28.
Minęły mniej więcej trzy godziny od czasu kiedy przybyli do stajni. Brunet zdążył się już zapytać co najmniej dwadzieścia razy, kiedy mają zamiar wracać, ale złotooki przystojniak nie odpowiedział mu jeszcze ani razu, ciągle zajmował się swoją gniadą klaczą Płotką. Mówił do niej jak do dziecka, gładził ją po pysku i czyścił grzbiet. Młody gitarzysta przyglądał się temu i niedowierzał w to co widzi, ale starał się ignorować dziwne zachowanie partnera. Kiedy ten tylko skończył cmokać i słodzić klaczy, pożegnał się z nią ckliwie, podszedł do niebieskookiego, objął ramieniem i oznajmił, że mogą już iść. Wreszcie po bitych czterech godzinach opuścili nieprzyjemne, jak to na artystę bywa, miejsce i ruszyli w stronę kawiarni - jego ulubionej kawiarni. Za to właśnie kochał białowłosego. Wiedział o nim wszystko, no prawie. Były małe, ale to malutkie wyjątki. I tylko on - Julian mógł, a raczej o nich wiedział.
Kiedy tylko otworzyli drzwi kawiarni powitał ich wysoki o krótkich włosach szatyn z kilkudniowym zarostem.
- Eskel? Chłopie, co Ty tu robisz?
- Małomówny i artysta romantyk! Dzisiaj się już widzieliśmy
- Racja, ale od kiedy tu pracujesz
- Od jakiegoś czasu. Zarabiam sobie. Czmyhnąłem sobie po Waszych wyznaniach miłosnych
- Super fajnie, Geralt ja chcę kawę
- Już się robi. Nasz klient, nasz pan. Rozgośćcie się
Brunet momentalnie złapał swojego ulubieńca za nadgarstek i pociągnął w stronę najlepszego stołu, który sobie upatrzył podczas rozmowy Geralta z Eskelem. Zasiedli do stołu i spojrzeli sobie w oczy. Białowłosy obdarzył swojego partnera szerokim uśmiechem i położył dłoń na blacie stołu, by ten drugi złapał go za rękę. Niestety, ten piękny moment przerwał im dzwonek wydobywający się z jaskrowego telefonu. Chłopak sięgnął do kieszeni swoich jeansowych spodni i wyciągnął smartfon, którego ekran nie wyglądał już najlepiej. Jednak w oczy nadal rzucało się powiadomienie. Szczególnie to jedno. Znowu od niego. Nie mógł w to uwierzyć. Ten chłopak nie dawał mu spokoju, gdy Jaskier chciał zapomnieć o wszystkim, o przeszłości ona wracała z nim na czele. Błagał w duchu by jego dawny przyjaciel, a zarazem koszmar dnia dzisiejszego nie odnalazł go w tym mieście - ani szkole.
Oderwał wzrok od telefonu, usuwając przedtem te cholerne powiadomienia - Geralt już dawno sączył swoje ristretto. Westchnął cicho i chwycił kawę, którą zamówił swoje doppio. Cisza między nimi trwała tak długo, że Jaskier czuł się jakby ktoś wbił mu w gardło sztylet. Ale Geralt? Może był zły? Nagle wstał od stołu oznajmiając, że muszą wracać, ponieważ ma jakieś dodatkowe zajęcia - z geografii.
Przecież on nienawidzi geografii, ale dobra
Posłusznie wstał od stołu kiwając głową na pożegnanie Eskelowi i wyszedł zamykając, a raczej trzaskając za sobą drzwiami tak, że okna delikatnie zadrżały.
_______________________________________
Już niedługo się dowiemy kim jest tajemniczy przyjaciel Jaskra!
Trzymajcie się, mam nadzieję, że dajecie radę z tymi e-lekcjami czy pracą zdalną i całą resztą?
Ja już się pogubiłam z tym wszystkim. Chcę wrócić do mojego kochanego liceum 😪
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top