♥ 15
-Ciemno- odzywam się cicho, przygryzając dolną wargę.
-Nie przejmuj się- mówi Zayn, chowając ręce w kieszeniach bluzy- Nadal widać, że jesteś ruda- dogryza, po czym uśmiecha się szeroko, zadowolony z siebie.
-A ty niemożliwy- wywracam oczami, stawiając powolne kroki na brukowanym chodniku i oglądam się na chłopaka- Często wychodzisz z domu w środku nocy?- pytam ciekawym głosem, a Malik wygina usta w lekkim uśmiechu, doszukując się sarkazmu w moich słowach. Jednak tym razem pytam na poważnie.
-Bywa.
Brunet skręca w lewo, więc idę za nim, nie wiedząc gdzie nas prowadzi. Z resztą, on sam pewnie nie wie. Stawiam kilka szybszych pląsów, żeby dorównać kroku Zayn'owi. Idziemy uliczką tak wąską, że bez obaw można dostać się z balkonu na balkon. Zastanawiam się jaki sens ma takie rozmieszczenie budynków, ale nie jestem w stanie nic wymyślić.
Wychodzimy z uliczki na otwartą przestrzeń. Kolejny plac w tym mieście zaskakuje mnie swoim ogromem. Na środku z podświetlonej fontanny leje się woda. Plac ma kształt okręgu i jest wybrukowany jasnożółtą kostką.
-Magicznie- mruczę pod nosem, unosząc głowę i patrzę na niebo oprószone milionami migoczących gwiazd.
Podchodzę do fontanny i siadam na jej marmurowym brzegu. Woda jest czysta.
-Rose?- odzywa się Zayn siadający obok mnie.
-Hm?
-Co właściwie robiłaś w tej Ameryce?- pyta chłopak, zerkając na mnie.
-Nic nie robiłam- mówię po krótkim namyśle- Trochę to przerażające- uśmiecham się- Skończyłam liceum i mam iść na studia- zaciskam usta. Studia, które wcisneli mi rodzice- Mediolan jest niesamowity. Bardzo mi się tu podoba- zmieniam temat, patrząc na migoczącą panoramę miasta.
Nawet w środku nocy czuć tutaj życie. Nie można temu zaprzeczyć, widząc te sięgające nieba drapacze chmur, nowoczesność przeplataną z tradycją i jasne reflektory, które odsunęły na bok mrok nocy.
-Niall wyglądał tak samo, kiedy pierwszy raz zobaczył miasto w nocy- wtrąca chłopak jakimś dziwnie ciepłym głosem.
-To znaczy?- pytam, odwracając się twarzą do bruneta.
-Świecą ci się oczy- wyjaśnia chłopak, uśmiechając się szeroko- Masz rację- mówi po krótkiej wymianie spojrzeń- Jest tu coś takiego, coś niesamowitego, czego nie potrafię opisać, na czego punkcie oszalałem. Coś, co sama dostrzeżesz prędzej czy później, zachwycisz się i nie będziesz mogła przestać- Zayn obraca się i podnosi wzrok na światła miasta. Oczy od razu zaczynają mu błyszczeć- Wiem coś o tym. Pierwszej nocy nie zmrużyłem oka, bo z pokoju hotelowego miałem widok na to wszystko. Nie łatwo byłoby mi stąd wyjechać.*
-Czy to ma być jakaś ukryta sugestia, że utknęłam tutaj na dobre?- uśmiecham się- Nie miałabym nic przeciwko- wzruszam ramionami, wzdychając- Zayn?- po chwili nie napiętego milczenia patrzę na chłopaka.
-Tak?- brązowooki rzuca spojrzenie na moją osobę.
-Dziękuję, że mnie tutaj przyprowadziłeś- mówię- Potrzebowałam się trochę wyciszyć- przygryzam wargę, czując, że powieki mi opadają- Ale myślę, że możemy już wracać- biorę głęboki oddech, by się rozbudzić.
Podnoszę się z miejsca, podpierając się na dłoniach i...pech chciał, że stawiam stopę pod jakimś dziwnym kątem, tracę równowagę i ląduje- w czym?- w fontannie pełnej wody, oczywiście.
-Cholera!
Podnoszę się do pozycji siedzącej i łapię się za tył głowy. Uderzyłam w dno. Kiedy Zayn podchodzi rozbawiony do fontanny i wyciąga rękę, ja odgarniam z twarzy mokre włosy. Chwytam dłoń bruneta i z jego pomocą wychodzę z wody, obejmując się ramionami. Zimno!
-Z-zayn- dukam, zaciskając drżące wargi.
-Już, już- chłopak zdejmuje swoją bluzę i zarzuca ją na moje ramiona, pocierając je przy okazji- Masz dwie bardzo lewe nogi, wiesz?- uśmiecha się pobłażliwie i przyciąga mnie do swojego torsu.
Robi mi się cieplej, więc zaplatam ręce na plecach Malika i przysuwam się trochę bardziej. Nie jest mi źle z myślą, że kradnę mu ciepło.
-Chodźmy już może- mówi chłopak, a ja z niechęcią się odsuwam- W domu jest kakao- brunet puszcza mi oczko.
* * *
-Zay- podchodzę chłopaka od tyłu i łapiąc go za barki, wychylam mu się zza ramienia- Mogę twoją bluzę?- pytam i uśmiecham się szeroko.
-Tylo żeby przypadkiem nie zmieniła koloru- Zayn porusza brwiami i uśmiecha się- Rozumiemy się?
-Pewnie- zaciskam ramiona na szyi bruneta i całuję go lekko w policzek- Dziękuję- dodaję, zanim znikam w jego sypialnii.
Podchodzę do dużej szafy i grzebię w niej w poszukiwaniu bluzy. Wyciągąm dużą, czarną i bez zamka błyskawicznego, po czym szybko ją zakładam, poprawiając mokre po prysznicu włosy.
-Mam twoje kakao- odwracam się, słysząc głos Malika.
-No to dawaj- wyciągam ręce po gorący kubek i łapię go w dłonie, zdmuchując parę- Oglądamy coś?- pytam, przechylając głowę na bok- Odechciało mi się spać jakoś...
-Dobra, znajdź coś- Zayn rzuca mi pilota.
Ale to nie on zwraca moją uwagę.
Ponieważ mój telefon zaczął wibrować, a na wyświetlaczu pojawił się napis mama.
Za trzy i pół godziny mam autobus...Oszalałam chyba xD
*a te słowa nie zostały podkreślone przypadkiem ;D
Dobranoc, misie ;* Kocham xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top