi dniami potrafił tylko rysować gigantyczne dinozaury na wielkich kartkach brystolu, oglądać kreskówki, budować swój własny Park Jurajski lub cicho układać puzzle. Jeżeli już o czymś mówił, to tematem jego wypowiedzi były dinozaury, lub to, co zobaczył w telewizji. Baekhyun chcąc zyskać nieco więcej możliwości na nawiązanie kontaktu z chłopcem spędzał wieczory na czytaniu informacji o dinozaurach, a Chanyeol, pragnąc zachęcić dziecko do wspólnego spędzania wolnego czasu wyszukiwał najrozmaitsze kreskówki, które mogłyby przypaść mu do gustu i proponował wspólne seanse. Niestety, bez skutku. Seojun ciągle pozostawał w swoim świecie fantazji, obojętny na wszystko, co go otaczało.
Pewnej nocy, jednej z pierwszych nocy, które Seojun spędzał w domu małżeństwa Park, dźwięk przeciągłego, dramatycznego szlochu wyrwał parę mężczyzn ze snu. Zdezorientowani spojrzeli po sobie zaspanymi oczyma, nim jeden z nich - Baekhyun, który zawsze uchodził za tego odważniejszego (lub głupszego) - zerwał się spod ciepłej pościeli i w pośpiechu wciągnął na siebie szlafrok. Pobiegł po omacku do pokoiku zajmowanego przez Seojuna i westchnął smutno, widząc zapłakanego chłopca skulonego pod kołdrą. Jego małe, zroszone łzami oczy były zamknięte, co świadczyło o tym, że nadal spał.
- Seojun... Junnie... Obudź się, skarbie. To tylko sen, słyszysz? - Baekhyun energicznie potrząsnął ramieniem chłopca, gdy ten obudził się, gwałtownie nabierając powietrza.
Przerażone oczy spojrzały na mężczyznę przez kałuże gigantycznych łez. Poruszony Baekhyun tylko uśmiechnął się smutno i rozpostarł ramiona, zapraszając chłopca do uścisku. Nie musiał zbyt długo oczekiwać na jego reakcję - Junnie w ułamku sekundy z całych sił wtulił się w jego szlafrok, łkając z twarzą ukrytą w materiale.
- Hej, już dobrze. Jestem tu. Miałeś zły sen?
Chłopiec pokręcił przecząco głową.
- Smutny sen.
- Och - Baekhyun uśmiechnął się pocieszająco, otaczając małe ciało ramionami i gładząc ciemne włosy chłopca. - Może chciałbyś mi opowiedzieć?
- Mógłbym? - zapytał niepewnie, jakby nie mógł uwierzyć w propozycję Baekhyuna.
- Oczywiście. Jestem tu, żeby cię wysłuchać, skarbie.
- Mój tata nigdy nie lubił, gdy mówiłem - wyznał chłopiec, bawiąc się swoimi palcami. - Twierdził, że jestem za głośny.
- Za głośny? - powtórzył Baekhyun, czując niekontrolowany przypływ gniewu, na myśl o biologicznym ojcu Seojuna. Junnie był dla niego najgrzeczniejszym dzieckiem, jakie kiedykolwiek spotkał. Kto mógłby nazwać go głośnym? - To nieprawda. Jesteś cichutki jak aniołek.
Seojun uśmiechnął się na tę pochwałę i swobodniej wtulił policzek w ramię Baekhyuna.
- Zastępczy tata jest lepszy niż prawdziwy - wymruczał po chwili, wstydliwie ukrywając twarz w fałdach szlafroka.
Poruszony szczerością chłopca Baek tylko powstrzymał szeroki uśmiech i czulej przytulił go do siebie.
- Może opowiesz mi o tym śnie, skarbie? Bardzo mnie ciekawi.
- Był o dinozaurach - wyznał. - Ale nie o tych dobrych. O tych złych z filmu pana Chanyeola.
- Jakiego filmu? - zapytał podejrzliwie Baekhyun.
- Proszę, niech się pan na niego nie złości. Pan Chan zaproponował, żebym obejrzał, a ja nie chciałem być dla niego niemiły i...
- Aniołku, skoro film był dla ciebie zbyt straszny mogłeś po prostu powiedzieć.
- Wiem, przepraszam.
- Nie przepraszaj, skarbie.
- Park Jurajski.
- Co, Junnie?
- Taki był tytuł filmu.
Baekhyun przeklął w myślach swojego męża i westchnął cierpliwie.
- Następnym razem powiedz mi, jeżeli Chanyeol będzie chciał puścić ci głupie, straszne filmy, dobrze?
Chłopiec posłusznie pokiwał głową, zaciskając chude rączki na materiale szlafroka Baekhyuna.
- Panie Baekhyun...
- Tak, aniołku?
- Może pan tu ze mną posiedzieć, dopóki nie zasnę? Wiem, że pewnie jest pan zmęczony, ale dinozaury nie są straszne, kiedy pan tu jest.
- Jasne - odparł Baek, uśmiechając się na tę przeuroczą pochwałę i ułożył się wygodniej na skraju wąskiego łóżka, przytulając do siebie chłopca. - Mogę opowiedzieć ci bajkę na dobranoc. Chcesz?
- O dinozaurach? - zapytał cicho Seojun.
- O dobrych dinozaurach - poprawił Baekhyun i zaczął długo opowiadać o wielkich apatozaurach, życzliwych centozaurach, zabawnych kentrozaurach i korytozaurach, które jako jedyne ze wszystkich gatunków dinozaurów nosiły czapki.
Opowieść o wymyślonym samotnym korytozaurze, który urządził przyjęcie urodzinowe, na które nikt nie przyszedł tak pochłonęła Baekhyuna, że nim się obejrzał zasnął razem z sześciolatkiem, który przed zapadnięciem w sen zadał Baekowi kluczowe pytanie.
- Czy mógłbym od dziś mówić do pana "tato"?
Od tamtego wieczoru Baekhyun nazywany był przez Seojuna tatą, a Chanyeol każdego ranka znajdował swojego męża w dziecięcym pokoiku.
🎁🎁🎁
Pewnego dnia Baekhyun zasugerował wycieczkę do muzeum prehistorii, które wydawało się odpowiednim miejscem na sobotni wypad dla sześcioletniego miłośnika wielkich stworów. Nic dziwnego, że Seojun był tak podekscytowany, że w trakcie drogi nie mógł usiedzieć w dziecięcym foteliku.
- Uwaga, moje dinozaury, jest tu bardzo dużo innych dinozaurów, więc stado Parkozaurów musi trzymać się razem - powiedział Chanyeol przekraczając próg muzeum trzymając w jednej dłoni niewielką rączkę Seojuna, w drugiej dłoń swojego męża.
I niewątpliwie był to początek jednego z najlepiej wspominanych dni w życiu Seojuna.
Seojun wzdychał z podziwu, oglądając wielkie szkielety, makiety dinozaurów i zamknięte w szklanych gablotach skamieliny, Baekhyun uśmiechał się wzruszony widząc z jakim zainteresowaniem Junnie ogląda wszystkie panele i robił wiele pamiątkowych zdjęć, które później miały zawisnąć na drzwiach lodówki, a Chanyeol starał się pilnować, by żadne z jego Parkozaurów nie odłączyło się od stada.
I tak powstał pierwszy wyjątkowy dzień w pamięci małej rodziny, lub - jak to ujął Seojun - małego stada.
🎁🎁🎁
- Kim chciałbyś być w przyszłości, Junnie? - zapytał pewnego popołudnia Chanyeol oglądając reklamy w przerwie pomiędzy odcinkami "Małego dinozaura".
Chłopiec zamyślił się, leżąc z głową opartą na udzie Yeola.
- Chyba lekarzem dla dinozaurów, tato.
- Och - Chanyeol zaśmiał się w ogóle nie spodziewając się innej odpowiedzi. - Może będziesz archelogiem, hm? Będziesz badał szkielety dinozaurów i wykopywał skamieliny. Fajne, prawda?
- Nieee - odpowiedział przeciągle Seojun, po chwili przekręcając się na plecy, by patrzeć prosto w oczy Chanyeola. - A ty kim jesteś, tato?
- Handlowcem - odparł z niechęcią Yeol, jakby samo mówienie o swoim zawodzie go przygnębiało.
- Okay, więc będę handlowcem - rezolutnie wzruszył ramionami sześciolatek.
- Naprawdę? - zaśmiał się Chanyeol. - Chcesz sprzedawać śmieszne odkurzacze, Junnie?
- Nie, po prostu chcę być taki jak mój tata - powiedział chłopiec z uśmiechem, który doszczętnie stopił serce młodego opiekuna.
🎁🎁🎁
Nadchodził czas świąt, więc pewnej śnieżnej środy cała trójka wybrała się na zakupy do supermarketu, który zrobił wielkie wrażenie na najmłodszym członku rodziny. Seojun sam przyznał, że nigdy nie był w takim miejscu, a tak duża ilość produktów, kolorowych wystaw i świątecznych dekoracji była dla niego zupełną nowością.
- Nigdy wcześniej nie robiłeś świątecznych zakupów, mały? - zapytał Chanyeol.
- Nie - pokręcił głową Seojun. - U mnie nie było świąt.
- Nigdy? - zapytał ze współczuciem Baekhyun.
Chłopiec pokręcił głową.
Wtedy zarówno Baekhyun, jak i Chanyeol zgodnie uznali, że te święta, muszą być najlepszymi z najlepszych.
W przeddzień pierwszego dnia Świąt opowiedzieli Seojunowi o grubym panu z białą brodą, który przyjdzie do ich domu przez komin, zje pozostawione na oknie ciasteczka, wypije szklankę mleka i w zamian zostawi pod choinką dużo prezentów, na co chłopiec zareagował przerażeniem.
- Ktoś obcy wejdzie do naszego domu, tato? - zapytał spanikowany.
- Nikt obcy - zaśmiał się rozczulony Chanyeol, trzymając sześciolatka na kolanach. - To tylko święty Mikołaj. Rozdaje dzieciom prezenty i takie tam.
- Wszystkim dzieciom?
- Tylko tym grzecznym, skarbie - odparł Baekhyun. - Dlatego tata-Yeol dostanie w tym roku tylko rózgę.
- Za co? - zapytał jego mąż, rozkładając bezradnie ręce.
- Za twój "Park Jurajski", kochanie - odparł kąśliwie Baek, powracając do opowiadania Seojunowi. - Ale ty jesteś grzeczny, prawda Junnie? Jesteś najgrzeczniejszym dzieckiem pod słońcem i Mikołaj przyniesie ci duży prezent.
I zgodnie z obietnicą Baekhyuna, następnego ranka Seojun znalazł pod choinką wielki karton opakowany w jaskrawy, czerwony papier. Długo wahał się przed otworzeniem, nim w końcu zebrał się na odwagę i wypakował wielkiego, pluszowego dinozaura, na widok którego w jego oczach zebrały się łzy.
- Nie podoba mu się - pomyślał na głos Baekhyun. - Cholera, jest zawiedziony.
Chanyeol miał zamiar pocieszyć swojego męża propozycją kupienia nowego prezentu, lecz wtedy obaj zobaczyli jak wzruszony Seojun wtula się w pluszowego pachyrinozaura - przedstawiciela jego ulubionej rasy - i trzyma go w ramionach jak najdroższy skarb.
Wtedy pojęli, że ten rodzaj świątecznej rutyny powinien panować w ich domu od zawsze. Od zawsze powinni mieć małego Seojuna, który każdego ranka jadł płatki w ich kuchni, gdy Chanyeol szykował się do pracy, a Baekhyun zawiązywał mu krawat. Od zawsze powinni wychodzić do parku, by na długie godziny zatrzymać się na placu zabaw. Od zawsze powinni urządzać rodzinne seanse filmów animowanych o dobrych dinozaurach, które żyły w radosnych stadach i śpiewały piosenki o przyjaźni.
I choć Seojun miał zostać w domu Parków tylko na okres świąt - został tam na zawsze.
Stado Parkozarów w końcu było kompletne.
_______________________________
Wesołych Świąt, skarby.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top