Rozdział 5

Siedziałam z Kamilem przy stoliku w kuchni, cały czas zastanawiam się co się mogło wydarzyć między mamą a Mateuszem. Moje rozmyślenia przerywa dźwięk przychodzącej wiadomości.

Taku: Hej, co tam? Masz może czas?
Ja: Tak, mam, właśnie siedzę i pije kawę z bratem w kuchni.

- Piszesz z kimś? - zapytał Kamil.
- Tak, piszę z Taku, pytał się co tam i czy mam czas. - powiedziałam blokując telefon i odsuwając go na brzeg stołu.

Popatrzył się na mnie, a następnie pokiwał głową ze zrezygnowaniem. Wiem, że nie podoba mu się, że zadaje się z nim, ale wie, że jakoś musi zaakceptować tą znajomość, wiem, że on i Patrycja to zaakceptują, ale nie wiadomo czy tata da radę.

- A tak zmieniając temat - powiedział nagle - dałaś mamie jakieś pieniądze?

- Znaczy - przerwałam na chwilę zastanawiając się czy powiedzieć mu - no dałam jej 100 złotych, ale to były moje pieniądze, więc możesz być spokojny - trochę go oszukałam, ale szczerze, nie musi wszystkiego wiedzieć.

- Na pewno tylko stówkę? - dopytywał się.

-Tak - powiedziałam stanowczo - nie musisz się martwić, wiem co robię.

- Ja bym nie dał ani grosza, ale spoko, twoje pieniądze to możesz się rządzić - powiedział biorąc spory łyk kawy, ja spojrzałam na zegarek wiszący nad okapem, była godzina 14.

Wzięłam telefon i napisałam SMS-a do Taku, że może do mnie wbić, i powiedziałam o tym Kamilowi, a on poinformował mnie, że wychodzi za niedługo z Patrycją do kina i mam cały dom dla siebie.

Ogarnęłam w kuchni szklanki po kawie, w pokoju pościeliłam łóżko, a następnie poszłam przebrać się z ubrań po domu w czarne jeansy i białą koszulkę. Popsikałam się perfumami, a włosy spięłam w luźny kok.

Potem stanęłam przed drzwiami w samą porę, bo w tej samej chwili ktoś zapukał, otworzyłam dyskretnie drzwi.

- Konicziła - powiedział z uśmiechem na twarzy.

- Hej, wejdź - zaprosiłam go gestem ręki - zapraszam do pokoju, napijesz się czegoś?

- Na razie nie, dziękuję - powiedział siadając na łóżku, a ja usiadłam obok niego.

Siedzieliśmy w ciszy która ciągła się w nieskończoność, a trwała raptem dwie minuty.

- Znamy się już tyle czasu - zaczął mówić, w jego głosie słychać było niepokój - postanowiłem, że wreszcie ci to powiem.

- Co masz mi do powiedzenia? - zapytałam przerywając mu.

- Chciałem ci powiedzieć że, bardzo mi się... - nagle usłyszeliśmy jakieś krzyki na korytarzu, więc postanowiłam, że wyjdziemy zobaczyć co się dzieje. Widząc naszą sąsiadkę z podbitym okiem, postanowiłam, że zaproponuje jej, żeby przyszła do nas.

- Dzień dobry, niech pani usiądzie, ma pani ranę na czole - powiedziałam odsuwając krzesło i prosząc gestem aby usiadła. - Nie jest to na szczęście poważne, ale chcę pani powiedzieć co się stało tak naprawdę?

- A nic, tylko się uderzyłam o otwartą szafkę w kuchni, nic poważnego. - powiedziała - Ale dziękuję, a teraz już wrócę do mieszkania, no bo dzieci zostały same, do widzenia - powiedziała i wyszła zamykając za sobą drzwi.

To nie pierwszy raz kiedy słyszałam krzyki w mieszkaniu na przeciwko, ale pierwszy raz stało się tak, że zobaczyłam ją na korytarzu z takim czołem, może cały czas ukrywała coś, ale nie wnikam szczerze mówiąc.

- Wszystko dobrze już? - zapytał Taku stojąc w futrynie.

- Tak myślę, mam nadzieję, że tam nie dzieje się nic poważnego - powiedziałam - teraz możesz mi dokończyć to co chciałeś mi powiedzieć - patrzyłam na niego oczekując, że w końcu coś powie, ale on tylko spojrzał mi w oczy puścił oczko, i powiedział, że bardzo chciałby zostać dłużej, ale niestety musi już wracać do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top