♥ 35
Chowam kartkę w najgłębszym bezpiecznym zakątku biurka Zayna i odkładam ołówek i linijkę. Po tym jak rzuciłam okiem na ten nędzy projekt, przestał mi się wydawać aż tak zły. Ale to nadal nie jest profeslinalizm. Co to za różnica? Tylko Zayn to zobaczy.
Rozciągam się i wyglądam za okno. Słońce świeci jeszcze niespecjalnie wysoko nad horyzontem, ale mimo to już rozsyła ciepłe promienie po całym mieście. Siadam na szerokim parapecie przed oknem i opieram głowę o szybę okna, która pozostaje przyjemnie chłodna. Widać stąd wielki, zielony park i rwącą rzekę zaraz za nim. Nagle uświadamiam sobie, że za niecałe trzy tygodnie dopadnie nas wrzesień. Nie mogę uwierzyć, że jestem tutaj cały miesiąc. Miesiąc bez rodziców, bez ich pouczeń i zakazów. Te trzydzieści jeden dni było lepsze niż reszta mojego życia. Łzy zaczynają lać mi się z oczu, nim jestem w stanie się zorientować. Właściwie nie wiem dlaczego płaczę...To chyba mieszanka tej niepewności, bo nie wiem co powinnam zrobić i szczęścia, które mnie spotyka. Zayn. W dużej mierze to jego zasługa, nigdy nie czułam się tak dobrze w czyimkolwiek towarzystwie. I Niall. Oboje dali więcej w te cztery tygodnie, niż moi własni rodzice i udawani przyjaciele przez osiemnaście lat! Niech ktoś mnie kiedyś spyta, jak to się stało, że się zakochałam w tak krótkim czasie, to z chęcią mu opowiem.
Przecieram twarz dłońmi, gdy słyszę skrzypnięcie drzwi i kroki. To odruch, przecież nie płaczę z negatywnych powodów. Przynajmniej nie w większości.
-Rosie?- Zayn siada naprzeciwko mnie ze zmartwionym wyrazem twarzy. Zwracam twarz ku niemu, a moje serce od razu zalewa znane już ciepło. Nikt nigdy nie patrzył na mnie z taką troską w oczach, nie doświadczyłam tego ze strony rodziców. Uśmiecham się i rzucam chłopakowi na szyję. On nieco zaskoczony obejmuje mnie ramionami i przysuwa do siebie, kiedy zaczynam płakać. Wzięło mnie, no cóż...- Co się stało, mała?- pyta, całując mnie w skroń.
-Ja tylko...- biorę oddech i odchrząkuję- Dziękuję ci za wszystko, Zayn. Dzięki wam jestem szczęśliwa chyba pierwszy raz w życiu, nie masz pojęcia jak jestem za to wdzięczna- przyciskam usta mocno do jego na dłuższą chwilę, potem się przytulam.
-Drobiazg, Rosie- odpowiada Zayn wesoło i niemal przygniata mnie do swojej ciepłej klatki piersiowej- Zasłodziakuję cię tak bardzo, że do końca tygodnia będziesz miała dość, skarbie- łapie moją twarz i przeciera mokre policzki kciukami- Starczy tych smętów, co?- uśmiecha się szeroko i zakłada kosmyk moich włosów za ucho.
-No za chwilę, bo musimy jeszcze porozmawiać- mówię, zaplatając ręce na karku bruneta- O moich rodzicach i tych sprawach ze studiami...- moja mina rzednie- Chodzi o to, że bardzo chciałabym tu zostać, ale nawet jeśli uda mi się postawić rodzicom, to muszę wrócić do Kanady tak czy inaczej, żeby to wszystko odkręcić, wytłumaczyć i dogadać się z uczelnią- Malik słucha mnie uważnie, a jednocześnie pociera lekko dół moich pleców- Nie wspomnę o moich książkach, nie zostawię ich tam- uśmiecham się na rozładowanie atmosfery.
-Chcesz wrócić?- pyta chłopak.
-Nie chcę, ale prędzej czy później będę musiała- wydymam wargi niezadowolona- Semestr zaczyna się w październiku, czyli za półtora miesiąca dopiero, ale wiesz...przekonywanie rodziców zajmie mi drugie tyle- opieram głowę na ramieniu bruneta- Narazie mam jeszcze trochę czasu na pomyślenie, ale nie wiem co robić, Zayn- mówię bezradnie.
-Jeśli chciałabyś, to...mogę polecieć z tobą, może ci trochę pomogę- proponuje, a ja unoszę brwi.
-Poleciałbyś ze mną?- zaciskam usta, nie kryjąc zaskocznia.
-Bez wahania- uśmiecha się, muskając mój policzek- Słuchaj, a...- Malik przygryza wargę, patrząc mi w oczy- Jak już polecisz, to tu wrócisz, prawda?- pyta.
-No pewnie, że wrócę!- chwytam policzki mężczyzny i patrzę mu głęboko w oczy. Na moją twarz wpełza nieśmiały uśmiech. Nie jestem przyzwyczajona, że kogoś obchodzi co się ze mną dzieje...A Zaynowi chyba nie jest to obojętne...Kiedy to do mnie dotrze?- Nie myśl, że cię oleję, tym razem nie dam się im namówić, naprawdę obiecuję- uśmiecham się słodko i przechylam głowę w prawo- Dał ci ktoś kiedyś wpierdol tak porządnie? Ja ci dam myśleć, że kopnę cię w dupę, ciołku!- mrużę gniewnie oczy, próbując wyglądać groźnie, lecz Zayn jedynie wybucha śmiechem.
-Zależy mi na tobie, Rose- brunet łączy nasze czoła i całuje mnie lekko nad górną wargą- Bardzo, wiesz?
-Mi na tobie też, Zayn- mówię, a chłopak się uśmiecha- Bardziej, wiesz?- dodaję po chwili, przedrzeźniając ton brazowookiego. Ha, i udaje mi się zachować poważny wyraz twarzy! Malik tylko głośno wzdycha.
-Wiesz, kochanie, skoro już wyjeżdżamy z wyznaniami, to muszę ci chyba powiedzieć, że też się o czymś dzięki tobie przekonałem- przenosi ręce z moich pleców na ramiona.
-O czym?- pytam z ciekawością, wlepiając wzrok w jego brązowe, błyszczące oczy.
-Że nie każda ruda jest do dupy- przechyla głowę i uśmiecha się tak samo jak ja przed chwilą- Ale za to wiem, że każda jest wredna, to się nie zmieniło- przygryza wargę, a na jego twarzy widać głupie, dziecięce zadowolenie.
-Miło mi, że zmieniam twoje spojrzenie na ludzi- zaciskam usta i puszczam mu zaczepne oczko. Czy ja serio sobie z nim flirtuję?
-Taak, bardzo miło- Zayn kiwa głową w nienaturalnie wolnym tempie i pochyla się nade mną, gapiąc się bezwstydnie w moje usta.
Zwilżam wargę językiem, a oczy Malika ciemnieją...Zaraz znowu się nagrzeje pewnie! Mężczyzna kładzie jedną dłoń na mojej szyi i przyciąga mnie do pocałunku. Od razu zaczynam oddawać długie i mocne muśnięcia, ręce pozostawiam płasko na torsie bruneta. Pocałunek z każdą sekundą przybiera na sile, a moje zmysły szaleją od bliskości Zayna. Wzdycham cicho, gdy przygryza lekko moją wargę. Odrywamy się od siebie i bierzemy głęboki wdech. Nasze klatki unoszą się bardzo szybko, usta są błyszczące, podobnie jak oczy.
-Moja ma...
Wzdrygam się, gdy do moich uszu docierają oklaski i głośnie gwizdanie. Spoglądam razem z Zaynem w kierunku drzwi sypialni, w których stoją dwaj prawie najwięksi idioci świata. Zaraz po Maliku!
-I że ty mi nic nie powiedziałeś, Malik- Luca odzywa się w udawanym wyrzutem.
-Uroczy są, nie uważasz?- dodaje Niall z szerokim uśmiechem, a ja opieram się bezwładnie o ramię bruneta, rumieniąc się. Patrzyli na nas, kiedy prawie się połykaliśmy!
-Naprawdę nie chcę psuć wam humoru, więc żeby przetrwać ten wieczór proponuję najebać się pod pretekstem oblania waszego związku- mówi Luca, wzdychając- Kto za?
Marszczę czoło, zerkając kątem oka na Zayna. Na mojej twarzy pojawia się grymas niezadowolenia, gdy dostrzegam za plecami Horana blondwłosą Allie, nieznośną kuzynkę Lucasa, która nagle się tam zmaterializowała! Jednak brązowooki nie wygląda na przejętego. Uśmiecha się porozumiewawczo i puszcza mi oczko, a ja zaciskam usta.
Malik chyba ma ochotę pobawić się w dręczyciela.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top