Rozdział pierwszy
Gdy byłam mała zawsze marzyłam, że kiedyś będę tancerką. Chciałam jeździć na warsztaty z jakimiś sławami. Oglądałam w telewizji różne teledyski, w których tańczyły jakieś dziewczyny, zawsze mi się to podobało. Kładłam się wtedy na podłodze i zamykałam oczy. Oddalałam się w krainę marzeń, gdzie tańczę z super ludźmi w jakimś tego typu teledysku.
Później, gdy byłam na początku gimnazjum, chciałam za wszelką cenę zostać piosenkarką. Śpiewałam tak często jak mogłam, niestety po kilku tygodniach jak to wszystkim dziewczyną z gimnazjum, znudził mi się ten pomysł.
Byłam w pierwszej klasie liceum, gdy moje zainteresowania tańcem powróciły. Pochodziłam z dość biednej rodziny, dlatego nie stać mnie było na uczęszczanie do jakiegokolwiek studia tanecznego. Dorabiałam sobie do swojego małego kieszonkowego w mieście, tuż obok mojej wioski. Mimo tego jakiekolwiek studio taneczne było oddalone od mojego miejsca zamieszkania o jakieś dwie godziny stąd, jadąc autobusem albo pociągiem. Nie miałam na tyle czasu, żeby oddać się swojej pasji. Z tego powodu, zaczęłam uczyć się sama w domu.
Trzecią klasę skończyłam z bardzo dobrymi ocenami od góry do dołu, a maturę miałam napisaną na 90% prawie z każdego przedmiotu. To pozwoliło mi dostać stypendium, żeby móc opuścić wioskę i pojechać na wymarzone studia do Krakowa, po drugiej stronie kraju. Po milionach pożegnań z tatą, w końcu ruszyłam w drogę. Miałam nadzieję, że w Krakowie zacznę nowe życie, znajdę dobrze płatną pracę i wynajmę małe mieszkanie. Cały czas mojemu życiu towarzyszył taniec, miałam nadzieję zarabiać tak dużo, że wystarczy mi od czasu do czasu pieniędzy na jakieś warsztaty bądź zajęcia taneczne.
Po całej nocy jechania autobusem, stanęłam pod wielkim budynkiem, w którym miałam mieszkać z moją nową współlokatorką, z którą dogadałam się przez internet. Obróciłam się wokół własnej osi, zachwycając się architekturą tego miejsca. Było tutaj pięknie, jeszcze piękniej niż sobie to wyobrażałam.
Zapukałam do drzwi. Po kilku sekundach w drzwiach stanęła Ola, z którą miałam mieszkać, dopóki nie znajdę czegoś własnego.
- Cześć! - przywitała się i uśmiechnęła szeroko. Jej oczy zabłyszczały. - Wchodź, pokażę ci twój pokój i oprowadzę po mieszkaniu. Daj chociaż plecak, musi ci być ciężko.
Miała rację, było mi cholernie ciężko, dlatego podałam jej plecak, w którym miałam najpotrzebniejsze rzeczy, tak, żeby przebrać się na jakiejś stacji benzynowej po długiej podróży. Niestety kompletnie nie wiedziałam, gdzie owa stacja się znajduję, więc taksówką dojechałam do mieszkania Oli.
- Musisz być zmęczona po tak długiej podróży. - Spojrzała na mnie współczująco. - Jak minęła?
- A nawet dobrze oprócz tego, że siedziałam z jakimś kolesiem, który niemiłosiernie chrapał, a telefon padł mi około trzy godziny temu.
Ola zaśmiała się głośno, co udzieliło się także mi. Nie minęło nawet kilka sekund, a obie byłyśmy mokre od łez. Polubiłam dziewczynę odkąd do niej napisałam, czy ogłoszenie o wolnym pokoju nadal jest aktualne. Długo pisałyśmy, wiedziałam, że też tańczy w szkole tańca. Powiedziała mi, że szukają nowego instruktora do tańca współczesnego, bo jeden z trenerów miał poważną kontuzję i nie będzie w stanie już tańczyć. Obiecała mnie tam zaprowadzić i zapoznać z innymi ludźmi, którzy też fascynują się tańcem.
- Ciesz się przynajmniej, że nie śmierdziało mu z buzi.
- Oj, kłóciłabym się!
Znowu głośno się roześmiałyśmy.
- Dużo osób musiałaś zostawić tam u siebie?
- Nie. Najciężej było mi zostawić tatę. Było nam ciężko po śmierci mamy, sama wiesz.
- Umm, tak. Ona zginęła w wypadku samochodowym tak?
Zamrugałam kilkakrotnie, nie chcąc, żeby łzy same popłynęły. Temat mamy nie był łatwy. Ciągle w nocy budziłam się z krzykiem, mając przed oczami scenę z tamtej okropnej nocy. Kłóciłyśmy się, byłam wtedy w gimnazjum i robiłam mnóstwo głupot, dlatego mama była zła. Wyszłam na ulicę, nawet się nie rozglądałam. Nagle usłyszałam krzyk mamy i poczułam mocne pchnięcie w plecy. Byłam tak zła, ze nie usłyszałam samochodu. Upadłam na ulicę i odwróciłam się, mama zrobiła wielkie oczy i wzleciała w powietrze przed uderzenie samochodu. Krzyknęłam tak głośno jak nigdy w życiu, cały strach i ból rozdzierały mi gardło, a z oczu lały się strumienie słonych łez. Podbiegłam do mamy i padłam na kolana, położyłam na nich głowę kobiety. Spojrzała na mnie, miała pokiereszowaną twarz. Wyglądała strasznie. "Kocham Cię", wyszeptała ledwie dosłyszalnie. "Też Cię kocham, mamo, ale nie zostawiaj mnie... Proszę...". Zamknęła a oczy, a ręka, którą trzymałam w swojej, opadła bezwładnie. "Mamo...", wyszeptałam tylko i poczułam jak moje serce pęka na milion kawałków. Już wiedziałam, że nigdy nie będzie tak samo. Po przyjeździe karetki i stwierdzeniu zgonu, lekarze chcieli mnie przewieźć do szpitala na badania. Chciałam tylko wrócić do domu. Wypuścili mnie po opatrzeniu ran na otartych kolanach, nie czułam tego. Przed domem stał tata, który został poinformowany telefonicznie o wszystkim. Płakał. Gdy zobaczył mnie samotnie wracającą poboczem, podbiegł do mnie i mocno przytulił. Płacząc, upadliśmy przytuleni na kolana. Nie mieliśmy już nic oprócz siebie. Kilka dni później odbył się pogrzeb, było mi głupio, gdy ludzie podchodzili i mówili jak to im przykro, połowy tych ludzi nigdy przedtem nie widziałam na oczy. Życie toczyło się dalej, w końcu razem z tatą przyzwyczailiśmy się do bólu po stracie mamy, chociaż nadal czuliśmy tą pustkę. Wtedy zbliżyłam się z tatą, miałam nadzieję, że kiedyś zamieszkamy razem w innym miejscu. Mieliśmy żal do policji tylko o to, że nie zdołała ustalić człowieka, który był odpowiedzialny za śmierć kobiety, która nam obu pokazała czym jest życie.
Odepchnęłam od siebie te wspomnienia.
- Tak - odpowiedziała smutno.
- Bardzo mi przykro z powodu twojej mamy...
- Tak, mnie też...
- Ale trzeba pamiętać tylko dobre momenty. To dzięki mamie jesteś teraz tu, gdzie jesteś i taka wspaniała, jaka jesteś.
- Dziękuję. - Uśmiechnęłam się smutno i przytuliłam z Olą.
Lubiłam ją za to, że doskonale wiedziała co powiedzieć w każdej sytuacji, w której się znalazła. Oprowadziła mnie do mieszkaniu, zdradzając wszystkie jego zakamarki
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top