♥ 10
Pod rozdziałem będę się kajać za przerwę :D
Zayn
-Rose...Przestań molestować ten nieszczęsny telefon- mówię, kiedy dziewczyna ponownie przytula komórkę do policzka- Rozumiem, że się cieszysz...
-Zamknij się, muszę go naładować- mruczy ruda pod nosem- Szybko do ciebie!- klaszcze w dłonie i przyspiesza, ciągnąc mnie za sobą.
Wywracam oczami i zwalniam do normalnego tempa, a Rose patrzy na mnie z gromami w oczach, obracając w palcach telefon bardziej kolorowy niż jej włosy. Patrzę na nią pytająco, myśląc, że każde wyjście na zewnątrz w jej obecności jest istną torturą dla uszu. Idę dalej, patrząc na Rose, która kroczy do tyłu i zerka na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Zastanawiam się czy nie ostrzec jej, że może się to źle skończyć, kiedy dziewczyna wpada plecami na przechodzącego mężczyznę. Kawa, którą trzymał w ręce po części wylewa się na chodnik, po części plami koszulkę rudowłosej.
Krzywię się i uśmiecham pod nosem, gdy facet zaczyna wymachiwać rękami i krzyczeć na Rose, która próbuje uspokoić go po angielsku. Dziewczyna odwraca się do mnie i ze zrozpaczonym wyrazem twarzy niemo prosi o pomoc. Wzruszam ramionami i uśmiecham się sztucznie, wskazując palcem na mężczyznę, który zdążył się już oddalić. Rudowłosa ogląda się za nim i oddycha z ulgą.
-Dzięki za zaangażowanie- mruczy.
* * *
-Niech zgadnę...- mówię, gdy wchodzę do swojej sypialni i widzę minę Rose przyklejonej to telefonu- Zobaczyłaś roznegliżowanego faceta pierwszy raz w życiu- strzelam, siadając obok dziewczyny, jednak ona nie reaguje i cały czas wpatruje się z niedowierzaniem w ekran komórki- Ej, rudości?- klepie ją w ramie- Co się stało, kochanie?- pytam i uderzam Paige (nazwisko Rose, jakby ktoś nie pamiętał) w bok.
-Sam zobacz- dziewczyna podaje mi urządzenie i tupie nogą w podłogę.
Rose ma dwadzieścia nieodebranych połączeń od ojca i kilkanaście od matki, jednak wszystkie są sprzed tygodnia. Marszczę czoło. Dobra, rodzice zaszaleli, ale czemu poddali się po jednym dniu?
-A patrz na to- mówi Rose i włącza wiadomości od swojej matki.
10:06 AM
Rose, dlaczego nie odbierasz?
10:07 AM
Jesteś już na miejscu?
10:11 AM
Dzwoniliśmy do ciebie z ojcem po kilkanaście razy, to przestaje robić się zabawne.
10:15 AM
Rose, masz w tej chwili odebrać ten telefon!
10:25 AM
Powinnaś być już dawno na miejscu, a Celia mówi, że cie nie ma. Co to ma znaczyć, Rose?
10:27 AM
Jeśli próbujesz w ten sposób coś osiągnąć, marnujesz czas. Zachciało ci się z domu uciekać? Oszalałaś, dziewczyno? Nie tak cie wychowałam!
11:30 AM
Przemyśl to sobie, a w tym czasie siedź sobie tam, gdzie siedzisz! Mam nadzieję, że oprzytomniejesz i zaczniesz się zachowywać, a jeśli nie, to nawet nie wracaj do domu.
I tutaj wiadomości się kończą.
Zerkam na Rose, nie wiedząc za bardzo, co powiedzieć. Jej matka to jakaś świruska! Bez urazy i z pełnym szacunkiem.
-Wiedziałam, że tak zareaguje- odzywa się Paige przyciszonym głosem.
-To może do niej zadzwoń- sugeruję, a dziewczyna przygryza wargę.
-Nie- kręci przecząco głową- Nie mam ochoty wysłuchiwać jej kazań, nie dzisiaj- wzdycha i opiera głowę o kanapę- Mam lepszy pomysł- mówi i sięga do torebki, z której wygrzebuje portfel- Kup coś na wieczór, jeśli wiesz co mam na myśli- i w tym momencie rzuca do mnie portfel.
-Rudości chce się upić?- poruszam brwami i popycham dziewczynę, a ona chichocze.
-Nie sama...Z tobą oczywiście- mówi i kieruje głowę w moją stronę- Chyba nie odmówisz?
-Darmowej wódki? Nigdy.
PRZECZYTAJ DO KOŃCA, CZYTELNIKU :)
Pisałam, że rozdziały będą codziennie, a tu cztery dni przerwy! Wiem, jestem beznadziejna :D Ale ja czasami potrzebuje kopa w dupę, żeby zabrać się do pisania :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top