Rozdział 9
Stałam przez chwilę jeszcze, przemyślając swoją decyzję bardzo dokładnie, ale w sumie, jak ojciec i Kamil już się do niego przekonali to może coś z tego będzie.
- Tak - powiedziałam, on wstał objął mnie w pasie, lekko podniósł i obrócił.
- 愛してるItoshi teru
- Co to znaczy? - zapytałam.
- To samo co I love you - powiedział całując mnie.
- Ja ciebie też - powiedziałam cicho. - To kiedy idziemy do kościoła?
- Nie wiem, może w przyszłym tygodniu? - zaproponował.
- Zobaczymy jeszcze, teraz wróćmy do domu.
Powiedziałam, po czym udaliśmy się w kierunku wyjścia z parku, spojrzałam jeszcze w miejsce, gdzie ostatnio widziałam matkę, tym razem jej tam nie było,, całe szczęście", pomyślałam.
Jak doszliśmy pod moje mieszkanie chwilę się zatrzymaliśmy. Zastanawialiśmy się jak przekażemy fakt, że się pobieramy. Ale potem doszliśmy do wniosku, że co ma być to będzie.
- Tato, Kamil - krzykłam jak weszliśmy do środka - musimy wam coś powiedzieć.
Wymieniliśmy z Taku spojrzenia, złapaliśmy się za ręce, spojrzeliśmy na nich i powiedzieliśmy w tym samym momencie.
- Pobieramy się.
Oni stali przez chwilę bez ruchu, także wymienili się spojrzeniami, a następnie popatrzyli na nas. Chwilę tak stali, aż w końcu tata klepnął delikatnie mojego narzeczonego w ramię i powiedział.
- Witaj w naszej rodzinie.
Mój brat też podał mu rękę, powiedział, że ma dobry gust na dziewczyny i także objął go serdecznie.
Nie powiem, zaskoczyła mnie reakcja moich bliskich. Myślałam, że będzie trudno, ale na szczęście to co się dzieje już do nich dotarło i będą akceptować moją decyzję.
- Kamil, a gdzie jest Patrycja? - zapytałam.
- Poszła spać moja kochana - powiedział - Kiedy bierzecie ten ślub?
- W przyszłym tygodniu mamy iść do kościoła - powiedział Taku.
- Aha okej.
- Może sobie teraz porozmawiacie? Poznacie się lepiej, a ja pójdę z tatą zrobić kawę - powiedziałam zostawiając Taku i Kamila samych w przed pokoju, widziałam jeszcze jak mój brat, bierze mojego narzeczonego do swojego pokoju.
Tata usiadł przy stoliku w kuchni a ja wstawiłam wodę na kawę i dykretnie podeszłam pod drzwi pokoju mojego brata, ponieważ byłam ciekawa o czym rozmawiają.
- Pamiętaj, że masz o nią dbać i jej bronić, nie oddam siostry w źle ręce.
- Będę, kocham ją.
- Mam nadzieję, szczerze mówiąc to spoko z ciebie człowiek, myślę, że będziesz dobrym szwagrem dla mnie, zięciem dla mojego taty, i przede wszystkim, dobrym mężem dla mojej Emilki, a może nawet w po przyszłości dobrym ojcem dla waszych dzieci.
Usłyszałam hasło ,,dzieci". Zaraz dzieci? W sumie fajnie by było w przyszłości je mieć, ale nie teraz. Mam 19 lat dopiero, jeszcze dużo czasu na to.
Weszłam do kuchni w dobrym momencie, bo właśnie w tej chwili zaczęła gotować się woda i chłopaki wyszli z pokoju, na szczęście się nie zorientowali, że stałam pod drzwiami i część ich rozmowy podsłuchałam.
- Zrobić wam kawy? - zapytałam.
- Pewnie, z chęcią - powiedział Taku podchodząc do mnie od tyłu, jak trzymałam czajnik w ręce.
- Ej, uważaj, bo się poparzę, a tego byś nie chciał chyba.
- Z poparzonymi rękami i tak będę cię kochał - powiedział całując mnie w szyję.
Jezu on jest naprawdę boski, cieszę się, że będę miała takiego męża jak on.
.......
Ohayo
Jak wam się podoba? Mam nadzieję, że akcja nie dzieje się za szybko ani za wolno.
Tak, kiedy zwykle dostajesz weny jak jesteś przeziębiona, zawsze tak jest.
Dobra
Do następnego :)
Może jeszcze w tym tygodniu
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top