Rozdział 6 + L.A x18

Witam.Na początku chciałabym poprosić o to, aby nikt już mnie nie nominował do L.A.  18 raz odpowiadam już na te same pytania, bo chyba było tylko kilka takich oryginalnych - pojedynczych. Dziś odpowiadam ostatni raz i już więcej nie będę, gdyż to naprawdę upierdliwe, dodawać 2 L.A pod każdym rozdziałem. Oczywiście nie żywię do nikogo urazy, absolutnie. Nawet się cieszę, że ktoś o mnie pamiętał ;) No więc, jeśli ktoś chce się mnie o coś zapytać to proszę do mnie pisać. Ja nie gryzę ;) Lubię poznawać nowych ludzi :) No to by było na tyle. Przejdźmy do rozdziału :)

______________________________

Moje mieszkanie znajduje się w apartamentowcu w północnej części miasta. Jest spore jak na jedną osobę, ale też nie jakieś bardzo gigantyczne. Po wejściu do niego od razu można stwierdzić, że mieszka w nim facet.

Kamienne podłogi, ciemne meble i jasne ściany. Lubię swój wystrój. Jest taki... Tajemniczy. A prócz tego mam dużo innych rzeczy. Na przykład różnego rodzaju puchary, stary zniszczony plakat z Rocky'm Balboa - tak jestem sentymentalny. Jest tu też wielka plazma, kino domowe, xbox i cała kolekcja Call of Duty.

Gdzieś tam w środku jestem jeszcze chłopcem, który lubi sobie pograć w zabijanki. I mimo, że moja robota często polega na zabijaniu, to jednak nie to samo. Gra to gra, a życie to życie. Nie łączcie tego lepiej, bo to się z reguły źle kończy.

Mam też bilard. Czasami kumple przychodzą na partyjkę przy jakimś dobrym alkoholu - oczywiście jak nie idziemy do klubu. A tak się zdarza...

Jest jeszcze wiele innych rzeczy, ale nie będę tracić na nie czasu. To jest właśnie mój dom, moje królestwo, tylko, że... Czuje się w nim jakoś nieswojo. A to chyba właśnie w domu powinno się czuć dobrze, nie?

Ale wiem, dlaczego tak jest. To przez nią. Przez Sakurę i już mówię czemu.

Dawno temu przyrzekłem sobie, że nie przelecę żadnej kobiety w swoim domu jak i pracy. Nie sram gdzie stoję, nie pieprzę gdzie robię.

I mimo, że nie przyjechaliśmy tu na numerek, czuje się dziwnie z faktem, że jakaś kobieta zobaczyła gdzie i jak mieszkam. Że przekroczyła próg mojego własnego gniazdka. No, ale cóż muszę się przyzwyczajać. Od kiedy brat dał mi tą misje, nic nie jest już tak jak wcześniej.

Ah no i znów będę musiał złamać zasadę. Nie pieprzę w pracy, ale przecież nie odejdę ani nie zmuszę jej żeby odeszła. Życie czasem jest ciężkie.

O tak, dobrze słyszycie. Ja cały czas mam zamiar ją zaciągnąć do łóżka. Może nie teraz, bo na razie muszę się do niej zbliżyć, ale za jakiś czas. Jeszcze zobaczycie. Będzie błagała o więcej.

Patrzę na nią. Bezceremonialnie ogląda mój dom.

- Tak, czuj się jak u siebie - mówię.

- Żebyś wiedział, że będę.

Żebyś wiedział, że będę !

Tak. Poruszam ustami z miną srającego kota. Dobrze myślicie. Co z tego, że jestem dorosły?

Eh.

Odwracam się z zamiarem pójścia do szafy, ale zatrzymuje mnie dzwonek do drzwi. Po moich plecach przebiega dreszcz przerażenia. Bo co jeśli Itachi nie powiedział wszystkim o moim zadaniu? Wszystko może się wydać, a wtedy nie tylko ja będę miał przejebane.

Na miękkich stopach podchodzę do drzwi i drżącą ręką naciskam klamkę.

Za nimi stoi blond - włosy chłopak o błękitnych oczach. Naruto Uzumaki. Jeden z moich kumpli.

- Yo ziommm.

Oglądaliście kiedyś film Boski Żigolo? Jeśli tak, to pamiętacie murzyna, który zwał się ''Burdel mamą'' i zaproponował głównemu bohaterowi posadę męskiej prostytutki? Tego obwieszonego złotem i ubranego w luźne ciuchy i czapkę z daszkiem do tyłu? Czyli takiego ''yo yo ze mną nie zginiesz''?

To właśnie odzwierciedlenie Naruto. Tyle, że on jest biały i nie jest alfonsem.

- Wiesz stary jestem trochę zajęty - drapię się po karku.

- Czym? - Spogląda przez moje ramię, a jego oczy robią się jak pięciozłotówki. Nagle chwyta mnie za ramiona i potrząsa gwałtownie.

- Kim jesteś i co zrobiłeś z Sasuke, złomie?!

- N-n-naruto to j-j-ja nie trzęś!

Odpycham go i próbuję złapać równowagę. Jezu czy wszyscy dookoła muszę mnie tak maltretować?!

- To ja durniu!

- Prawdziwy Sasuke nie wpuściłby dziewczyny do swojego domu - chodzi w kółko, machając rękami.

- Idź do mojego brata on Ci wszystko wyjaśni.

- Co ma mu wyjaśniać? - słyszę i zamieram.

Kurwa.

Musiała akurat teraz?

Odwracam się. Stoi z założonymi rękami i mierzy mnie przenikliwym wzrokiem, czekając na odpowiedź.

- Hej mała ! Naruto jestem. Kumpel tego idioty - machnięciem głowy, wskazuje na mnie.

- Ta cześć - odpowiada. - Więc? - Tu zwraca się do mnie.

- Bo widzisz. Zatrudnił się u mojego brata w firmie i chciał, żebym mu powiedział co i jak, a że jestem zajęty, odsyłam go tam.

Tak wiem, że to głupie, ale musiałem coś wymyślić na poczekaniu. Naruto - dzięki Bogu - się nie odzywa.

Nie odpowiada nic, tylko odwraca się i wchodzi w głąb mieszkania. Mam to uznać, za uwierzenie? Chyba tak.

- Fajna laska ten teges. A teraz powiedz mi o co chodziło Ci z tą fi...

Nie kończy, bo zatykam mu usta ręką.

- Idź do Itachiego on Ci wszystko powie.

- Dobra dobra - wychodzi, ale zatrzymuje się na chwilę. - Wiesz... Nie wiem czemu ją tu wpuściłeś, ale coś w niej jest. Naprawdę wystarczyła mi ta minuta aby to dostrzec ten teges. Trzymaj się jej.

Po tych słowach odchodzi. Co to miało znaczyć? Co on znowu wymyślił? To pewnie ten związek mu wyniszcza mózg. Związki to zło.

Tak dobrze słyszycie. Ten gość z gównem w spodniach ma dziewczynę. I to nie byle jaką. Ona jest modelką. Ktoś taki jak Naruto posuwa w domu modelkę. Dobre nie?

Pakuje wszystko co mi potrzebne i szybko wychodzimy. Nie mam zamiaru znów się natknąć na kogoś z organizacji. I to nie poinformowanego. Wtedy w ogóle miałbym przejebane.

*

Wjeżdżamy do hangaru, nie omijając oczywiście spojrzeń tych pseudo - ochroniarzy. Jak oni mi działają na nerwy! Ustawiam motocykl na wcześniejsze miejsce i Sakura podchodzi do bagażnika. Próbuje go otworzyć, ale coś jej to nie wychodzi. Podchodzę, ale jedyne co słyszę to:

- Nie potrzebuję Twojej pomocy.

Głos ma zimny i obojętny. I znów mam wrażenie, że ona jest całkowicie wypruta z uczuć. Chciałbym dowiedzieć się czemu tak jest. Ale znamy się bardzo krótko i wątpię czy mi powie. Rukii wolę nie pytać. O takich sprawach lepiej dowiadywać się osobiście.

Gdy udaje jej się otworzyć ów bagażnik zabieramy rzeczy i idziemy do budynku mieszkalnego. W środku dopada nas jakiś chłopak i nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem, przekazuje Sakurze jakieś informacje, a ja czuje dziwne uczucie tam w sercu. Jakby wbijało się tam tysiące szpilek a temperatura gwałtownie podskoczyła. A to tylko dla tego, że jest dla niego... miła. Może się nie uśmiecha, ale jej głos zupełnie różni się od tego, gdy rozmawia ze mną.

Nigdy nie miałem takiego uczucia. To dla mnie zupełnie nowe... Ale w sumie... Odkąd tu jestem, odkrywam wiele nowych uczuć, rzeczy, doznań...

Wchodzimy do pokoju i Sakura od razu udostępnia mi połowę swojej szafy.

Podczas gdy ja się rozpakowywuję, ona chodzi po mieszkaniu, w kółko czegoś szukając. W końcu podchodzi do swojej części i stara się po coś sięgnąć. Tylko, że trochę jej to nie wychodzi.

- Pomóc Ci?

- Nie. Nie potrzebuję Twojej pomocy, Nigger.

Aua. Znowu zostałem odrzucony. I znowu nazwała mnie czarnuchem. Ale jak tu się gniewać, gdy ma się takie widoczki? Tym razem piękność się schyla, a mój fiut jęczy. Jezu ile ja bym dał, żeby ją wziąć tu i teraz.

Jeśli jakimś cudem, udałoby Wam się namówić ją na numerek ze mną, sprawiłbym, że do końca życia kompalibyście się w forsie. Nie żartuje.

Po jakiś piętnastu minutach, Sakura jest całkowicie uzbrojona i jak zwykle seksownie ubrana.

- Nie wiem ile nam się zejdzie. Żarcie masz w lodówce. Nie panosz się po moim domu i nic nie odwal, bo się policzymy. Jasne?

- Tak skarbie - posyłam jej szelmowski uśmiech.

- Nie nazywaj mnie tak. Na razie.

Aua znowu zabolało. No nic.

Odczekuję dziesięć minut od jej wyjścia i wychodzę pod pokój Ichigo i Rukii.

Co tak patrzycie? Chyba nie myśleliście, ze będę bezczynnie siedzieć, gdy jest okazja ''pozwiedzać''?

- Grube cierniki buszują w trawie.

Mija dosłownie pięć sekund, gdy słyszę zza drzwi.

- Ciotka Zuzanna zjadła szyszkę.

To taki nasz tajny kod, więc macie się nie śmiać.

Ichigo wychodzi cały w skowronkach i pyta:

- Użyłeś kodu. Coś się stało?

- Dziewczyny poszły. Możemy iść na mały zwiad.

- No racja.

- A Ty co taki szczęśliwy?

- Rukia mi kupiła ciasto. A potem mnie nim nakarmiła - wzdycha.

- Wow. Zazdroszczę. Sakura by mnie prędzej udławiła. Jakiej techniki użyłeś, że tak Cię rozpieszcza?

- Żadnej. Ona po prostu taka jest.

- Kurdę. Też tak chcę.

- Wiesz rozmawiałem z Rukią na temat Sakury. Nie powiedziała mi dużo, ale zawsze coś.

- Mów.

- Sakura miała ciężkie życie. Wie o wszystkim tylko Rukia i Eizo. Niestety nie wiem co to jest to ''wszystko''.

- Jak ciężkie?

- Bardzo ciężkie. Przez to nie dopuszcza do siebie nikogo. Jest zimna i chamska. Rukia powiedziała, że ona się boi. Nie ufa ludziom. Może po niej tego nie widać, ale jest strasznie krucha. I trzeba cierpliwości, żeby do niej dotrzeć.

- Ciężko uwierzyć w tą jej kruchość.

- Wiesz... Ty masz podobnie. Jesteś niebezpiecznym gangsterem, ale gdy nikt nie patrzy zatracasz się w Call of Duty, masz słabość do kobiet i nigdy nie wyrzucisz tego plakatu z Rocki'm. Po prostu z zewnątrz tego nie widać.

- W sumie racja. Muszę się do niej jakoś zbliżyć.

- Dasz radę stary. Żadna Ci się nie oprze nawet taka twarda sztuka.

Śmiejemy się po czym, ruszamy w głąb korytarza. Ku naszemu zdziwieniu nigdzie nie ma kamer. Dla nas to dobrze, ale dla nich? Ta organizacja jest naprawdę lekko zacofana.

Dochodzimy do drzwi z napisem Archiwum. Ichigo lustruje je wzrokiem. Dokładnie analizuje każdy zawias, zamek i ich rodzaj. Otwieranie zamków to jego działka, w tym duecie. Ma do tego dryg.

Wyjmuje z kieszeni imitację scyzoryka. Tak naprawdę to różnego rodzaju przedmioty do ów roboty. I już mamy zamiar zabrać się za mały włam, gdy nagle słychać kroki zza rogu. Odskakujemy od drzwi, udając, że oglądamy obrazy na ścianach.

- A co Wy tu robicie?

To Ao. Pamiętacie? Ten co bał się iść po Sakurę.

- Zwiedzamy. Sakura i Rukia poszły na jakąś misję.

- Aha. Wracajcie do pokoi. Nie możecie się tu szwędać bez nich. Takie rozkazy z góry.

- Okej.

Dobra. Nie udało się. A było blisko.

Przystajemy na to co zaleca nam Ao, bo po co podpadać już na początku? To głupie i nie profesjonalne. Ale... Znaleźliśmy jakiś ciekawy pokój, a to już coś. Dobrze, jak na początek.

Bez zbędnych ceregieli wracamy do swoich pokoi. Nic już nie przeszukuję, bo jestem jakoś dziwnie zmęczony. Łóżko tak ładnie na mnie patrzy. Kładę się więc i szybko zmarza mnie sen.

*

Budzi mnie trzask zamykanych drzwi i sapanie. Po chwili światło się zapala, a to co widzę, powoduje gęsią skórkę na całym moim ciele.

Sakura... Ma podarte ubrania, rozciętą wargę, jak i łuk brwiowy. Ręce ma posiniaczone i we krwi, a na udzie zakrwawiony bandaż.

Odejmuje mi mowę. Jak można tak dać się poturbować?

- Podaj mi apteczkę. Leży na lodówce.

Szybko robię to o co mnie prosi. Z prędkością światła znajduje się przy lodówce, przy okazji potykając się o wszystko co mam na drodze, po czym podbiegam do dziewczyny z apteczką. Siada na kanapie i wyciąga rękę po pudełko.

- Daj.

- Nie. Ja to zrobię.

- Nie potrzebuję Twojej..

- Potrzebujesz! - Przerywam jej. - Przestań zgrywać jakąś pieprzoną Zosię Samosię i daj się opatrzyć.

Krzyczę. Bo inaczej nie mogę. Denerwuje mnie to, że tak mnie odpycha. Chcę jej tylko pomóc. Musi wiedzieć, że nie jest sama.

Sakura patrzy na mnie z żalem, po czym kiwa głową. Na pierwszy ogień idzie udo.

- Co Ci się stało?

- Strzelali do mnie. To draśnięcie. Nie trafili bezpośrednio.

- A reszta ran?

- Walka. Przecież to normalne.

- Czyli to nie pierwszy raz? Jesteś kobietą.

- No i? To nie ma znaczenia...

- Dlaczego tak mówisz?

- Bo tak jest. Życie to nie pieprzona bajka - mówi i mógłbym przysiąc, że jej warga drgnęła.

Nie odzywam się już. Zajmuję się resztą ran, potem pomagam jej iść do łazienki. Gdy zostaję sam, moją głowę napada milion myśli naraz.

Może to do mnie nie podobne, bo nigdy tyle nie myślałem o tej samej dziewczynie, ale ona... jest taka inna. Boli - tak boli mnie to, że jest tak zamknięta. Że nie chce dać sobie pomóc. I tu już nawet nie chodzi o seks. Bo mimo, że cały czas mam na niego wielką ochotę, potrafiłbym go odłożyć, na trochę później, aby tylko zburzyć ten mur między nami. Chciałbym się z nią zaprzyjaźnić. Hmm, seks - przyjaciele, to też fajna myśl. Spełnię swoje pragnienie fizyczne i psychiczne.

Po jakimś czasie Sakura wychodzi i kuśtykając, idzie prosto do łóżka. Ja w tym czasie robię sobie jakieś jedzenie i trochę później również zamierzam się położyć.

Biorę szybki prysznic i kieruję się na kanapę. Po drodze zaglądam jeszcze do Sakury. Gdy śpi wygląda tak słodko i bezbronnie.
    Ręce ma nad głową, a włosy porozrzucane po całej poduszce. Wygląda jak anioł.

Podchodzę do niej, kładę rękę na siny policzek i delikatnie głaszczę. I właśnie w tej chwili coś do mnie dociera.

Już nigdy nie chcę widzieć tej pięknej, bezbronnej osóbki w takim stanie.

_____________________________

Odpowiedzi dla Kate0154

1. Oglądałyście jakieś anime? Jak tak to jakie?

- Kaichou wa Maid-sama

- Sao

- Ouran High School Host Club

- Itazura na kiss

- Deatch Parade

- Guilty Crown

- Naruto

- Noragami

- Kamisama Hajimemashita

- Pandora Hearts

- Bleach

- Hellsing

- Durarara

- Ao haru ride

- Tonari no Kaibutsu - kun ( nie pamiętam jak się to pisze)

- Sukitte ii na yo

- Special A

- Kuroshitsuji

- Tokyo Ghoul

- Attack on Titan
- Shaman King

Znając życie o jakimś zapomniałam :D

2. Jakie jest Wasze hobby?

Pisanie , spanie , rysowanie.

3. Ulubiona książka?

Świat bez końca ~ Ken Follet

4. Jakiej muzyki słuchacie ( rodzaj ) ?

Rock i country.

5. Ulubiony kolor?

Zielony i czarny.

Dziękuję i pozdrawiam :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top