♥ 62

Wzdycham, kiedy brunet wychodzi z naszej sypialni. Bo chyba już mogę ją tak nazywać. Naszą. Nie mam w planach wyprowadzać się w najbliższym czasie, a Malik też raczej o tym nie myśli. Mam nadzieję.

Wtulam policzek w poduszkę i uśmiecham się. Zayn jest naprawdę cudownym chłopakiem i mam szczęście, że na niego trafiłam. Tak, ma kilka wad, jak każdy inny człowiek- chociażby chwilami nie grzeszy mądrością, ale to nie ma dla mnie większego znaczenia. Dopóki jest przy mnie, jestem w stanie znieść jego głupotę. 

Leżę tak w łóżku, czekając na Malika przez dość długi czas. Czuję ogarniające mnie zmęczenie, jednak czekam aż pojawi się w pokoju. Skoro sam chce coś ugotować, to pozwolę mu się popisać. O ile nie skończy się jak ostatnio- zatruciem pokarmowym. Zayn niestety nie dysponuje talentem kucharskim, ale jeśli się postara, może mu wyjdzie. 

Po kolejnych kilkunastu minutach, krzywię się, ponieważ wyczuwam w powietrzu nieprzyjemny, drażniący zapach. Coś jakby...dym? 

Wytrzeszczam natychmiast oczy i podrywając się gwałtownie z łóżka, podbiegam do drzwi. Otwieram je z krótkim zawahaniem i jedyne co widzę to szare kłęby śmierdzącego dymu roznoszące się po całym salonie. Gdzie jest do cholery Zayn?! Wchodzę do pomieszczenia, zakrywając twarz koszulką i mrużę oczy. Wprost przede mną na gazie pali się patelnia, lecz nie jestem w stanie podejść, by ją zdjąć. Zamiast tego rozglądam się za chłopakiem, przez którego zaraz spłonie połowa piętra. Malik, kurwa, gratulacje!

-Horan!- krzyczę, mając nadzieję, że blondyn szybko zejdzie na dół i zadzwoni po jakąś straż pożarną.

Podchodzę do kanapy i znajduję na niej bruneta we własnej osobie- rozwalonego, z rękami w górze i pochrapującego.

-Zayn, wstawaj!- szarpię jego ramionami, jednak nie za mocno, ponieważ szybko się budzi.

-Co? Gdzie?- podrywa się zdezorientowany do góry, a w efekcie zalicza lądowanie na podłodze- O kurwa- krzywi się, dostrzegając nade mną szare obłoki. Staje na równych nogach i kładzie ręce na moich ramionach, zaczynając prowadzić mnie do wyjścia. Dołącza do nas również Niall i razem udajemy się do przedpokoju, w którym szybko zakładamy buty i wychodzimy z mieszkania. Blondyn odchodzi kawałek dalej z telefonem w ręku, a ja zostaję sama z Malikiem i gromię go wzrokiem.

-Jesteś takim idiotą, że brak mi słów- przykładam dłonie do twarzy.

-Byłem zmęczony- prycha brązowooki i łapie w dłonie moje policzki- Nic ci nie jest, kochanie?- zmienia ton głosu na zupełnie poważny, a ja wywracam oczami.

-Myślisz, że powinniśmy powiedzieć sąsiadom, że w mieszkaniu obok jara się blat?

-Po co?- odpowiada pytaniem- Te stare jędze zostawiłyby mnie na pastwę losu, poza tym straż na pewno już jedzie.

Jak powiedział, tak się stało- już kilka minut później syrena straży pożarowej dociera do naszych uszu, a po chwili ucicha. Niestety jesteśmy zmuszeni opuścić klatkę schodową, po części, by nie utrudniać strażakom pracy, ale i dlatego, że sąsiedzi powoli zaczynają wychodzić z mieszkań i obdarowują nas nienawistnymi spojrzeniami. 

Ugaszenie niewielkiego pożaru zajmuje tylko chwilę, dostajemy informację, że ucierpiały tylko kuchenne blaty i trochę szafek. Na nasze nieszczęście, by wywietrzyć mieszkanie potrzeba kilkunastu godzin, więc nici z nocowania w środku.

-To co robimy?- pytam, wtulając się w klatkę piersiową Zayna, by trochę się ogrzać.

Stoimy na zewnątrz w środku nocy, a ja mam na sobie tylko krótkie spodenki i koszulkę. Nawet stanika nie ubrałam! Moje ciało pokrywa gęsia skórka. Próbuję złagodzić uczucie chłodu, pocierając ramiona dłońmi, lecz niewiele to pomaga. Jeśli się przeziębię, Malik będzie własnoręcznie parzył mi ziółka! 

-Dzwonię do Lucasa, ale nie odbiera- mówi Niall- Pewnie urządził imprezę jak...co drugi dzień- wywraca oczami.

-Nie będziemy u niego nocować- burczy brunet z obrażoną miną, zdejmując bluzę. Zarzuca ją na moje ramiona, po czym przyciska do swojego rozgrzanego torsu. Chociaż raz zachowuje się jak na faceta przystało. Od razu robi mi się o wiele cieplej.

-Niby czemu?- Horan marszczy czoło, a ja zerkam podejrzliwie na chłopaka kątem oka.

-Luca mieszka z dziesięcioma niewyżytymi idiotami i nie ma już wolnych pokoi- prycha- Będą pożerać Rosie wzrokiem, a jeśli są najebani będę musiał ich kijem odganiać.

Zaczynam chichotać pod nosem, a Niall wykrzywia twarz, patrząc na Malika jak na potrąconego. Natomiast mój chłopak wydyma wargi niczym niezadowolony bobas. Posyłam mu rozbawione spojrzenie i łapię w ręce jego twarz, zbliżając nasze buzie do siebie. Muskam powoli usta Zayna, mając nadzieję, że zluzuje gacie i się uspokoi. 

-Zazdrośnik- puszczam do niego oczko- Jedźmy, Horan, bo zaraz tu zamarznę.

Brązowooki narzeka jeszcze przez chwilę, kiedy pakujemy się do samochodu. Blondyn jedzie w kierunku mieszkania Lucasa, a Malik w tym czasie niechętnie próbuje się do niego dodzwonić. Musi naprawdę ostro balować, jeśli nadal nie odbiera. Albo śpi. 

Opieram się głową o ramię bruneta przez całą drogę, czując jak ciężkie są moje powieki. Jestem okropnie zmęczona i pomyśleć, że gdyby mój chłopak miał trochę inteligencji w sobie, już prawdopodobnie bym spała. Swoją drogą, sąsiadki chłopców to serio prawdziwe suki, skoro nie chciały udzielić nam pomocy, tylko udały, że nie słyszą pukania.

Stajemy pod drzwiami mieszkania po dziesięciu minutach jazdy. Malik sumiennie odciąga mnie jak najdalej od drzwi, do których dobija się Niall. Wywracam oczami, ponownie czując jego ręce owijające się wokół mojej talii. Kiedy w progu staje Luca, docierają do nas krzyki dość licznej grupy samców. 

-Zamknąć się!- krzyczy rudy i przenosi wzrok na nas- Co jest?

Irlandczyk tłumaczy mu wszystko po kolei, nie szczędząc sobie obelg skierowanych w stronę Zayna. Wchodzimy do środka, zaproszeni przez właściciela, a tam zastajemy całą gromadę facetów w samych spodniach dresowych, a kilku nie ma nawet ich. Zaciskam usta, ponieważ, wzrok wszystkich na dłuższą chwilę zatrzymuje się na mnie. Zastanawiam się czemu, a potem zerkam w dół na swój ubiór...Krótkie spodenki i odsłaniająca brzuch koszulka na cienkich ramiączkach. 

Mam zamiar się zakryć, ale uprzedza mnie kto inny. Malik staje przede mną z kamienną miną i zapina zamek swojej bluzy, którą noszę. Obejmuje mnie ramieniem i przyciąga do siebie, trzymając ciasno w pasie. 

-Idziemy- oznajmia brązowooki i łapiąc mnie za dłoń, kieruje się w stronę drzwi. 

Wchodzimy do małej sypialni, a chłopak opada na łóżko, rzucając buty w kąt pokoju. 

-Naprawdę nienawidzę, kiedy patrzą na ciebie, jak wilk na ciele- burczy pod nosem, gdy kładę się obok niego- Kurwa no- wzdycha, słysząc wibrację swojego telefonu- Kto normalny wysyła sms'y o tej porze?

Odpuszczam sobie wtrącenie, że sam dobijał się do komórki Lucasa zaledwie kwadrans temu. Zayn wyjmuje urządzenie z kieszeni i marszczy czoło w konsternacji.

-Co?- pytam ciekawsko i unoszę się na łokciach.

-Niall wysłał mi bardzo dziwną wiadomość- marszczy czoło, pokazując mi wyświetlacz.

Od Bigosiarz: Dobranoc, kochanie x 

~♥~

Czy Niall potajemnie podkochuje się w Zaynie? 😂

Smutek miałam przez te trzy komentarze pod ostatnim, ale niech Wam będzie 😂

Do następnego! ♥ xx 



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top