Rozdział jedenasty

Całe popołudnie spędziliśmy w domu, mimo tego, że obiecał mi, że mnie zabierze w pewne miejsce. Dużo rozmawialiśmy i płakaliśmy na zmianę. Opowiedziałam mu o mojej mamie, co także spowodowało lawinę łez i kilkadziesiąt minut uspokajania. Byliśmy bliżej siebie niż kiedykolwiek byłam z jakimś innym człowiekiem. Nie licząc taty. Nawet Ola nie wiedziała o tym, że byłam naocznym świadkiem wypadku, nie wiedziała, że tak strasznie się obwiniałam o jej śmierć, ani tego, że nosiłam piętno do końca życia w swoim ciele. Łatwo było mnie wyprowadzić z równowagi, zamykałam się wtedy w sobie i zachowywałam jak wariatka. Świetnym przykładem była sytuacja z inicjacją.

Zaproponowałam Danielowi, żeby został na noc. Nie odmówił mi. Około dwudziestej drugiej wróciła Ola. Przedstawiłam ich sobie oficjalnie. Razem obejrzeliśmy jakiś romans, który później został przez nas skrytykowany. Śmialiśmy się przez większość czasu. Cieszyłam się, że Ola polubiła Daniela, nie to co Marek.

Gdy drzwi od mojego pokoju zamknęły się za nami, postanowiłam, że zamknę je na klucz, w razie gdyby z niespodziewaną wizytą miał przyjść Marek. Wiedziałam, że chłopcy nie byli gotowi na taką konfrontacje, a do tego w moim mieszkaniu. Daniel spojrzał na mnie i uśmiechnął się nieśmiało. Po chwili odezwał się.

- Czy nie miałabyś nic przeciwko, żeby założyć moją koszulkę jako pidżamę?

Roześmiałam się i wystawiłam rękę przed siebie. Chłopak ściągnął natychmiast górną część garderoby i podał mi moją nową koszulę nocną. Zostawiłam go samego i poszłam do łazienki. Założyłam koszulkę i powstrzymałam śmiech. Wyglądałam seksowniej niż wczoraj w sukience, którą trzymałam na wyjątkową okazję. Związałam włosy w luźnego koka, umyłam zęby i wyszłam. Chłopak leżał w moim łóżku w samych bokserkach. Był to przepiękny widok. Ułożyłam się wygodnie obok niego, a on przykrył mnie kołdrą. Nie czułam się wcale niezręcznie, wiedziałam, że chłopak nie posunie się dalej niż bym tego chciała. Nie bez mojej zgody. Objął mnie w pasie i wtulił głowę w moją szyję.

Nagle się odsunął.

- Oliwia? - zapytał przerywając ciszę.

- Tak? - zapytałam śpiąco odwracając się w jego stronę.

Nasze oczy znalazły się naprzeciwko siebie, nosy zetknęły się ze sobą, a usta znalazły w odległości jednego centymetra od siebie. Chłopak uśmiechnął się szeroko, chyba ułatwiłam mu tym ruchem, obrót spraw.

- Dziękuję, że mnie wysłuchałaś i pozwoliłaś mi zostać na noc. Sam pewnie wałęsałbym się do rana po jakiś uliczkach. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.

Po wypowiedzeniu tych słów, złączył nasze usta. Zamknęłam oczy i oddałam się chwili. Delikatnie lecz pewnie pieścił moje wargi swoimi, głaskając przy tym delikatnie po policzku. Przysunęłam swoje ciało do jego odrobinę, żeby poczuć jego ciepło. Położyłam dłoń na nagiej klatce piersiowej chłopaka. Był bardzo umięśniony, musiał bardzo ciężko pracować. Poczułam bicie jego serca, czułam jakby chociaż na małą chwilę należało do mnie.

Trwało to o odrobinę za krótko jak dla mnie. Chłopak odsunął się ode mnie lekko dysząc. Mnie też ten pocałunek kosztował odrobinę wysiłku, dlaczego poczułam się senna. Daniel cmoknął mnie w nos i wyszeptał w moje włosy.

- Dobranoc, Oliwio.

Uśmiechnęłam się jak wariatka.

- Dobranoc, Danielu.

- Kocham jak zwracasz się do mnie po imieniu i to jeszcze w tak seksowny sposób. Jesteś wspaniała!

Roześmiałam się. Ułożyłam głowę na jego torsie, a on szczelnie mnie objął. Bicie jego serca, ukołysało mnie do snu.

***

Rano obudziłam się około dziesiątej. Obok mnie nie było już Daniela, modliłam się, żeby nie mieli miłego spotkania z Markiem z rana. Obawiałam się, że tak właśnie mogło być i zaczęłam się obawiać. Rozejrzałam się po pokoju, ale chłopak nie zostawił mi żadnego liściku, w którym wyjaśniłby mi swoją nieobecność.

Nagle drzwi do pokoju, otworzyły się. W drzwiach stanął chłopak z jedzeniem w ręku. Uśmiechnęłam się z ulgą, że obawy, że spotkał się z Markiem, nie sprawiły się. Podeszłam do niego i pocałowałam go lekko w policzek.

- Dzień dobry, Oliwio - zaśmiał się serdecznie Daniel.

- Dzień dobry, Danielu.

Wróciliśmy do łóżka i zaczęliśmy jeść jajecznicę. Muszę przyznać, że była nawet lepsza od tej taty, co rzadko kiedy się zdarzało. Po skończonym jedzeniu zastanawialiśmy się co będziemy dzisiaj robić. Obawiałam się, że chłopak sobie o czymś nagle przypomni i wybiegnie, zostawiając mnie sam na sam ze swoimi myślami.

- Może dzisiaj pojedziemy tam, gdzie chciałem cie zabrać wczoraj? - zapytał po chwili. Co ty na to?

- Dla mnie bomba! - zawołałam rozradowana.

Chłopak odpowiedział mi na mój entuzjazm, całusem w policzek. Odwzajemniłam ten gest. Chłopak widząc to, odłożył tackę z pustymi już naczyniami na podłogę i położył ręce na moich biodrach. Przyciągnął mnie do siebie z łobuzerskim uśmiechem i pocałował tak, że przez dość długą chwilę, musiałam starać się odzyskać oddech. Leżałam pod jego ciałem i pozwoliłam, żeby gładził delikatnie, okrężnymi ruchami mój brzuch. Sprawiało mi to wielką przyjemność. Po chwili chłopak położył mnie na sobie, nie przerywając pocałunku. Splótł palce z moimi włosami, delikatnie masując skórę głowy. Pieściłam delikatnie jego policzek. Byłam cała roztrzęsiona od przyjemnych dreszczy, które przechodziły przez całe moje ciało. W pewnym momencie do moich ust, przedostał się język chłopaka. Odpowiedziałam mu tym samym. Byłam zachwycona, że mimo tego, że był taki pewny siebie w tym co robił, był także bardzo delikatny. Myślał o tym, żeby mnie nie spłoszyć i nie wystraszyć. Nasze języki toczyły zaciętą walkę ze sobą, aż w końcu ustaliły wspólny rytm i połączyły się w pięknym tańcu. Całowaliśmy się przez niemalże pół godziny, ale wciąż było mi mało. Gdy odsunęliśmy się od siebie, chłopak szybkim ruchem znalazł się nade mną. Pochylił głowę i zaczął całować po szyi, co spowodowało, że miałam ochotę głośno westchnąć. Nie zrobiłam jednak tego, żeby chłopak nie odebrał tego jako zachęty. Co chwila zjeżdżał niżej i obdarowywał namiętnymi pocałunkami, moje obojczyki.

Gdy jego pieszczoty dobiegły końca, leżeliśmy jeszcze chwilę. Chłopak obejmował mnie, a ja leżałam na jego nagiej klatce piersiowej. Było mi idealnie, nie wyobrażałam sobie wtedy innego chłopaka w moim łóżku. Byłam pewna, że nikt inny na świecie nie potrafił tak wspaniale całować. Chciałam, żeby ta chwila zataczała kręgi w czasie. Nie chciałam wychodzić z łóżka, chciałam leżeć tam z nim i tylko z nim. Najlepiej cały dzień. Chciałam go poprosić, żeby został na jeszcze jedną noc, bo nie wyobrażałam sobie spędzić następnej nocy sama. Łóżko było tak wielkie, a on idealnie wypełniał tą pustą przestrzeń.

Chyba byłam zakochana.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top