♥ 43

Świetna piosenka powyżej ♥ Polecam. Ja.

Kiedy samochód Zayna znika mi z zasięgu wzroku, zaczynam ryczeć jak wariatka i trząść się jak podczas napadu epilepsji, serio. Łzy spływają mi po twarzy w takich ilościach, że mam wrażenie jakby ktoś lał mi na policzki wodę z butelki. Przyciskam drżące dłonie do pulsujących skroni, próbując łapać równe oddechy. Zajmuje mi dobre kilka minut zanim jestem w stanie ruszyć się z miejsca, jednak nie mogę przestać płakać. Gdy wydaje mi się, że mogę trzeźwo myśleć, ktoś dotyka mojego ramienia.

-W porządku, Rose?- nie ruszam się z miejsca, bo nadal jestem zbyt osłupiała, ale coś przewraca mi się w żołądku na dźwięk tego głosu.

-Nic nie jest kurwa w porządku- warczę- Odpieprz się, Nick!- odwracam się twarzą do niego z, przypuszczam, mordem w oczach- To twoja wina! Chciałeś mnie pocałować, a wiesz do cholery, że mam chłopaka!- wykrzyczałam mu w twarz, która natychmiast pobladła. 

-To on nie dał ci niczego wyjaś...

-Nawet nie zaczynaj!- zaciskam zęby, wypuszczając z oczu kolejne dawki łez- Nie byłoby czego wyjaśniać gdyby nie ty! To wyglądało jakbyśmy się całowali! Dziwisz mu się, że tak zareagował?! I nie waż się więcej powiedzieć o nim złego słowa, bo go kurwa nie znasz!- syczę- Rozumiesz?! Nie masz pieprzonego prawa go obrażać! 

-Dobrze, Rose, przepraszam- mówi blondyn i chce położyć ręce na moich ramionach, jednak je odpycham.

-Zniknij mi z oczu i idź po Theo, chcę w tej chwili wracać do domu- przegryzam wargę do krwi i zaciskam usta tak, że zaczynają mnie boleć.

Naprawdę muszę wyglądać na ostro wkurwioną, ponieważ Nick nawet się nie odzywa, kiedy się odwraca i idzie z powrotem do klubu. Każda sekunda mija mi jak kilka godzin. Mam ochotę kręcić się w kółko byle czas leciał szybciej. Chcę pójść już do Zayna i wreszcie się pogodzić. Wiem, że sam nie jest święty, ale z jego perspektywy to naprawdę mogło wyglądać jakbym całowała Nicka, a ten ból, który zobaczyłam w jego oczach jeszcze bardziej mnie w tym utwierdził. Załamał mnie ten widok! 

Jestem u kresu cierpliwości, gdy obaj chłopcy nareszcie wychodzą z klubu. Tupię nerwowo nogą i gryzę wargę, bo idą tak wolno, że bardziej się już nie da. Chcę do Zayna, do cholery! Odwracam się plecami do nich, gdy są już blisko mnie i idę przed siebie w kierunku samochodu. Theo mnie dogania, a gdy staje obok, obejmuje ramieniem.

-Zawieź mnie do domu, Theo- wyduszam słabo zanim chłopak się odezwie- Chcę go przytulić- pociągam nosem.

-Jeszcze trochę, Rose. Dojedziemy w dziesięć minut- mówi blondyn i odsuwa się ode mnie, by otworzyć swoje auto. 

Wsiadam na miejsce w przodu, ponieważ nie chcę mijać się z Nickiem. W ogóle nie chcę go widzieć na oczy, bo zalazł mi za skórę. Zapinam pas za którymś razem z rzędu, tak trzęsą mi się ręce. Jestem niemożliwie niespokojna i nie mogę usiedzieć w miejscu! Nie mam pojęcia jak długo siedzę w tym samochodzie, ale mam wrażenie, że to wieczność, a każda przeklęta minuta zwłoki oddala mnie od Zayna!

-Nie martw się, Rose-Theo pociera moje ramię, przez co moja warga jak na zawołanie zaczyna drżeć. Takie pocieszenia ani trochę nie pomagają, a jedynie sprawiają, że chcę płakać!- Jestem pewny, że sam do ciebie przyjdzie, kiedy zobaczy w jakim stanie jesteś. Uspokój się trochę, bo jesteś cała blada-mówi, a ja...znowu zaczynam ryczeć.   

Opieram głowę o szybę i pozwalam łzom płynąć w dół mojej twarzy, a skupiam się na braniu głębokich oddechów. W lusterku widzę, że wyglądam jak śmierć. Całą resztę drogi spędzam w tej pozycji, rycząc, w nadziei, że w końcu się wypłaczę. Gdy Theo zatrzymuje się pod odpowiednim blokiem, żegnam się z nim niemal bezgłośnie i wychodzę z samochodu. Na oślep docieram do windy, bo mokre łzy rozmazują obraz przede mną. Chcę się uspokoić, bo w tym stanie na pewno nie porozmawiam z Zaynem. Nie wiem, dlaczego nie potrafię! Boję się, że Zayn będzie wściekły i po raz kolejny mnie odtrąci? Półtora dnia to zdecydowanie za dużo jak dla mnie na kłótnie i obojętność z jego strony. 

Mam szczęście, ponieważ drzwi mieszkania są otwarte. Wchodzę do przedpokoju, a potem niepewnie wkraczam do salonu. 

Zayn siedzi na kanapie, wpatrując się w ścianę. Podrywa się z miejsca, kiedy mnie dostrzega i podbiega do mnie z wystraszonym wyrazem twarzy.

-Co się stało?- łapie mój podbródek i unosi go w górę- Ktoś ci coś zrobił?- pyta, pocierając mój policzek. Mija chwila zanim pojmuję co ma na myśli...Zostawił mnie samą w nocy na chodniku i pewnie się teraz przestraszył, że ktoś mnie dopadł. 

-Nie- kręcę głową na wypadek, gdyby nie rozumiał mojego bełkotu- Przytul mnie, Zayn- dukam niemożliwie zachrypniętym głosem i zalewam się łzami. Załamię się, jeśli teraz tego nie zrobi...

Brunet nic nie mówi, tylko przyciska mnie mocno do siebie i unosi nad ziemię. Trzyma mocno rękę na moich plecach, a drugą kładzie na głowie. Owijam szyję chłopaka ramionami, jak jeszcze nigdy, w desperackim uścisku. 

-Jak mogłeś pomyśleć, że pocałowałabym innego chłopaka?- chowam twarz w zagłębieniu jego szyi. 

-Nie wiem, kochanie- mówi Malik i zaczyna nas kołysać- Byłem zdenerwowany. Przepraszam cię tak bardzo, aniołku- całuje mnie w czubek głowy- Wybacz mi, proszę. Jestem takim idiotą...Nie płacz już, Rosie- puszcza mnie, chwyta twarz w dłonie i pochyla się do poziomu moich oczu- Już jest dobrze. Przepraszam, skarbie- patrzy na mnie z desperacją i ściera mokre ślady z moich policzków. Płakałam tak dużo, że oczy mi się lepią. 

-Porozmawiasz ze mną?- pytam, mrugając oczami. Jestem bardzo zmęczona tym płaczem. 

-Tak, Rosie, ale najpierw się uspokój- brązowooki ciągnie moje nadal zdrętwiałe ciało na kanapę. Siada na niej i wciąga na siebie, trzymając jak niemowlę. 

Opieram głowę na jego ramieniu i zamykam oczy. Chłopak chowa moją dłoń w swojej i zaczyna ją kojąco pocierać. Tracę rachubę, kiedy tak leżę w zupełnej ciszy i o mało nie zasypiam. Po jakimś czasie jestem zupełnie spokojna. To Zayn tak na mnie działa. 

-Dlaczego się tak zachowywałeś przy Theo i Nicku?- pytam, nie zmieniając pozycji. 

-Byłem zazdrosny- mruczy Malik. 

-To wiem...ale o co?- precyzuję i splatam nasze palce. 

-Gapił się na ciebie jak na pierwszy cud świata...I nazywał kochanie. Jesteś moim kochaniem, nie jego- brunet opiera policzek o moją głowę- A ty wyglądałaś na taką szczęśliwą, bo świeciły ci się oczy...I pomyślałem, że...- zacina się i wypuszcza spięty oddech- że skoro znasz ich tak długo, to więcej cię z nimi łączy i jesteś bardziej przywiązana do nich. Znamy się tak krótko. Boję się, że to może się rozsypać- mówi, a ja się prostuję, żeby spojrzeć mu w oczy- I też bym chciał cię tak uszczęśliwiać- uśmiecha się nieśmiało. 

Poważnie. Zayn. Nieśmiało!

-Ale właśnie ty mnie najbardziej uszczęśliwiasz- łapię w dłonie policzki bruneta- Naprawdę tego nie widzisz? Dałeś mi to wszystko czego potrzebowałam od zawsze, czego nie dawali mi rodzice. Poczułam przy tobie jak to jest, kiedy ktoś cię ko...kiedy komuś na tobie zależy- mamroczę, rumieniąc się. Oby on tego nie zauważył...- I wiedziałbyś, że oczy mi się dzięki tobie świecą, gdybyś nie skupiał całej uwagi na niższych partiach mnie- uśmiecham się, a chłopak śmieje się cicho pod nosem.

-Nie musisz się poprawiać, Rose- Zayn zakłada kosmyk moich włosów za ucho.

-Co?- marszczę czoło.

-Poprawiłaś się- mówi i łapie ze mną kontakt wzrokowy- Nie musisz. Kocham cię.

Wytrzeszczam oczy, a Malik całuje mnie w usta. Tętno skacze mi drastycznie w górę. Milczę z tą dziwną miną, a brunet zaczyna się śmiać. 

-Ja...- otwieram usta- Ja...

-Poczekam- brązowooki podpiera brodę na dłoni i zakrywa nią usta, na których formuje się chamski uśmieszek. 

-Kocham cię, leszczu- uśmiecham się, po czym również składam na jego wargach szybki pocałunek. 

-To było za krótkie, Rosie- mruczy mężczyzna i pociera nosem mój policzek- Jesteś taka piękna- mamrocze Zayn niewyraźnie, muskając ustami moją szyję, a jedną dłonią sunie w górę mojego uda. Zasysa bez ostrzeżenia skórę nad obojczykiem, a ja podskakuję z zaskoczenia na jego kolanach. Jęczy po tym głośno, bo...gniotę mu to, co w gaciach siedzi. 

I ja też to w majtkach czuję, o ile się nie mylę ze swoim doświadczeniem, którego nie ma. 

-Skarbie...- dyszy chłopak- Nie rozmyśliłaś się chyba, co? 

-Nie...- uśmiecham się i łącze nasze usta. 

~♥~

Mam wenę i macie przez to za dobrze.

Do następnego! x  ( ͡° ͜ʖ ͡°)  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top