♥ 46

Przeczytajcie notatkę pod rozdziałem KONIECZNIE XD

-Niall- szturcham blondyna w bok, pochylając się w jego stronę- To dziwnie pachnie- szepczę mu na ucho i zerkam raz na Zayna, a raz na zupę, która leży przede mną na blacie. 

-Udawaj, że żresz- mówi cicho chłopak, oglądając się na bruneta- Wypłoszę go stąd jakoś, a ty wylejesz to do zlewu.

Dzisiejszego dnia Zayn postanowił pobawić się w kucharza i przygotować obiad. Ugotował coś co przypomina zupę grzybową, która niestety pachnie jakby wpadła do niej stara skarpeta. Mieszam łyżką w misce i posyłam Horanowi przerażone spojrzenia. Malik nalewa zupy Niallowi, a potem siada naprzeciwko nas. 

-A ty?- pyta Irlandczyk i patrzy znacząco na chłopaka. 

-Zjadłem wcześniej- mówi.

-O nie, moja łyżka- uśmiecham się, upuściwszy sztuciec i schodzę z krzesła, by go podnieść. 

Oczywiście udaję, że szukam łyżki żeby nie musieć zamoczyć ust w roztworze Zayna. 

-Malik- słyszę głos Horana- Luca napisał, że masz do niego zadzwonić- mówi blondyn, a ja zaciskam usta, by nie zachichotać- Ale idź stąd, bo masz być sam- zaznacza.

-Dobra...- odzywa się Zayn, a ja siadam z powrotem na krześle. Brunet marszczy czoło i patrzy dziwnie na Nialla, jednak po chwili wstaje i odchodzi od stołu. 

-Wylewaj to- piszczy, gdy brązowooki zamyka za sobą drzwi do pokoju. Chichoczę pod nosem i opróżniam obie miski, po czym siadam z powrotem na miejscu z obojętnym wyrazem twarzy- Teraz już wiesz dlaczego ten człowiek je tylko pizze- krzywi się. 

  ~♥~

-Zayn, muszę wejść do toalety w tej chwili, rozumiesz?!- pukam mocno w pokrywę, przygryzając wargę. 

-Wyszedłbym gdyby z dupy nie leciał mi potok!- krzyczy chłopak, a ja zaczynam chichotać, mimo że nie jest mi do śmiechu. Bankowo go po tej zupie przeczyściło!

-Mam to gdzieś! Dostałam okres i zaraz będziesz miał pod drzwiami czerwoną kałużę! Wyłaź!- stukam czołem o drzwi- Boli mnie brzuch- jęczę i wydymam wargę. 

-Moje biedne maleństwo- mówi Zayn, a jego głos zdaje się dobiegać z mniejszej odległości. Odsuwam się od drzwi, a chłopak wychodzi z łazienki- Spokojnie, użyłem odświeżacza- uśmiecha się szeroko i cmoka mnie w usta, po czym odchodzi sztywnym krokiem.

Patrzę na niego ze współczuciem zanim wchodzę do toalety. Robię co trzeba, myję ręce i wychodzę. Schodzę po schodach równie pokracznie co Zayn kilka minut temu. Nasilenie bólu w podbrzuszu nieco maleje, kiedy się pochylam, więc...tajemnicą nie jest w jakiej pozycji spędzę ten dzień. Krzywię się, gdy kieruję się do sypialni, bo nawet chodzenie wprawia mnie w dyskomfort! Kto. wymyślił. okres?! 

Zirytowana wchodzę do pokoju i opadam jak zombie na kanapę. Podwijam nogi pod brzuch i zakrywam głowę poduszką, bo każdy dźwięk mnie drażni...Kocham przeistaczać się w wariatkę, SERIO. 

-Rosie...- Zayn opiera podbródek o moje ramię.

-Czego- warczę pod nosem. 

-Nie bądź wredna- mówi smutno brunet- Przyniosłem ci tabletki i lody- całuje mnie słodko w policzek.

-O, poważnie?- odwracam się twarzą do chłopaka i uśmiecham- Jesteś najlepszy- przyciągam go do siebie za szyję i mocno ściskam- Jak się czujesz, Zen? Źle wyglądasz- odsuwam się i łapię go za policzki. 

-Chujowo- mruczy Zayn i przymyka oczy- To przez tą pieprzoną zupę, ale czemu wam nic nie jest?- wydyma wargę, łącząc nasze czoła- Dostałaś okres od grzybowej?- pyta.

-To nie tak działa- uśmiecham się lekko. Chyba mu nie powiem, że jego zupa wylądowała z zlewie...- Chcesz się położyć? Powinieneś dużo pić, bo mi zaschniesz.

Malik kiwa głową i przechodzi do łóżka, na które się rzuca. Idę do kuchni, zabieram ze sobą butelkę wody i łyżkę do lodów oczywiście. Słodkie dobrze mi zrobi! Wracam do sypialni, zgarniam pudełko z lodami i połykam szybko tabletkę. Siadam obok leżącego na łóżku Zayna i zginam nogi w kolanach. Zerkam na bruneta, otwierając opakowanie i przejeżdżam ręką po jego włosach. Głupio mi żreć te lody, kiedy Zayn wygląda jak trup... Odkładam je na szafkę i kładę się na boku twarzą do chłopaka, przypłacając to bolesnym skurczem.

-Mój biedny- mruczę, owijając ramiona wokół jego szyi.

-Moja biedna- brązowooki przykłada ręce do moich pleców i przyciąga do swojego torsu- Bardzo cię boli?- pyta i całuje mnie krótko w usta.

-Przeżyję, jeśli nie będę się ruszać- mówię i chowam głowę w zagłębieniu szyi Zayna- A ciebie?- cmokam go w ramię.

-Chwilowo przestało mnie cisnąć- odpowiada i chichocze- Mogę odprawić na tobie masaż brzucha, jeśli chcesz- dodaje i przytula mnie do siebie mocno.

-Urocze- uśmiecham się- Ale nie zaproponuje ci masażu tyłka, przepraszam- śmieję się cicho.

-Szkoda, liczyłem na to- burczy smutno Malik- Ale chyba i tak cię kocham- wyobrażam sobie, że wytyka w tym momencie język- Rose?- spina się nagle chłopak- Puść mnie, bo chyba muszę...

-Dobra, biegnij- krzywię się i odsuwam od bruneta, a on wystrzela z pokoju niczym strzała.

-Nie obiecuję, że nie zmarnuję całego papieru! 

~♥~

ten rozdział serio jest chujowy czy mi się tak wydaje? XD

A TERAZ WSZYSCY, ABSOLUTNIE WSZYSCY CZYTAJĄ: 

Jeśli kochacie Zajana i chcecie jego szczęścia jak ja (xd), zagłosujcie na niego tutaj: 

http://www.billboard.com/articles/columns/pop/6828846/artist-dominate-2016-vote-poll

I możecie głosować codziennie ♥♥♥

Do następnego! xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top