Zbanujesz mnie?
Szkielety spojrzały po sobie. Podzielili się już wiadomościami jakich się dowiedzieli od służby Anu. Po chwili niezręcznej ciszy zaproponowali mu by powiedział jak powstało jego AU. Jak stał się tym kim jest? Co było przed tym? Do oczodołów pana napłynęły łzy. Widać było, że to nie był dla niego łatwy temat, jednak zebrał się w sobie i zaczął opowiadać.
~~~
Kiedyś w wszystkich światach panował pokój, wieczne życie i szczęście, nie zamartwianie się przeszłością, czy przyszłością. Jednym słowem beztroska. Wszystkim nam żyło się wspaniale, jednak im zaczęło się to nudzić. Różnorodni bogowie postanowili coś zmienić. Wybrali kilku przedstawicieli. Te same osoby, tyle że z rozmaitych wymiarów. Wpierw na świat została zesłana śmierć. Ja byłem pierwszym, który zginął i został wybranym. To całkiem zabawne z ich strony. Wybrali szkielet, który spadł z klifu.
Nie mniej byłem wściekły, że tak nagle zmieniają to co się dzieje. To że postanowili by ktoś był marionetką w ich rękach, nie było w porządku. Tamtymi czasy byłem czystym uosobieniem śmierci, ale to nie było najgorsze. Wszystko mi się zamgliło. Nie widziałem nic poza zabijaniem i to właśnie chcieli osiągnąć. Powiedzieli bym zmienił świat, w którym kiedyś żyłem na krainę śmieci. Gdybym choć przez chwilę próbował się uspokoić, nie grałbym jakby mi zagrali. Wszyscy by dalej żyli.
Mój świat zaczął zmieniać swój wygląd. Bogowie dali mi pomocników takich jak Cerber, czy Ammat. Z czasem udało mi się nauczyć spisywać cyrografy, jeśli można to nazwać spisywaniem i sprowadzać pomoc do swojego domu. Z czasem zacząłem się uspokajać i wtedy zacząłem mieć z nimi coraz lepsze kontakty. I tak oto jesteśmy tu i teraz.
~~~
Szkielety wysłuchały tego w spokoju. Nagle Geno tak od niechcenia zapytał się o tajemniczego przybysza w kapturze. Anu spojrzał na niego zdziwiony po czym rozejrzał się dookoła. Jego spojrzenie utkwiło w jednej ze służek, ale szybko zamknął. Uśmiechnął się.
-Wybacz, ale to nie ładnie podsłuchiwać, nie sądzisz?
Wszystkie szkielety razem ze służbą spojrzeli się na osobę która wcześniej przykuła jego wzrok. Postać zaśmiała się po czym zmieniła swoją postać. Przed nimi stał szkielet o różowych oczach z peleryną.
-Dlaczego tak szybko musisz psuć mi zabawę? A sokoro mowa o wychowaniu, patrz mi w oczodoły kiedy do mnie mówisz. – po tych słowach zaczął powoli się zbliżać do Anu, który nawet nie myślał by spojrzeć na tajemniczy szkielet – Oh! Byłbym zapomniał – powiedział odwracając się do reszty szkieletów – jestem Ban! Miło mi was poznać.
-Ban? – zaśmiał się Fell – Co, banujesz dzieci na serwerach?
Chłopak zaśmiał się i podszedł do Fella. Anu miał już coś powiedzieć jednak powstrzymał się i uśmiechnął. Ban spojrzał w oczy ostrozębego, który poczuł się bardzo niekomfortowo. Nagle jego źrenice przybrały kolor różowy, uśmiechnął się i przytulił się do Bana.
-Oj przepraszam najwspanialszy, to był tylko niewinny żarcik, naprawdę. – zawołał Fell, a oczodoły jego towarzyszy rozszerzyły się tak jakby zobaczyli ósmy cud świata.
-Spokojnie nic się nie stało. – powiedział głaskając go po głowie.
-Dobra daj mu już spokój. – powiedział Anu powstrzymując śmiech – Wydaje mi się, że już dostatecznie oberwał.
-Ale Anu on jest taki tulaśny. – powiedział przytulając do siebie Fella – Jakbyś czasem sam dał się przytulić to byś wiedział, że to miłe uczucie.
-Sugerujesz, że nie wiem, że przytulanie jest miłe? – zapytał dość obojętnie zerkając delikatnie jednym okiem na Bana.
-Sugeruję, że jesteś emocjonalnym niedorozwojem to wszystko. – powiedział i zaśmiał się puszczając przy tym Fella – Ale skoro tak bardzo ci zależy proszę.
Oczy ostrozębego wróciły do normy. Spojrzał się na resztę ciekawy czemu tak się na niego patrzą. Ci jednak nic nie odpowiedzieli tylko powstrzymywali się od śmiechu. Ban ucieszony zadowoleniem szkieletów oparł się o Anu i spoglądał na nich. Po tym jak się uspokoili zapytali się jakim cudem on to zrobił?
-To stosunkowo proste, jam jest Ban pan wszelkich uczuć!
-I najwyższego ego. – powiedział z oburzeniem Anu spoglądają na zbyt pewny siebie szkielet.
Pan domu zrzucił ze swojej głowy rękę wyższego szkieletu. I ze spuszczonym wzrokiem w miarę spokojnie poprosił go o opuszczenie jego posiadłości. Ten zgodził się pod warunkiem, że razem ze swoimi gośćmi odwiedzi jego domostwo. Mimo przekonań Anu piątka szkieletów chętnie zgodziła się na zwiedzenie jego domu. Uszczęśliwiło to niezwykle szkielet, który z wyższością spojrzał na strażnika bramy śmierci.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top