17.

Brunet zamknął ostatnią walizkę. Rozejrzał się po mieszkanku i spojrzał na chłopaka opartego o framugę drzwi z jasnego drewna. Widział, że nie był zadowolony z tego co właśnie się działo. Chwycił swoje bagaże, odzież wierzchnią, posłał ostatnie spojrzenie Geraltowi oraz delikatny uśmiech i wyszedł. Tak po prostu.

Na stole w kuchni zaczął wibrować telefon. Białowłosy zerknął na ekran porysowany gdzieniegdzie ekran, na którym wyświetlało się wielkimi literami Mama. Podniósł smartfona i wzdychając ciężko, przyłożył do ucha.

- Taak?

- Geralt.

- Tak, to ja.

- Wiem przecież!

- Aha. Po co dzwonisz?

- Wróć na święta. I nie próbuj pyskować

- Po co...

Nie zdążył dokończyć. W słuchawce usłyszał dźwięk zakończonego połączenia.

Wszedł do sypialni i zauważył, że Jaskier zostawił swój notesik, w którym zapisywał przeróżne rzeczy. W sumie to miał od groma takich kajecików, więc białowłosy nie był zdziwiony, że jego współlokator zapomniał zabrać ze sobą wszystkiego.

Wrzucił wszystko do walizki, chwycił notesik bruneta i wyszedł z lokum, w którym mieszkał przez ostatnie trzy i pół miesiąca.
Ruszył w stronę stacji kolejowej. Jego matka zadbała o to by nie musiał stać w kolejce i zakupiła już mu bilet w trakcie ich rozmowy.
W trakcie oczekiwania na pociąg poszedł napić się jaśminowej herbaty, ale nie był to dobry wybór. Przypominała mu o Jaskrze. Sam nie wiedział dlaczego. Pochłonął gorący napój tak szybko jak mógł i prędko zwiał z kawiarni. Gdy tylko zjawił się na stacji, podjechał niebiesko - czerwony pociąg. Jego pociąg. Zajął swoje miejsce i wyciągnął czarny notesik należący do Jaskra.

Wertował go od co najmniej pół godziny i nagle natrafił na coś co go zszokowało oraz czego nie mógł pojąć. Bardziej niż tą pieprzoną geografię i zachowanie Yenny.

_______________________________________

I know, że krótki ale chcę wrzucić jeszcze jeden może dwa dzisiaj



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top