Rozdział 12

Dedykuję Ci ten rozdział, bo gdyby nie Ty, pewnie jeszcze długo by się nie pojawił :) Dałaś mi siłę i motywację. Dziękuję z całego serca <3

------------------------------------------

"Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej". Jak dotychczas trzymałem się tego stwierdzenia, bo sumie klub - prócz mafii i mieszkania - to mój trzeci dom. Tylko, że tym razem... Nie czuję się tu komfortowo przez kilka faktów. Po pierwsze przyszedłem tu z kobietami, a to całkowicie burzy wszystko, ponieważ z kobietami zawsze wychodzę. Po drugie, muszę być ostrożny, bo dużo osób mnie zna. Po trzecie to misja, więc nie mogę się trochę pobawić. Jeden plus jest w tym, że mogę pożerać wzrokiem Sakurę, ponieważ ona będzie zajęta pilnowaniem tej tancerki, więc nie dostanę w łeb.

No i jest jeszcze Ichigo. Przynajmniej mam z kim zamienić słowo - oczywiście póki w jego zasięgu nie pojawi się Rukia. Bo wtedy już w ogóle jestem na spalonej pozycji.

- Ruszaj się - słyszę i dociera do mnie, że przez cały czas stałem jak kołek.

- Gdzie idziemy?

- Do apartamentu spotkać się z tą tancerką.

Kiwam głową na znak, że rozumiem. We czwórkę kierujemy się w stronę pokoi. Idę ostatni. I to wcale nie tak, że mi się nie chce czy jestem jakiś zły. Trzymam się na uboczu bo czuję się dziwnie. Tak jakbym to nie był ja. Z reguły gdy wchodzę do tego klubu, jestem jak ryba w wodzie. A teraz? Jest tak dziwnie obco. Mówiłem już na początku o tym, ale jakoś tak nie potrafię tego sensownie opisać. Tak jakbym... Się wypalił? To dziwnie brzmi, ale w sumie się po części zgadza.

Klub to mój trzeci dom. Ale gdy wszedłem do niego, to z jednej strony poczułem ulgę a z drugiej niechęć. To tak jakbyście jedli jakieś danie bez przerwy przez długi czas i przyszedłby taki moment, gdy podają Wam to danie a Wy mimo, że je kochacie, nie jecie go bo najzwyczajniej w świecie Wam się przejadło. Właśnie tak teraz się czuję. Ale to nie możliwe, żeby klub mi się znudził... Może to tylko przejściowe? Mam taką nadzieję...

Sakura puka do drzwi, na których umieszczona jest złota gwiazda z imieniem, po czym nie słysząc nawet pozwolenia, bezceremonialnie wchodzi do pokoju. Nic nadzwyczajnego. Zdążyłem się przyzwyczaić, że ona ma wszystko gdzieś.

Przed wielkim lustrem siedzi kobieta w różowym gorsecie i czarnej peruce.

- Wiecie co macie robić. Podczas występu, przynajmniej dwóch ludzi będzie chciało mnie zdjąć - mówi to, malując usta szminką. Jest spokojna i nie wyraża żadnego strachu. Dziwne.

Sakura kiwa głową i wychodzimy. Znam ten klub jak własną kieszeń, ale mimo to udaje jakbym był tu co najmniej trzeci raz. Rozglądam się. Różowowłosa idzie z przodu, a Ichigo z Rukią z tyłu. Rudy nie odrywa od niej wzroku. Czy mam się bać? Musimy pogadać na ten temat i to szybko.

Podchodzimy do barku i nagle zaczyna się coś, czego najbardziej się obawiałem. Za ladą stoi barman, który kumpluje się z Ichigo. Mamy przesrane.

- Oooo kogo ja tu widzę! Ichi jak dawno Cię nie było!

- Hmm? - Rukia unosi brew. - Stale tu bywasz? - Pyta wyniośle.

- Eee skąd. No co Ty - broni się.

- Jak to nie. On jest tu prawie w każ... - barman nie kończy bo ''przypadkiem'' upuszczam szklankę. Zaczyna się robić niebezpiecznie.

- Przepraszam! Zaraz za to zapłacę - mówię.

Joshua - bo tak ma n imię barman - macha ręką na znak, że nic się nie stało i kontynuuje rozmowę.

- To jak chłopaki. To co zwykle? Gorącą blondynkę?

Uderzam się otwarta dłonią w czoło, Sakura patrzy na to wszystko z drgającą brwią, a Ichigo zaczyna tłumaczyć się Rukii, która z kolei macha nerwowo rękoma. Boże, weź teraz z tego wybrnij.

- Co to ma być?! Jaką blondynkę?! - Unosi się mała.

Na szczęście Joshua idzie odebrać zamówienie, więc prostuję sytuację, bez strachu, że ten debil zaraz dorzuci swoje trzy grosze.

- To taki drink - uśmiecham się nerwowo. - Czasami lubimy sobie przyjść tutaj, bo mają dobry alkohol.

- To prawda? - Kuchiki zwraca się do Rudiego.

- Tak tak! To jest drink! - Mówi drapiąc się po karku.

Spokój niestety nie trwa długo, gdyż zaraz nadchodzi kolejna fala gównoburzy. I może robię z siebie kompletnego debila, ale widzę jak Ichigo zależy na tej małej, dlatego mu pomogę.

- Oooo Ichiś! - Słyszę.

Po sekundzie pojawiają się koło nas trzy wypindrzone kobiety i zaczynają się do niego przystawiać. Tak. Każdą z nich zaliczył.

- Możesz mi to wyjaśnić?! - Rukia wygląda jakby zaraz miała wyjść z siebie i stanąć obok.

- Eee to... są... koleżanki... Tak koleżanki! To są koleżanki.. ee mojej mamy... yy z koła... z koła... z koła Gospodyń Domowych!

Sakura wytrzeszcza oczy a mi opada kopara. Nigdy bym nie wpadł na coś takiego.

Jedna z tych kobiet juz zaczyna coś mówić, ale ratuje nas to, że właśnie zaczyna się występ naszej tancerki. Idziemy zająć kanapy pod sceną. Tam mamy najlepszy widok na klub.

*

Od pół godziny nic się nie dzieje. Trwa występ a my cały czas siedzimy w miejscu. Ichigo próbuje udobruchać Rukię, a Sakura siedzi z nogą na nogę, założonymi rękoma na piersiach i lustruje otoczenie. Wzdycham i postanawiam z nudów się przejść, lecz nagle coś się dzieje. Różowowłosa marszczy brwi,a po chwili wstaje bez żadnego słowa. Wiodę za nią wzrokiem i to co po chwili widzę, zwala mnie z nóg mimo, że siedzę.

Podchodzi do jakiegoś kolesia, seksownie kręcąc pupą. Kładzie mu kokieteryjnie rękę na ramieniu i szepcze coś do ucha. Mężczyzna nagle się ożywia, wstaje, łapie ją za rękę i zaczyna ciągnąć w stronę pokoi.

Wzbiera się we mnie niepowtarzalna złość a serce zaczyna cholernie boleć. Zaciskam pięści i zęby. Mnie odrzuca na każdym kroku, a przy pierwszej lepszej okazji idzie do łóżka z jakimś przypadkowym typem?! Co to kurwa ma być?!

Jestem tak cholernie zły i jednocześnie zawiedziony, że pod wpływem impulsu, podchodzę do przypadkowej kobiety i ciągnę ją do pokoju. Nie protestuje, więc nie ma problemu.

Chcę się wyżyć. Chcę dopiec Sakurze, sprawić aby poczuła się tak ja teraz się czuję. Co ona do jasnej cholery ze mną robi?! Czemu tak na mnie działa?!

Rzucam tą kobietę na łóżko i zaczynam brutalnie całować, ale gdy otwieram oczy nie widzę jej twarzy. Widzę... widzę Sakurę. Jak patrzy na mnie tymi pięknymi oczami. Nie czuję tej, która pode mną leży. Czuję miękką skórę Sakury. Jest w moich myślach, jest wszędzie. A ja nie potrafię... Po prostu nie potrafię...

Wstaję i krzycząc głośno przekleństwa, uderzam pięścią w ścianę, po czym wychodzę i szukam pokoju, do którego poszła ona z tym kolesiem.

Bezceremonialnie wchodzę z kopa do każdego pomieszczenia i w żadnym ich nie ma. Zostaje ostatni... Chwilę się waham, bo nie chcę tego widzieć, to zaboli... A z drugiej, nie mogę dopuścić do tego całego szajsu.

Otwieram drzwi kopnięciem i to co tam widzę, prawie wywołuje u mnie atak serca.

Sakura właśnie próbuje wcisnąć tego kolesia do szafy.

Martwego.

- Co tak stoisz? - Mówi, co cuci mnie z paraliżu. - Pomóż mi.

Z mocno bijącym sercem i wytrzeszczonymi oczami podchodzę i pomagam jej. Gdy typek jest już zapakowany do szafy, staję przodem do Sakury i patrzę w oczy. Nie przerywa kontaktu. Jej spojrzenie jest łagodne, przez co rozpływam się. Bez chwili zastanowienia łapię ją w objęcia.

- C co Ty robisz?

- Myślałem, że... że poszłaś z nim do łóżka.. - Mówię szczerze.

- Zwariowałeś? To jeden z zabójców. Musiałam się go jakoś pozbyć.

To co mówi, sprawia, że wraca do mnie życie. Jak mogłem pomyśleć, że ona... Taka twarda, a jednocześnie krucha.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę - zanurzam twarz w jej pachnących włosach.

Nagle robi coś, czego nigdy bym się nie spodziewał. Ona oddaje uścisk. Obejmuje mnie w pasie tymi swoimi drobnymi rączkami i kładzie głowę na klatkę.

- Jesteś dziwny - szepcze i mam wrażenie, że się uśmiecha.

- Masz rację. Jestem dziwny.

Ale kto teraz taki nie jest? Ty jesteś, ona jest, o i ta pani w pierwszym rzędzie też jest. Tak do pani mówię! Ale pamiętajcie. Dziwność jest fajna.

*

Po pewnym czasie wracamy do Rukii i Ichigo. Sakura znów przyodziewa maskę obojętności i siada na uboczu. Spoglądam na parkiet gdzie tańczy kilka par. W tle leci piosenka Bebe Rexha ft. Nicki Minaj - No broken hearts.

I wtedy nachodzi mnie pewna myśl. Przysuwam się po śliskiej kanapie do Sakury i patrzę na nią chytrze.

- Czego?

- Jeden taniec. Proszę.

- Spadaj.

- No weź. Nie bądź sztywna. Pamiętaj, że jesteśmy pod przykrywką a siedzenie tu i rozglądanie się jest trochę podejrzane.

Patrzy na Rukię, ale ta nie widzi świata poza moim kumplem. Wzdycha, zamyka oczy i mówi:

- Dobra... Niech Ci będzie...

Wstaję i podaję jej rękę. Kładzie swoją dłoń na mojej i wychodzimy na parkiet.

Gdy już jesteśmy w sercu dymu i kolorowych świateł obracam ją przodem do siebie i obejmuję ciasno w pasie, tak, że nasze biodra się stykają. Zarzuca mi ręce na szyje, patrząc subtelnie w oczy. Poruszamy się powoli - w rytm muzyki. Sakura wczuwa się w taniec i zdejmuje wszystkie ograniczenia i maski. Tańczy luźno i pozwala mi na wszystko.

Jeżdżę rękoma po jej plecach, zahaczając czasami o tyłek. Ona też nie jest mi dłużna. Jedną ręką przeczesuje moje włosy a drugą głaszcze kark. Czuję się jakbym był w niebie. Nic więcej mi w tej chwili nie potrzeba...

Profesjonalnie obracam ją tak, że teraz jest do mnie przytulona plecami. Przyciągam ją mocno do siebie i kładę ręce na brzuchu. Jej pupa ociera się o mój krok i mogę się założyć, że ona czuję ten wzwód, który towarzyszy mi od pewnego czasu. Ale chyba jej to nie przeszkadza, bo nic nie mówi..

Sakura podnosi ręce do góry i zarzuca je na moją szyję, a głowę kładzie na moim ramieniu. Dzięki temu mam idealny widok na jej piersi, gdyż wciąż stoi przytulona do mnie tyłem. Jej zgrabne ciało wije się w rytm muzyki, a ja wyobrażam sobie jakby to wyglądało w sypialni.

Zaciskam rękę na jej biodrze i pozwalam sobie na złożenie delikatnego pocałunku na jej szyi. Mruczy pod wpływem mojego dotyku. A ja całkowicie się rozpływam.

Zaczyna ruszać biodrami, ocierając się o mnie i mam wrażenie, że zaraz nie wyrobię i zaciągnę ją do pokoju. Co ta dziewczyna ze mną robi? Wyciągnąłem ją na jeden nic nie znaczący taniec, a skończyło się na pełnej namiętności mowie ciał. Jestem tak cholernie szczęśliwy.

W pewnym momencie odwraca się do mnie przodem, obejmuje ciasno ramionami i z szelmowskim uśmieszkiem, zbliża twarz do mojego ucha:

- Dziękuję, że dałeś mi to poczuć... - Szepcze.

Za nim zdążam przeanalizować jej słowa, Sakura kładzie rękę na mój policzek i złącza nasze usta w subtelnym pocałunku.

I nagle wszystko inne przestaje mieć znaczenie.

_________________
REKLAMA :)
Jeśli szukacie kogoś od okładek to zapraszam do SilicaYuri ;) Moje trzy są od niej :)
Pozdrawiam :*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top