Pożegnanie

Płynęli w takich składach:

- Luthien, Legolas, Gimli

- Sam, Frodo, Aragorn

- Merry, Pippin i Boromir.

***

- Aaaa... - Luthien wpadła do wody. Gimli się roześmiał.

- Nic ci nie jest? - próbujący ukryć rozbawienie Legolas podał jej rękę.

- Nie, nic mi nie jest - napuszyła się.

- To dobrze. Wchodzisz? - chwyciła jego rękę, ale zamiast pomóc sobie wejść, wciągnęła go za sobą. Teraz Gilmli już nie umiał wytrzymać.

- Legolasie? Miałeś ją pilnować! - zawołał ze swojej łodzi Aragorn. Wsiadajcie do łodzi. To niebezpieczne. Nurt rzeki jest mocny, a ona sama głęboka.

- Już się robi. - Legolas i Gimli pomogli wejść Luthien, a potem do łodzi wszedł elf.

Po chwili Luthien siedziała na ławeczce owinięta kocem i kichała. 

- Luthi... Przecież wiesz, że jesteś delikatna.

- Wcale nie jestem delikatna.

- No, to wrażliwa.

- Nie jestem wrażliwa. No, może trochę. - wszyscy spojrzeli na nią z powądpiewaniem.

- Niech ci będzie, uparta, rozkapryszona księżniczko. Masz słabą odporność. - na słowa "uparta, rozkapryszona księżniczka" już się nie odezwała, tylko odwróciła się tyłem do nich.

- Oj, no. Nie obrażaj się. Przepraszam. Wybaczysz mi?

- Nie.

- A co mam zrobić?

- Nie wiem. Wymyśl coś.

- Strasznie cię przepraszam.  - powoli podszedł, żeby się nie przewrócić. Objął ją ramieniem i przytulił ją do siebie.

- Żałujesz?

- Bardzo.

- Naprawdę?

- Najbardziej na świecie. Nie chcę żebyś się na mnie gniewała. Ja cię przecież...

- Za chwilę przystajemy do lądu. - zawołał Aragorn.

***

Drogi Legolasie,

skoro to czytasz, znaczy, że mnie już nie ma. Ale wiedz, że zrobiłam to w słusznej sprawie. Oni nie daliby rady sami. Nie będą chcieli żebym z nimi poszła. Ale ja wiem - muszę to zrobić. Nawet, jak moje serce nie chce, rozum (i Galadriela) każą mi to zrobić.

Nie wiem jak to wyrazić. Bardzo żałuję, że nie mogę iść z wami. Ale wy tu musicie zostać. Ja idę z Frodem i Samem. Nie szukajcie nas. Idziemy do... trudno mi to napisać. Ale po co zwlekać? Przecież to list... A więc: Idziemy do Mordoru. Tak, napisałam to.

Musicie iść za Merrym i Pippinem przekreślone Meriadokiem i Peregreinem. Oni są w niebezpieczeństwie. Nie przejmuj się nami. Jakoś sobie z Samem poradzimy z Frodem

Pewnie jak to czytasz trochę się śmiejesz pod nosem. Ale muszę Ci coś napisać. Powinnam była powiedzieć Ci to szybciej... Ale myślałam, że kochasz Tauriel. Ja... kocham Cię, Legolasie. Kocham Cię najbardziej na świecie.

Oddana Tobie na zawsze 

Twoja Luthien Nimrodel

Przycisnął list do serca. Ona go kochała. Spojrzał w górę z wdzięcznością. Teraz mógł umrzeć. Ale muszą iść za tymi dwoma niziołkami. Kazała im to zrobić. Zaufała mu. Musi ją posłuchać. Jasne, że się martwił. I to strasznie. Przecież okropnie by było, gdyby cokolwiek jej się stało. Te lata rozłąki bardzo go bolały. Nie zniósłby, gdyby ona... Nie, nie można tak myśleć. Luthi wróci cała i zdrowa i nic jej się nie stanie. Co by było, gdybynie mógł jej powiedzieć, że on też ją kocha?

A więc dobrze. Idźmy za Meriadokiem i Peregrinem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top