Jurij Plisetsky |One-shot|

Blondyn otworzył oczy i spostrzegł, że nikt nie leży koło niego. Nie zdziwił się specjalnie. Zazwyczaj gdy się budził łóżko już zdążało wystygnąć. Teraz czuł jeszcze ciepło bijące od miejsca, na którym leżała druga osoba. Wygrzebał się z pod kołdry, po czym wstał i podszedł do lustra zastępującego drzwi w szafie. Przypatrzył się swoiemu odbiciu. Skrzywił się i sciągnął gumkę z nadgarstka, spinając grzywkę w kucyk z tyłu głowy. Reszta włosów swobodnie puszczona nie sięgała dalej niż linia szczęki. Odwrócił się i wyszedł na korytarz nie przejmując się tym, że jest w samych bokserkach. W drodze do kuchni oglądał ścianę przyozdobioną medalami, zdjęciami oraz obrazami niejakiej Rachel Andriejev. Zatrzymał się na chwilę przy płótnie, na którym przedstawiono cerkiew otoczoną przez drzewa.
- Musi być nowy. Jeszcze go nie widziałem. Ma młoda talent - pomyślał. Ostatnie metry pokonał bezszelestnie. Młody łyżwiaż wkradł się do pomieszczenia i podszedł do postaci stojącej tyłem do niego przy blacie. Przytulił ją i położywszy podbródek na jej ramieniu obeserwował dłonie przygotowujące kawiarkę do zaparzenia kawy. Wysoka, długowłosa blondynka udawała, że nie zauważyła męża wkradającego się do kuchni. Uśmiechnęła się lekko. Gdy ją przytulił powiedziała jedno słowo równoznaczne z "kocham cię".
- Jurij - pogładził dłonią jej zaokrąglony brzuch. Uwielbiał kiedy tak do niego mówiła. Nie Yuri, nie Yurio a Jurij.
- Maria - odpowiedział. Jego żona postawiła kawiarkę na gazie i odwróciła się w stronę swojego męża. Była niższa i drobniejsza od niego, ale jej duże niebieskie oczy świdrowały jego duszę na wylot. Widać, że sprawa którą chciała poruszyć nie dawała jej spokoju.
- Jak je nazwiemy? - Zapytała w końcu. Jurij zastanowił się. Imiona dla bliźniaków to nie taka prosta sprawa.
- Jak będą dwaj chłopcy to Mikołaj i Sasha. A jak dziewczynki to Sarah i Nikola - zdecydował.
- A jeśli będzie chłopiec i dziewczynka? - Miała widocznie wątpliwości.
- Mikołaj i Sherlock - wyszeptał jej do ucha. Maria się zaśmiała i uderzyła męża w ramię.
- Głupek - rzuciła i podeszła do kuchenki. Kawa była gotowa.

***
W mediach: handmade by me
~Margot

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top