Rozdział 20

Byłam zadowolona, że zgodziłam się to zrobić, I czuje ze warto było czekać na tą jedyną osobę, żeby przeżyć tą cudowną chwilę.

- Emilka, jak się czujesz? - zapytał Taku głaszcząc mnie po policzku.

- Wyśmienicie. - odpowiedziałam szeptem, po czym Taku delikatnie zbliżył swoje usta do moich, tak, że dzieliła nas niewielka granica.

Z każdą sekundą zbliżał się coraz bliżej, ale nie doszło do ich złączenia, ponieważ nagle oby dwoje od siebie odskoczyliśmy.

- Otwierać te drzwi! - krzyknął mój brat. - koniec tego dobrego.

Taku i ja ubraliśmy spodnie, ja na dodatek jeszcze moją białą koszulę i podeszliśmy do drzwi. Taku je otworzył, a mój brat wparował do pokoju jak gdyby nigdy nic i położył się na moim łóżku.

- Stary co ty robisz? - zapytał Taku z dziwnym wyrazem twarzy.

- Idę spać - odpowiedział mój brat, a my z Taku tylko wymieniliśmy spojrzenia. - A ty szwagier mógłbyś się ubrać. - spojrzał na nagi tors Taku

- To podaj mi koszulkę - powiedział wskazując na nią.

Mój brat rzucił koszulką Taku, tak, że ta wylądowała na jego twarzy. Mój mąż przewrócił ją na prawą stronę, ubrał ją, a następnie podziękował Kamilowi.

Po czasie do Taku zadzwonił telefon i poszedł go odebrać. Zaczął mówić pół po polsku pół po japońsku, oczywiście tylko zrozumiałam coś o wyjeździe do Tokio. Przez głowę przeszła mnie myśl a zarazem nadzieja, ponieważ nie chciałam, żeby mnie zostawiał.

- Wiesz, że mam żonę Yuki! - powiedział na tyle głośno, że aż mój tata się przestraszył. - Musiałbym przylecieć z nią, a poza tym nie wiem czy dostanę urlop a aktualnie znalazłem pracę.

No pięknie, lot do Tokio, ale jak to teraz pogodzić wszystko. Patrycja dziecko w drodze, Kamil ojcem, tata sam, trudno będzie.

- Emilka... - zaczął Taku odkładając telefon na komodę.

- Twoje siostra chce żebyśmy przejechali do Tokio tak? - zapytałam pół stwierdzeniem, a on tylko pokiwał głową.

Opowiedziałam mu o wszystkich moich przemyśleniach, o tym co nas czeka, więc ja nie mam pojęcia czy teraz dałoby radę pojechać.

- Ale wiesz, Yuki chce żebyśmy pojechali tylko my na góra pół roku, a do porodu Patrycji jeszcze jest czas.

Miał rację, ale ja i tak miałam pewne wątpliwości, szczerze mówiąc jak każdy z nas.

- A może polecimy wszyscy, i to nie na pół roku, ale co najmniej na rok. - zaproponował mój tata, wtedy wszyscy się na niego spojrzeliśmy z niedowierzaniem w to co przed chwilą wypłynęło z jego ust.

Szczerze mówiąc może to nie jest głupi pomysł, ale nie wiadomo jak duży dom ma rodzina Taku, nie wiadomo czy pomieścimy się wszyscy, jakby nie patrzeć siedem osób, ósme w drodze, więc może być ciężko.

- Chudzi o to, że moja mama jest chora i muszę być przy niej, Yuki sama sobie nie poradzi. - powiedział mój mąż prawie rozklejając się na moim ramieniu.

Jejku jeśli rzeczywiście jest tak poważnie chora jak mówi Taku to może warto pojechać chociaż na te pół roku, ale co z pracą Kamila i Taku, nie wiadomo czy będzie nas stać na samolot, tego obawiam się najbardziej. Może zasiądę dziś do komputera i zacznę szukać jakiegoś last minute z tatą.

- Zrobimy wszystko żeby pojechać - powiedziałam i zaciągnęłam tatę do kuchni, w której aktualnie miał swojego laptopa.

Powiedziałam mu o tym, że wypadałoby czegoś takiego poszukać, aż nagle zauważyliśmy wielki napis na stronie głównej,, wyloty do Azji do 200 złotych, teraz to możliwe'' postanowiliśmy, że zobaczymy oferty i właśnie tam były bilety do Tokio za sto pięćdziesiąt złotych do wykorzystania do dwóch miesięcy.

Wymieniliśmy się z tatą spojrzeniami i uśmiechnęliśmy się do siebie mówiąc,, mamy to'' i poszliśmy poinformować resztę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top