Co powie Beatrice?
Lun nieco zaskoczył się reakcją Amona. Spojrzał na niego chłodno, po czym obrócił wzrok w kierunku przestrzeni. Wiedział, że nie powinien pytać o więcej, był wypełniony zbyt wielką ilością emocji. Gdyby zaczął brnąć dalej chłopak mógłby wybuchnąć uwalniając na wierzch swoje odczucia, pozytywne jak i negatywne. Trzymając się w tej ciszy obydwa szkielety patrzyły na roztaczający się przed nimi teren.
~~~
Pozostałe szkielety postanowiły się rozdzielić by porozmawiać z innymi mieszkańcami owego miejsca. Ink postanowił bliżej przyjrzeć się nieśmiałej dziewczynie. Beatrice, to właśnie o nią chodziło. Kiedy szukał dziewczyny natknął się jeszcze na parę służek. Nie wydawały się być spięte przebywaniem w miejscu jak to, wręcz przeciwnie. Były jak najbardziej rozluźnione i zajęte rozmową ze sobą. Były różne od siebie w cechach zewnętrznych, jak i zapewne w charakterze. Przeprosił zagadane postacie, które szybko zwróciły na niego wzrok.
-Oh, witaj niski przyjacielu. – powiedziała jedna z nich – w czymś możemy ci pomóc?
-Jeśli to nie jest kłopot. Szukam dziewczyny imieniem Beatrice.
-Doprawdy? Cóż Beatrice powinna być w swoim pokoju, ma dzisiaj wolne.
-Oh dziękuję. – powiedział poczym odwrócił się. Usłyszał jednak za sobą cichy chichot dziewczyn.
-Nie masz bladego pojęcia gdzie jest jej pokój czyż nie?
-Skąd ten wniosek? – zapytał starając ukryć się swoje zakłopotanie.
-Bo idziesz w zupełnie innym kierunku.
-Oh. – chłopak zarumienił się ze wstydu – Cóż może mogłabyś mi pokazać którędy droga?
Dziewczyna kiwnęła głową i poprowadziła chłopaka za sobą. W czasie rozmowy Ink dowiedział się iż owa służka ma na imię Midori i pochodzi z Japonii. Widział już AU powiązane z Japonią dlatego nie było to dla niego aż tak wielkim zaskoczeniem, sam jednak nigdy nie był w kraju kwitnącej wiśni. Kiedy doszli już na miejsce dziewczyna pożegnała się z nim, ostrzegając jednak iż Beatrice jest bardzo strachliwa.
Kiedy Ink zapukał do drzwi odpowiedział mu cichy głos dziewczyny, zapraszający do wejścia. Pokój dziewczyny nie był jakiś niesamowity, jednak dało się w nim wyczuć nutę włoskiego stylu. Dziewczyna stała wpatrując się w Inka.
-Nie przeszkadzam? – zapytał widząc iż dziewczyna była bardzo spięta.
-Nie. – powiedziała cicho po czym znów zapanowała niezręczna cisza – Po co pan przyszedł?
-Chciałem pogadać i proszę nie mówić do mnie per pan. Ink wystarczy. – powiedział uśmiechając się ciepło.
Dziewczyna usiadła na swoim łóżku i spojrzała się w podłogę. Po chwili zwłoki chłopak dosiadł się do niej. Panowała naprawdę napięta atmosfera, jednak Ink dość ostrożnie zaczął pytać o Anu. Dziewczyna nie chciała mówić wiele, ale po paru delikatnych przekonaniach chłopaka zaczęła się otwierać.
-Co byś dokładnie chciał wiedzieć? – zapytała nie odrywając wzroku z podłogi.
-Powiedz mi kim dokładnie jest Anu?
-Jednym z tych którzy zostali wybrani by służyć bogom. Z tego co słyszałam nigdy tego nie chciał i bardzo późno pogodził się z tym kim się stał. Bardzo długo był wściekły i ponoć wtedy nazywano go uosobieniem śmierci.
-Czekaj. – powiedział nieco zakłopotany – Myślałem, że on jest śmiercią.
-Owszem, jednak tylko gdy jest wściekły lub gdy musi spisywać cyrografy, tak to jest tylko strażnikiem. Pamiętam jego okrutne spojrzenie. Tak zimne, tak beznamiętne. Gdybyś spojrzał na niego jak na śmierć nie powiedziałbyś, że to ta sama osoba.
-Skąd wiesz jaki jest gdy jest zły? I te cyrografy...
-Wiem bo spisałam z nim cyrograf, jednak – tu przerwała, a do jej oczu napłynęły łzy – gdy jest wściekły jest okrutny i wręcz trudno nazwać to spisaniem czegokolwiek.
-Dlatego tu jesteś? – wymamrotał – A czego dotyczyła umowa?
-Oddałam swoje życie za życie mego ukochanego. Pamiętam to do dziś. – jej głos zaczął się załamywać - Ten ból. Kiścień łamiący kości. Krew skapująca na kawałek papieru. To jest tak wyraźne.
Chłopak położył jej rękę na ramieniu i przestał zadawać pytania. Po jej policzkach spływało coraz więcej łez. Potrzebowała chwili na uspokojenie się.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top