w pałacu leśnych elfów

Poszła za księciem do lochów.

- Czemu to robisz? - zapytał się otwierając kratę.

- To, czyli co?

- Dobrowolnie dajesz się zamykać w lochach. Ba, nawet o to prosiłaś mojego ojca. Mogłaś odejść i zawsze być tu mile widziana, albo zostać. Miałabyś tu wszystko.

- Mogłabym, lecz wtedy zawaliłabym misję, a co ważniejsze zawiodłabym przyjaciół. Przecież twój ojciec nie wypuściłby krasnoludów. Nie po jego rozmowie z Thorinem.

- Skąd wiesz o czym rozmawiał z Dębową Tarczą? - westchnęła i pokręciła głową z politowaniem.

- Znam historię i umiem myśleć. Jestem bardzo mądrą i inteligentną elfką.

- Ale ty nie musisz.

- Muszę. Zobowiązują mnie do tego honor, przyjaźń i obietnica.

- Dobrze, przepraszam.

- Za co?

- Za odwracanie cię od tego pomysłu.

- Tak, czy tak bym cię nie posłuchała, ale wybaczam ci.

Po lochach rozległy się dwa dźwięczne i melodyjne głosy elfów.

***

Siedziała pod ścianą, trzymając w rękach naszyjnik, który dostała od matki. Ściskała go mocno w ręce. Był srebrny z białymi gwiazdkami z pięknych kamieni. Zawsze go nosiła na szyi. Zauważyłam, że do celi podszedł Legolas, ale nie zwróciłam na to większej uwagi. 

Po chwili książę przerwał chwilę milczenia

- Piękny naszyjnik.

- Tak... Mama mi go dała.

- Pewnie jest dla ciebie ważny. 

- Bardzo. 

- Chcesz mi powiedzieć co się stało?

- Zginęła w  lochach orków, dawno temu.

- Przykro mi. - spojrzała na niego - Moja matka zginęła w Dol Guldur.

- Och, czarnoksiężnik! - przytaknął. /oczywiście ona wiedziała jak i gdzie Endis zginęła, z resztą wtedy Luthien też potencjalnie umarłam/ 

- My nie możemy nic z nim zrobić. Jest za potężny.

- Nie, wy nie możecie nic zrobić. Tu jest potrzebna większa moc. Biała rada sobie z tym poradzi. - palnęła. 

- Biała rada? Skąd wiesz co będą robić? - zdziwił się.

- Yyy... Myślę logicznie. Przecież ich zadaniem jest chronienie Śródziemia.

- Może masz racje... - rozmawiali jeszcze długo o wszystkim i o niczym.

***

- Bilbo? Co ty tu robisz? - zdziwiła się widokiem niziołka.

- Cisza, Luthien. Idź za mną.

- Jakiś jest przynajmniej pożytek z tego pierścienia.

- Tak, idź za mną. Chodźmy po krasnoludy. - znaleźli krasnoludy i szli za Bilbem.

- Jaki masz plan?

- Rzeka.

- Chcesz nas włożyć do beczek?! - wyrwało się jej głośniej. 

- Jak masz coś lepszego to powiedz.

- Niech ci będzie. - odruchowo wyciągnęłm rękę do naszyjnika. Nie poczuła go tam! - Gdzie jest mój naszyjnik?!

- Luthien, cicho bądź!

- Idźcie beze mnie. Zaraz was dogonię.

- Ale...

- Nie martwcie się o mnie. Jak nie będzie mnie na miejscu to płyńcie sami. Ja sobie jakoś poradzę. Dla mnie samej ucieczka to nie jest kłopot. A najwyżej im powiem kto jest moim ojcem i babką. 

- Na pewno?

- Tak.

- To powodzenia, przyjaciółko. 

- Uważajcie na siebie. - i pobiegła w drogę powrotną rozglądając się za biżuterią. 

Nagle zobaczyłam swój naszyjnik. Ale był na skraju przepaści. Zaraz może spaść. Kiedy się już zsuwał nagle jakaś stopa elfa go przytrzymała. Spojrzała w górę.

- Och! - krzyknęła.

- Uciekacie?

-Ja... Yyy... To znaczy... - westchnął, schylił się po naszyjnik i jej go podał.

- Powinnaś być bardziej ostrożna. 

- Wiem... No, ale nie spodziewałam się, że kogoś spotkam. Co ty tu robisz?

- Szedłem do ciebie.

- Do mnie?

- Pomyślałem, że może czujesz się samotna, albo chciałabyś iść na bal.

- Och bardzo chętnie bym z tobą poszła, ale nie dzisiaj. - podała mu ręce - Masz, zwiąż.

- Idź do przyjaciół.

- Co? - naprawdę się zdziwiła.

- Idź. Czekają na ciebie.

- Ale jak? Nie ogłosisz alarmu? Nie pobiegniesz szukać krasnoludów? Nawet mnie nie złapiesz?

-Nie.

- Ale dlaczego?

- Bo jesteście niewinni. Leć już.

- Och, dziękuję! - przytuliła go, pocałowała w policzek i pobiegła w stronę piwnic.

***

- Masz to, po co pobiegłaś?

- Tak, później wam opowiem, zdziwicie się.

Bilbo wsadził ich do beczek i je zamknął. I ona ma tak wytrzymać kilka dni? A on sobie będzie siedział na tratwie. Najwyżej złapie katar. Ale nie mieli wyboru. Krasnoludy najpierw narzekały, ale kiedy to zrozumiały cicho wlazły do beczek.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top