♥ 7
Żałośnie krótki, ale chciałam coś dzisiaj dodać XD
Kiedy się budzę, Zayn nadal śpi. Za oknem rozciąga się panorama Mediolanu o wschodzie słońca. Wstaję i chłonę ten widok przez krótką chwilę, a potem się przebieram. Zerkam na Zayna i nie potrafię się nie uśmiechnąć na myśl o mojej słodkiej zemście. Na palcach przechodzę obok łóżka, na którym rozwalił się chłopak i po cichu otwieram jego szafę. Wyjmuję dwie białe koszulki i z obrzydzeniem łapię w dłonie bokserki tego samego koloru, mając obawy co do ich świeżości. Chowam pozostałości bielizny bruneta, by mieć pewność, że mój plan się powiedzie. Sięgam jeszcze swoją koszulkę i wychodzę z sypialni.
W domu jest cicho, więc wnioskuję, że Niall również śpi. Czego ja się dziwie? Jest piąta rano.
Idę schodami na górę i wchodzę do łazienki. Otwieram pralkę, po czym wrzucam do niej rzeczy Zayna oraz moją różową koszulkę. Włączam urządzenie, myję twarz i zęby, potem wychodzę.
Gdy staję u dołu schodów, dostrzegam blondyna opierającego się o kuchenny blat.
-Nie śpisz?- pyta Niall, popijając wodę ze szklanki.
-Lunatykuję- mówię, przymykam oczy i wyginam usta pod dziwnym kątem.
Horan śmieje się, widząc moją zdeformowaną twarz, a ja uśmiecham się pod nosem. Przechodzę koło niego i nalewam sobie wody do szklanki. Nie zwykłam wstawać tak wcześnie, jeśli nie musiałam. Aczkolwiek zemsta na nowo poznanym chłopaku była dobrym powodem. Korci mnie, by zbudzić Malika, ale ostatecznie postanawiam czekać z nieodgadnionym uśmiechem na twarzy.
-Knujesz coś podłego- odzywa się Niall, zerkając w moją stronę- Nie zalazłem ci za skórę, prawda?- pyta, a ja chichoczę.
-Nie- kręcę przecząco głową- Już uknułam- przygryzam tajemniczo wargę, a w tym samym momencie z sypialni wychodzi zaspany Zayn- Dzień dobry- uśmiecham się słodko, opierając brodę na dłoni.
-Cześć...?- brunet marszczy czoło, a ja uśmiecham się jeszcze szerzej- Horan, znowu zapierniczyłeś mi gacie- chłopak zwraca się do irlandczyka, który zaprzecza- Nie wytrzymam- Zayn chowa twarz w dłoniach i kręci głową. Potem znika na górze.
-Co ty zrobiłaś, kobieto?- Niall trąca mnie łokciem, a ja wyszczerzam zęby.
-Czekaj- mówię.
Siedzimy w ciszy nie dłużej niż dwie minuty. Potem słyszymi trzaśnięcie drzwiami i głośne kroki. Zayn schodzi po schodach i staję po drugiej stronie stołu, naprzeciwko mnie i Nialla.
-Co. To. Kurwa. Jest?- cedzi chłopak przez zęby i wyjmuje zza pleców różowe bokserki.
Chichoczę, widząc złość na twarzy chłopaka i ostatkami sił powstrzymuję się przed zrobieniem mu zdjęcia.
-Rose, diablico z piekła rodem!- brunet mruży oczy, a ja posyłam mu buziaka w powietrzu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top