Rozdział 17
Siedzieliśmy na poczekalni w przychodni. Patrycja miała swoją pierwszą wizytę u ginekologa, odkąd zrobiła test ciążowy. Dziś potwierdzi się czy serio jest w ciąży, jeśli tak to czy przebiega ona prawidłowo.
- Pani Patrycja Lichocka. - wywołała ginekolog, a my wszyscy wstaliśmy - pacjentka niech na razie wejdzie sama.
Powiedziała kobieta, a my w trójkę zrobiliśmy zażenowaną minę.
Po paru minutach ginekolog wyszła, zapytała się który z chłopaków jest ojcem, na co Kamil wstał, a lekarka zaprosiła go gestem ręki do niewielkiego pomieszczenia, a ja w tym czasie zostałam z Taku na korytarzu.
- Jak myślisz, jest w ciąży? - zapytał mój mąż obejmując mnie ramieniem.
- Nie mam pojęcia kochanie, ale moim zdaniem dobrze byłoby gdyby jednak nie teraz - powiedziałam, po czym wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
Serce waliło mu niemiłosiernie, aż chwilami zastanawiałam się, czy to czasem nie jest jego dziecko, ale szybko pozbyłam się tej myśli z głowy, przecież on by mi tego nie zrobił, za bardzo mnie kocha.
Po piętnastu minutach z gabinetu wychodzi moja przyjaciółka z Kamilem, w rękach trzymając papiery i zdjęcie z USG.
- I jak? - zapytałam, bo już nie mogłam się doczekać, co i jak.
- Potwierdziło się, kochana. - powiedział Kamil. - będziesz ciocią.
Ja od razu gdy to usłyszałam mocno ich przytuliłam i pogratulowałam. Taku, szczęśliwy z tego powodu, że będzie wujkiem, również im pogratulował. I w takich szczęśliwych nastrojach udaliśmy się do samochodu.
- Teraz tylko powiedzieć o tym waszemu ojcu - powiedziała Patrycja wsiadając do samochodu. A nam od razu zszedł uśmiech z twarzy.
No tak, nie pomyśleliśmy o tym, przecież tata może nie zaakceptować tej sytuacji, bo oni nie są po ślubie. Jechaliśmy do domu w ciszy, bo każdy się zastanawiał jak przekazać tę informację.
Zaparkowaliśmy samochod pod garażem, nie wjeżdżając do niego i wyszliśmy z samochodu, było dosyć chłodno, czułam jakby się nagle ochłodziło.
- Jezu, boję się - zaczął Kamil - chodźmy, posiedzimy chwilę na ławce, muszę pomyśleć.
- Ale przecież i tak wcześniej czy później będziesz musiał wejść do domu, nie będziemy tu siedzieć całą noc. - powiedział Taku kucając pod ławką.
- Stary, boję się teraz. - Kamilowi zaczęły napływać łzy do oczu. - boję się, że tata może wyrzucić nas z domu, bo uzna, że za dużo ludzi w jednym trzyosobowym mieszkaniu.
Rozumiem go, już dawno nie widziałam płaczącego Kamila, ale jako jego siostra wiedziałam, że jak już płacze to naprawdę czegoś się obawia. Potem Spojrzałam na Patrycję, która również zaczęła płakać, a my z Taku byliśmy bezsilni.
Nagle Patrycja powiedziała, że raz się żyje, wytłumaczyła Kamilowi, że jak coś to zaczną szukać jakiegoś mieszkania, tylko na razie krucho z pieniędzmi. Mówiła, że wysłała jakieś CV, ale odpowiedzi brak.
Siedzieliśmy jeszcze dziesięć minut, Kamil musiał ochłonąć i przemyśleć wszystko. Weszliśmy na klatkę, i stanęliśmy przed drzwiami do mieszkania, w tej chwili spojrzałam na przyjaciółkę i brata, byli strasznie zestresowani i było to po nich widać.
Chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi, weszliśmy do mieszkania, zobaczyliśmy tatę, który stał w progu między kuchnią a przedpokojem, trzymał w ręku test ciążowy Patrycji. Spojrzałam jeszcze raz w ich stronę, a potem tata zapytał.
- Czy możecie mi łaskawie powiedzieć, czyj jest ten test i gdzie byliście od rana? - Jego ton głosu był donośny, a po jego mimice można było dużo wywnioskować. - Przyzna się któraś z was?
Po tym pytaniu nastała cisza, widać było, że mój brat I przyjaciółka są bardzo zdenerwowani tata też, nie wygląda jak najszczęśliwszy mężczyzna pod słońcem. Moja euforia, jaką miałam w przychodni też ucichła. Staliśmy z głowami opuszczonymi w dół nie wiedząc co powiedzieć, nagle Patrycja I Kamil zsunęli się jednocześnie po drzwiach i zaczęli płakać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top