♥ 34
Nie dobrze jest zasypiać w akopaniamencie krzyków, jęków i przeraźliwego płaczu dobiegających z błyskającego światłem telewizora w dodatku, kiedy twój niewątpliwie seksowny chłopak jeździ łapami wszędzie gdzie tylko są one w stanie dotrzeć. W każdym razie...Zayn zapewnia mi takie warunki. Jak zwykle zapominam o istnieniu filmu, zanim na dobre rozkręci się akcja. Potem będę narzekać, że nie widziałam w życiu nic dobrego. Moja głowa spoczywa wygodnie na ramieniu Malika. Gdyby był spasiony to pewnie byłoby jeszcze wygodniej, bo teraz wpijam mu się w jakąś kość. Powieki mi opadają ilekroć próbuję je uchylić. Moja dłoń spoczywająca do tej pory na ramieniu chłopaka ląduje gdzieś na jego brzuchu, poruszam powoli palcami. Skoro on sobie maca bezwstydnie, to ja też mogę. Jest przyjemnie cicho, taki rodzaj ciszy mi pasuje. Napawam się obecnością bruneta i chyba jeszcze do mnie nie dociera do końca, że jesteśmy razem...To nieco nierealne, ale za każdym razem, gdy przypomnę sobie, że również prawdziwe, uśmiecham się. Wsiadłam w nie ten samolot, trafiłam do Mediolanu, poznałam dwóch świetnych facetów, dzięki którym zapomniałam o całym syfie związanym z rodzicami i firmą, a jeden z nich jest teraz moim chłopakiem. To była najlepsza pomyłka w moim życiu! Zobaczyłam tyle niesamowitych miejsc...Pokochałam to miasto, Zayn miał rację, mówiąc, że tak się stanie.
I naprawdę nie chcę stąd wyjeżdżać. Czuję, że znalazłam swoje miejsce w Mediolanie.
Biorę głęboki oddech i wtulam się w zagłębienie w szyji Zayna.
-W porządku?- pyta chłopak, zgarniając kosmyk moich włosów za ucho.
-Tak- uśmiecham się leniwie, nie otwierając oczu. Malik zaraz zobaczy, że skłamałam...
-Coś cię gryzie, mała- stwierdza i dotyka moich warg swoimi. Bardzo lekko.
-Tylko mi się trochę rodzice przypomnieli, już dobrze...- mruczę bez przekonania.
-Chcesz porozmawiać?- łączy nasze czoła. Czuję jego ciepły oddech owiewający moje usta.
-Rano...Jestem zmęczona- mówię i na oślep całuję chłopaka. Trafiam w nos, więc się uśmiecham- Zanieś mnie...- proszę, oplatając szyję bruneta.
Zayn wstaje i bez słowa przenosi mnie na łóżko i sam również do niego wchodzi. Przykrywa nas kołdrą i całuje mnie w czoło, szepcząc ciche dobranoc.
♥ ♥ ♥
Budzę się, czując coś ciepłego i jednocześnie miękkiego na klatce piersiowej. Przewracam głowę na drugi bok i uchylam powieki. Przecieram oczy wierzchem dłoni. Może to dziwne, ale...nienawidzę się budzić. Czuję na klatce jakiś ruch, więc zerkam na dół i co widzę? MALIKA Z TWARZĄ W MOICH CYCKACH! Zapomniałam wczoraj o koszulce, a ten pewnie to wykorzystał na swoją korzyść! Przesuwam dłońmi po plecach tego idioty i dotykam miejsca pod prawą łopatką, bo wiem, że ma tam łaskotki. Chyba tylko tam... Naciskam delikatnie to miejsce, a chłopak uśmiecha się lekko. Wiedziałam!
-Nie udawaj, że śpisz, zboczeńcu- mówię i mocnej napieram na czuły punt.
-Dobra, okej, przestań- brunet się wygina, chichocząc- Co ja poradzę, że mi się tak podobają...- przygryza, wlepiając gały we wspomniane miejsce. Po chwili lekko mnie całuje, zaraz nad miseczką stanika, rozsyłając do mojego ciała przyjemne iskierki.
-Mi się twoja klata też podoba, ale jej nie molestuję, nie sądzisz?- pytam, biorąc jego twarz w ręce i podnoszę do góry, by patrzył na mnie.
-Ale możesz, proszę cię bardzo- mówi z ożywieniem, po czym unosi się wyżej, tak, że mam jeg tors centralnie przed twarzą- Całuj do woli- wywracam oczami, uśmiechając się lekko i cmokam szybko wytatuowane na klatce czerwone usta.
-Rosie...- Zayn zniża sięna wysokość mojej twarzy- Miałem sprawdzić twoje zdolności, kochanie!- uśmiecha się i jednym ruchem podnosi mnie do pozycji siedzącej. To ja jestem tak lekka czy on silny?- Ubierz się ładnie- puszcza mi oczko, po czym wychodzi z łóżka i zaczyna szperać w szafce biurka.
Wstaję i idę do szafy...Powiedział ładnie...Przygryzam wargę, oglądając się na bruneta. Wyciągam z szafy koszulkę bez ramiączek i kremową spódniczkę. Koszulka zakrywa tylko częśc brzucha i piersi, a ramiona mam zupełnie odkryte! Jest słodka, bo w kwiatki, a poza tym te cycki też trochę podkreśla, więc Zaynowi się chyba spodoba. Ściągam szybko spodenki od piżamy i ubieram wyjęte przed chwilą rzeczy. Odwracam się z zamiarem zaskoczenia chłopaka, ale plan jest skazany na straty, bo...Zayn stoi metr za mną i gapi się z tym dwuznacznym uśmiechem!
Odwzajemniam uśmiech i go omijam, idąc to łazienki. Myję tam twarz i zęby, rozczesuję włosy. Przygryzam wargę, patrząc na swoje odbicie w lustrze. Uśmiecham się przebiegle i wyjmuję zakopaną w małej kosmetyczce różową szminkę. Na koniec pryskam się słodkimi perfumami i wychodzę z toalety. Wracam do sypialnii i klepię bruneta po ramieniu, a on się odwraca.
-Ale się odstawiłaś- przyciąga mnie do torsu i całuje w usta- Mam rozumieć, że dla mnie?- uśmiecha się szeroko.
-Oczywiście- mówię, opierając podbródek o ramię chłopaka.
-A teraz chodź tutaj- Malik łapie mnie w zgięciach łokci i kieruje przed siebie- Nie wiem co tam sobie rysowałaś w domu, ale masz mnie zaskoczyć, Rosie- całuje mnie w policzek i skłania bym usiadła przy biruku, na którym leżą kartki i duuużo ołówków.
-Ale...co ja mam ci narysować?- marszczę czoło, oglądając się za siebie.
-Coś ładnego- mówi brunet.
-Na przykład?- unoszę brew. Nie jestem wcale taka dobra jak mu się chyba wydaje...
-Na przykład mnie- wytyka język.
-Mówiłeś coś ładnego...Zdecyduj się- również wytykam swój.
-Zabawne, skarbie...- brązowooki uśmiecha się ironicznie- Widzę, że nie jesteś zbyte kreatywna- wzdycha, zniżając się do poziomu moich oczu- Powiedziałaś, że chcesz iść na architekturę, tak?- pyta, a ja kiwam głową- W takim razie zrób projekt średnio dużego, nowoczesnego budynku, a i podłużnego jeszcze. Od wewnątrz.
-Ale ja nie wiem czy ja potrafię takie rzeczy...Nie mam żadnego doświadczenia prawie, jedynie kilka razy patrzyłam jak mój dziadek robił takie projekty- mówię.
-Pracuj i się nie śpiesz czasem- Zayn całuje mnie w czoło- Ma być zrobione najlepiej jak potrafisz- uśmiecha się tajemniczo i wychodzi z pokoju.
Co on kombinuje?
~♥~
Rozdział na życzonko Fraisier11 :D
Pozdrawiam wszystkich! ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top