♥ 5
Bohaterowie mają przerąbane z taką autorką, jak ja xd
-Zayn- potrząsam ramieniem bruneta, chcąc go obudzić.
Chłopak śpi jak zabity z twarzą schowaną w poduszce. Wiem, że jestem okrutna, budząc go o takiej godzinie, ale co innego mogę zrobić? Jestem w potrzebie, nie chcę nawet myśleć o tym, co musiałam zrobić żeby zatamować przeciek. Że też musiałam dostać okres akurat dzisiaj. Jestem zwyczajnym pechowcem, los się na mnie uwziął.
Wywracam oczami, kiedy jedyną odpowiedzią Zayna na moje poczynania jest ciche mruknięcie. Chłopak odwraca się plecami do mnie, więc wdrapuję się na łóżko i kładę ręce na jego barkach.
-Zaaaayn- ciągnę koszulkę bruneta.
Tracę nadzieje na sukces. Jaki człowiek ma aż tak twardy sen? Rozumiem, mi też zdarza się nie usłyszeć wołania lub brzęczenia budzika, ale no...Szarpie nim jak skończona idiotka, a on jedynie mruczy! Zastanawiam się czy nie przywalić mu w policzek, ale stwierdzam, że to zbyt brutalne. Wzamian za to szczypię do w ramię i tym razem się udaje. Malik marszczy czoło i ziewa, uchylając oczy. Unosi wysoko brew, widząc mnie na brzegu swojego łóżka.
-Czego?- burczy i kładzie się na boku- Trzecia rano? Poważnie, kobieto?- burzy się, spojrzywszy na zegar- Czemu masz taką minę?- pyta spokojniej, patrząc na moje zmrużone oczy.
Czemu?- podsuwa mi podświadomość- Zastanówmy się. Trafiłam na drugi koniec świata, zginęła moja walizka, okradziono mnie i nie wiem, jak ani kiedy wrócę do domu. Na dokładkę niebiosa zesłały na mnie okres w środku nocy. Zdecydowanie powinnam być szczęśliwa. Jedynym powodem, przez który milczę, jest fakt, że Zayn uratował mi tyłek.
-Jest gdzieś tutaj jakiś sklep całodobowy?- pytam, spoglądając na chłopaka i uśmiecham się delikatnie.
-I po to mnie zbudziłaś?- prycha, rzucając się na łóżko. Wzdycha i przeciera zaspaną twarz dłońmi- No jest, a co?- odpowiada dopiero po chwili ciszy.
-A mógłbyś pójść i kupić mi tampony, bo...No, wiesz- chrząkam, czując ciepło na policzkach. Dziękuję Bogu, że jest ciemno.
-Jaja sobie robisz- głos Zayna rozrywa ciszę na strzępy- Zbudź Horana- mruczy.
-Proszę, to naprawdę nie jest śmieszne- mówię błagalnym tonem. Wszystko, byle się zgodził.
-Ja nawet nie wiem jak to wygląda- mruczy chłopak, a ja głośno wzdycham- Daj mi spać- urywa, a ja zaciskam usta.
-No, Zayn!- odzywam się umęczonym głosem- Jesteś parszywym szowinistycznym dupkiem, pomijając, że nie wiem co to znaczy- burczę pod nosem.
-Dobra- wyobrażam sobie niezadowoloną minę Malika i zarzucam mu ramiona na szyję- Złaź z mojego łóżka, kobieto krwi- śmieje się, a ja wywracam oczami i dołączam do niego po chwili.
Chłopak się ubiera, a ja odwracam wzrok w inną stronę. Patrzę na półkę z książkami. To zadziwiające, że facet tyle czyta. Jeśli te wszystkie książki są jego, jestem pełna podziwu. Ta kolekcja jest prawie tak wielka, jak moja. Momentalnie przypominam sobie swój pokój i ogromną półkę, na której leżą dziesiątki lektur. Chcę do moich maleństw!
Kiedy Zayn zapewne jest w drodze do sklepu, ja niecierpliwie na niego czekam. Jakiś czas mogę radzić sobie w bardzo prowizoryczny sposób, ale naprawdę chciałabym położyć się i w spokoju zasnąć. Klepię się w oba policzki na zmianę, aby się rozbudzić. Nie działa, lecz nie zaprzestaję. Mój mózg ma co skanować, więc jeszcze trochę wytrzymam. Wzdycham z ulgą, kiedy słyszę skrzypienie drzwi wejściowych. Zayn pojawia się w pokoju chwilę później.
-Nie mieli- mówi i opiera się bokiem o ścianę, a ja patrzę na niego, osłupiała- Żartuję- biorę głęboki oddech, żeby mu nie przywalić.
Robię krok w stronę bruneta i wystawiam dłoń, by zgarnąć zakupiony produkt. Jednak Zayn'owi zachciało się mnie podenerwować. Chowa paczkę za plecy, a ja patrzę na niego morderczym wzrokiem.
-Daj to- marszczę czoło.
-Najpierw oczekuję czegoś w zamian- mówi, przeciągając samogłoski. Co za wredne stworzenie.
-Dawaj mi to i idź spać- jęczę i ukrywam twarz w dłoniach. Ugh, zaraz spalę się ze wstydu!
-A gdzie podziękowania, kochanie?- mulat macha w powietrzu paczką tamponów i szczerzy się złośliwie- Gdyby nie ja...
-Zaraz usiąde na twoim łóżku!- grożę mu, przechodząc z nogi na nogę i już wyobrażam sobie ogromną plamę na swoich majtkach w odcieniu dorodnego buraka.
-Dobra łap- przerażenie maluje się w oczach Zayna, kiedy rzuca do mnie opakowanie, które zamiast w moich rękach ląduje na podłodze.
-Idioto!- krzyczę i momentalnie przypominam sobie, że nie jesteśmy w domu sami.
Kucam przy kanapie i zrozpaczona patrzę na tampony rozrzucone po podłodze. Moja twarz płonie z zażenowania tą chorą sytuacją.
-Może byś pomógł?- wywracam oczami i po kolei zapełniam opakowanie.
-Nie dotknę tego- słyszę odrazę w głosie bruneta i zaciskam usta w wąską linię.
-Jeśli stracę panowanie, to wetrę ci te majtki w twarz- uśmiecham się złowieszczo.
Zayn wytrzeszcza oczy i odsuwa głowę do tyłu, by pokazać, że chce znaleźć się jak najdalej ode mnie i moich humorów. Po chwili ciszy wzdycha i klęka naprzeciwko mnie, pomagając zbierać mi nieszczęsne tampony.
Słyszymy skrzypienie drzwi, widzimy smugę światła i stojącą w progu sylwetkę. Niall opiera się o framugę, jego oczy są posklejane.
-Przypominam, że ja też tutaj jestem i próbuję...Co wy odpierdalacie?
Postaram się dodać jeszcze jeden ;**
Prawie 10k vote pod Passion, chcecie mnie zabić?!
W ogóle to... Malik jest do wzięcia, co nie? :D Jestem wredną suczzzz, ale się cieszę xd Z całym szacunkiem dla fanów Zerrie :)
Kocham! Miłego dnia ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top