Nowy "poranek"

Kiedy Anu zaczął się uspokajać spojrzał na wodę i chytrze uśmiechną się w kierunku reszty szkieletów. Cała piątka poczuła się nie swojo mieli już zrobić krok w tył, kiedy chłopak złapał Inka za szarfę i pociągnął go do wody. Szybko go jednak puścił i kiedy barwny towarzysz wynurzył się zaskoczony z wody on śmiał się pod wodą. Na powierzchni jednak nie było widać żadnych bąbelków. Czwórka szkieletów patrzyła z przerażeniem na Inka, który patrzył z przerażeniem w wodę.

-Stary czy ty go kopnąłeś czy jak? Przytomność stracił? – zaczął nerwowo Geno.

-Ja nic nie zrobiłem ja...

Nie skończył. Lun szybko wskoczył do wody i zniknął pod jej powierzchnią. Porządnie się zaskoczył widząc podpływającego do niego Anu, który zaśmiał się i pomachał do niego. Z ust niskiego szkieletu nie wylatywały żadne pęcherzyki powietrza w przeciwieństwie do Luna, który zaczął tracić tlen i szybko zaczął wypływać na powierzchnię. Zmartwiony pan również wypłynął i spojrzał na twarze wystraszonych szkieletów.

-Przepraszam, nie chciałem was nastraszyć. – stwierdził speszony.

-Jakim cudem ty tak długo wytrzymujesz pod wodą? – warknął łapiąc w płuca powietrze.

-W przeciwieństwie do was nie posiadam potrzeb typowych dla żywego organizmu. Jakby nie patrzeć jestem już martwy. Hej, a wy nie wchodzicie? – zwrócił się do szkieletów na brzegu, zapominając o sytuacji sprzed chwili.

Zarówno Lust jak i Fell weszli do wody, natomiast Geno spokojnie usiadł na brzegu i obserwował oblewających się towarzyszy. Przez parę godzin wygłupiali się w wodzie mniej lub bardziej chętnie po czym wyszli na brzeg i położyli się na ziemi. Nie była taka jak mogło się wydawać. Była twarda jak i przyjemna w dotyku. Ostatecznie cała szóstka zasnęła.

Anu otworzył oczy i obejrzał się do o koła. Leżał w swoim łóżku. Złapał się za głowę zastanawiając czy to wszystko było tylko snem. Nie, to nie mogło być tak. Spojrzał przed siebie na jego łóżko wskoczył Lust. Zaczął powoli zbliżać się do Anu.

-Emmm... Lust co ty wyprawiasz?

-Spokojnie nie chcę zrobić nic złego... w teorii – powiedział zbliżając się coraz bliżej.

Kiedy złapał Anu za biodra zarówno oczy jak i symbole na całym ciele zaczęły przybierać fioletową barwę. Zdenerwowany wywalił Lusta z pokoju i podszedł do drzwi by je przymknąć i obserwować chłopaka leżącego głową w dół pod ścianą. Zbudziło to resztę szkieletów. Wyszli ze swoich pokoi zdezorientowani tym gdzie są. Spojrzeli wpierw na ogłuszonego Lusta, a potem na Anu. Kiedy zboczeniec odzyskał świadomość fioletowooki z poważną twarzą i widniejącymi ostrymi kłami zakomunikował mu, że to tylko ostrzeżenie po czym zamknął drzwi. Reszta szkieletów zwróciła się do Lusta.

-Co ty żeś zrobił idioto? – warknął Fell i przetarł sobie oczodoły po nagłej pobudce.

-Możliwe, że trochę naruszyłem jego prywatność. – zaśmiał się – No nic będę próbował do upadłego!

-Nic się panom nie stało?

Cała piątka obróciła się w stronę dziewczęcego głosu. Służka będąca ich wzrostu ze zmartwieniem spojrzała na leżącego na podłodze Lusta. Ten jednak szybko się ogarnął i z zainteresowaniem spojrzał na młodą dziewczynę.

-U nas wszystko dobrze sexy lady, a może być nawet lepiej. – stwierdził wciąż czując ból uderzenia.

-Lust zachowuj się. Nie jesteś u siebie. – skarcił go Geno – Przepraszamy za niego pani...

-Oh n-nie trzeba do mnie mówić pani. – powiedziała skrępowana – P-po prostu Beatrice. Niedługo wasze ubrania powinny wyschnąć.

Ubrania? Zaskoczeni spojrzeli na siebie. Faktycznie każdy z nich był ubrany w zwykły t-shirt i spodenki. Tylko Lust nie wydawał się tym przejmować, reszta trochę zmieszana spojrzała na dziewczynę. Ona sama nieco się speszyła. Kiwnęła głową i odwróciła się od szkieletów. Miała już iść, ale Lun zatrzymał ją łapiąc za ramię.

-Wybacz mi, ale chciałem się dowiedzieć... - dziewczyna spojrzała na niego niepewnie – Czemu Anu miał fioletowe oczy i podłużne źrenice?

Dziewczyna wydała się wystraszyć pytaniem i zaczęła przecząco kręcić głową. Lun położył jej rękę na czaszce i dał do zrozumienia, że nie musi mówić. Beatrice odetchnęła z ulgą. Po chwili usłyszeli dźwięk gitary pochodzący z pokoju Anu. Mieli już zajrzeć do środka, kiedy dziewczyna ich zatrzymała.

-W-wybaczcie, ale czy jest możliwość, że poza oczami coś jeszcze się z-zmieniło? – zapytała drżącym głosem.

-Wydaje mnie się, że tylko tatuaż na jego czaszce przybrał kolor jego oczu. A czemu pytasz ślicznotko?

-Może więc n-nic się nie stanie jak wejdziecie. – powiedziała ignorując podrywy Lusta.

Trzy szkielety zaczęły się zastanawiać o co może chodzić. Nie mieli jednak szansy nic powiedzieć, gdyż Fell pociągnął za klamkę i wszedł do środka. Chłopak już w normalnych kolorach przerwał grę na instrumencie i podszedł do Lusta. Przeprosił go za swoją agresję, jednak na to każdy ze szkieletów przywalił zboczeńcowi w czaszkę, tak że ten zemdlał.

-Spokojnie Anu. – rozpoczął Ink – Na twoim miejscu każdy by go wywalił z pokoju.

Chłopak nieco zmieszany uśmiechnął się do towarzyszy i nakazał im iść za sobą. Beatrice poszła swoją drogą, a szkielety swoją. Zeszli do jadalni gdzie czekało na nich śniadanie. Goście byli zachwyceni. Była to wielka sala pełna stołów i krzeseł o pięknym wystroju. Mieli wszystko czego dusza zapragnie podane na stole. Wszyscy zasiedli do jedzenia. Po skończonym posiłku zaczęli dyskutować na tematy różne. Życie w różnych AU, rodziny nowych przybyszy i inne tego ty[u sprawy, jednak Anu nic nie mówił o sobie. Zapytany o przeszłość nie mówił nic specjalnego tylko, że żył jak każdy Inn, ale potem stał się tym kim jest teraz. W czasie dyskusji do Anu podszedł młody szkielet z obwiązaną połową twarzy bandażami.

-W czym mogę ci pomóc Amon? – zapytał chłopak jak gdyby nigdy nic.

-Panie Anu. – zaczął dość zestresowany – Er... Maria chciała z panem mówić.

Właściciel domu westchnął powiedział gościom, żeby się rozgościli i że spotkają się później. Odszedł od stołu i razem z młodzieńcem wyszli z jadalni. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top