♥ 8
Grr, znowu nie podoba mi się to, co napisałam :D Powiedzcie, że nie jest tak źle :P
Wychodzę z pokoju Zayna i patrzę na siedzących przy wysepce kuchennej lokatorów.
-Chłopcy?- mówię, gdy opieram się o blat- Widzieliście gdzieś moje herbatniki?- pytam i kładę brodę na dłoni, wpatrując się w towarzyszy.
-Jakie herbatniki?- Niall marszczy czoło, uśmiechając się przyjaźnie, a Zayn zerka w bok i milczy.
-A ty Zayn?- zwracam się do bruneta- Widziałeś?- powtarzam pytanie, a Malik jedynie wzrusza ramionami i kręci głową.
Uśmiecham się, okrążam wysepkę i staję za Zaynem, oplatając ramionami jego szyję.
-Tak na przyszłość- zaczynam- Otrzep sobie buzię z okruszków- klepię chłopaka po policzku i zabieram z jego, schowanych pod stołem, rąk swoje herbatniki- I to ja zjadłam dzisiaj twoją pizzę- uśmiecham się i posyłam brunetowi buziaka w powietrzu.
* * *
Siedzę na salonowej kanapie z telefonem Zayna w ręce i kolejny raz próbuję dodzwonić się do Biura Zagubionego Bagażu. Tkwię w Mediolanie już tydzień, nie twierdzę, że jest źle, ale chcę odzyskać swoje rzeczy! Tęskię za swoim czarnym kapeluszem i książkami, które chciałam przeczytać. Oddajcie. Mi. Moją. Walizkę- myślę, kiedy słyszę pierwszy sygnał. Po trzech kolejnych w słuchawce rozbrzmiewa damski głos.
-Dzień dobry, Biuro Zagubionego Bagażu w Mediolanie. Czym mogę służyć?- kobieta wypowiada nudną formułkę z mechaniczną sprawnością.
Rozmowa nie zajmuje mi nawet minuty, ponieważ jedyne czego się dowiaduję to, że moja walizka nadal nie została znaleziona. Żegnam się z kobietą i zawiedziona kończę połączenie.
-I co?- w pokoju pojawia się Zayn i siada obok mnie.
-Gówno w stringach- burczę pod nosem, kładę się na kanapie i przytulam poduszkę- Tylko on mnie rozumie...- mruczę, zerkając na fioletowego jaśka.
-Te rude włosy uciskają ci na mózg, kochanie, powinnaś go przewietrzyć- stwierdza chłopak i próbuje zwlec mnie z łóżka- Chodź, odkupię ci te herbatniki- mówi, a ja zerkam na niego z ukosa.
-Aby na pewno?- mrużę złowieszczo oczy, a Zayn kiwa głową.
Wychodzimy z mieszkania chwilę później. Słońce razi mnie w oczy, ponieważ nie jestem do niego przyzwyczajona. Idę u boku Zayna w tylko jemu znanym kierunku. Znajdujemy się w zupełnie obcej mi części miasta, nie żebym w ogóle je znała. Standardowo zachwycam się tutejszą architekturą i nie zauważam, że Malik zatrzymał się kilka sekund temu. Idę dalej przed siebie i wyrywam się z zamyślenia dopiero kiedy brunet ciągnie mnie za spodenki.
-Wchodzimy- mówi chłopak, wskazując na drewniane drzwi uroczego, ciemno-różowego budynku- Pełno tam fajnych lasek, a do tego żadna nie jest ruda- dodaje z uśmiechem, a ja kopię go w nogę- Auuu! Uważaj z tymi swoimi trepami!
-To przeproś- uśmiecham się drażniąco i czekam na reakcję towarzysza.
-Przepraszam- mruczy Malik pod nosem.
-Grzeczny chłopiec- kiwam głową z uznaniem i klepię bruneta po głowie.
xx
Przyznam się Wam, że zamiast Biuro Zagunionych Bagaży napisałam Biurko ;D Możecie się śmiać.
Dobranoc ^^ ;**
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top