20.

Jaskier rozrzucał wszystkie rzeczy w swoim pokoju. Był zestresowany, nie mógł znaleźć od dłuższego czasu swojego ukochanego kajeciku. Otworzył z hukiem drzwi i zbiegł po schodach, o mało z nich nie spadając. Biegał jak oszalały po całym domu i przewracał wszystko by znaleźć zeszycik. Nigdzie go nie było. Przez myśl przeszło mu, że mógł wpaść w ręce jego matki. Wpadł jak głupi do jej sypialni i przejrzał cały jej pokój. Tam również go nie było. Zrezygnowany poszedł do kuchni, napić się i pomyśleć jeszcze raz, gdzie mógł zapodziać swój czarny notes.

Podniósł dzbanek pełen wody oraz cytrusów, przechylił go i zaczął nalewać kranówkę, do wysokiej szklanki, przeznaczonej do piwa niźli do jakiejś zimnej orzeźwiającej wody z kranu. Usiadł na wysokim białym krześle stojącym przy półwyspie kuchennym i zaczął rozmyślać, co on począł z tym cholernym brudnopisem.

***

Złotooki nadal nie otrzymał odpowiedzi od dziewczyny do której napisał co najmniej z trzydzieści wiadomości dotyczących Jaskra. Westchnął cicho i zamknął klapę laptopa. Skierował się do kuchni tak jak chciała matka jakieś, no już czterdzieści minut temu.

Gdy przechodził obok przedsionka zobaczył, że jego rodzice właśnie wracali do domu z jakiegoś spaceru. Zainteresowany zajrzał do pomieszczenia i spotkał się z nieprzyjemnym wzrokiem matki oraz cichym warknięciem miałeś być w kuchni.

- Gdzie byliście?

- Po Twój prezent na święta!

- KoRiN

- Przecież jest dorosły, wyluzuj

- AlE tO mIAŁ bYć PRezEnT

Geralt parsknął śmiechem. Nie pamiętał od bardzo dawna by matka cokolwiek mu coś sprezentowała. Kobieta westchnęła cicho i machnęła ręką. Na nowo wrzuciła na siebie wierzchnią odzież i to samo kazała zrobić białowłosemu.

Wiał zimny wiatr, ale na szczęście słońce w ten dzień pojawiło się na niebie. Mimo iż był to grudzień, śniegu nie było. Visenna właśnie stanęła przed jakąś stajnią, a Geralt tylko spojrzał na kobietę.

- To, co to za prezent?

- Zawsze marzyłeś o koniu, prawda?

Białowłosego zamurowało. Skąd jego matka wytrzasnęła konia? Skąd? Jak?
Ze stajni wyszła starsza pani i posłała chłopcu ciepły uśmiech. Wskazała mu jego konia a Geralt, w sumie zadowolony poszedł go obejrzeć.

***

Jaskier zerwał się od kuchennego blatu z przerażeniem. Przypomniał sobie wszystko. Ostatni raz widział swój czarny notesik pełen bazgrołów i wylewu emocji, rano przed swoim wyjazdem. Leżał na łóżku w internatowej sypialni a brunet chciał go zabrać ze sobą do bagaża podręcznego. Przerażony wizją, że zeszycik został w internacie i że ktoś mógłby poznać jego zawartość, wpadł w panikę i zaczął szukać czegokolwiek by móc się skontaktować z zaufanymi osobami, które zostały na miejscu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top