5.

Geralt przebywał w kuchni przerażony wizją wchodzenia do sypialni w której znajdował się brunet. Chłopak nie miał pojęcia co się stało jego współlokatorowi, że ten  tak dziwnie się zachowywał. Poprawił swoje długie, białe włosy i sięgnął z lodówki jabłkowo - wiśniowego Tymbarka, który został z dnia wczorajszego. Nalał napój do wysokiej, zielonej szklanki i zaczął go wolniutko sączyć, jednocześnie przysłuchując się cichym pomrukom wydawanym przez Jaskra zza ściany.

- Przyjdziesz coś zjeść marudo?

Długo nie musiał czekać. Brunet uchylił drzwi do pokoju i wyjrzał tak, że było widać tylko jego oceaniczne oczęta. Geralt posłał mu uśmiech, ale artysta wcale go nieodwzajemnił. Nie miał na to ochoty.
Wyszedł z pokoju, cichutko jak myszka i usiadł przy stole. Geralt przewrócił oczami i odwrócił się w stronę kuchennego blatu.

- Umyj ręce

- Umyłem - skłamał brunet

Geralt ponownie przewrócił oczami.

- Umyj ręce bo inaczej nie dostaniesz jedzenia. A zrobiłem coś dobrego.

Jaskier zerwał się momentalnie od stołu i pobiegł do łazienki. Słychać było w całym mieszkanku jak siłuje się z kranem, który wypluwał tylko zimną wodę, co strasznie drażniło chłopaka. Po jakiś piętnastu minutach wrócił do stołu a jego oczom ukazał się na stole talerz z łososiem na parze, młodymi ziemniaczkami i szpinakiem. Jaskier chwycił sztućce i zaczął pałaszować, nie czekając nawet na przyjaciela.

- Nie ma za co - mruknął Geralt siadając naprzeciwko bruneta - Mam nadzieję, że smakuje.

Błękitne oczy chłopaka zalśniły tylko i gdzieś na chwilę na jego twarzy pojawił się uśmiech. Ale tylko na chwilę. Kiedy skończył jeść łososia i dokańczał ziemniaki, zaczął widelcem bawić się szpinakiem. Niczym małe dziecko. Geralt starał się ignorować zachowanie chłopaka, ale w głębi duszy bardzo go to bawiło.

- To tylko szpinak, wyluzuj.

- To na pewno się je?

- Tak

- A mogę sok?

- Jak zjesz

- Uh.. no dobra

Obaj sączyli sok. Żaden z nich nie miał zamiaru się odzywać. Ani Jaskier przepraszać za swój wcześniejszy wybuch złości, ani Geralt za to co zrobił. Białowłosy wstał od stołu i posprzątał po obiadokolacji po czym udał się do łazienki. Młody muzyk w tymczasie  przyglądał się migającej żarówce w lampie kuchennej, której nikt jeszcze nie wymienił.

Kiedy wybiła dziewiąta wieczorem, muzyk właśnie tulił się do swojego kocyka w kwadraciki. Złotooki kończył czytać jakąś książkę w którą wciągnął się dzień po swoim przyjeździe. Jakaś beletrystyka. Jaskier leżał w swoim łóżku wtulony w kocyk i przykryty po uszy kołdrą. Przyglądał się Geraltowi jak ten łapczywie pochłania każde słowo z książki. Próbował zapamiętać każdy jego ruch. To jak przewraca strony, to jak porusza oczami i to jak zmienia pozycję gdy zdrętwieje.

Białowłosy odłożył książkę na szafkę i odwrócił się w stronę Jaskra, a ten momentalnie zamknął oczy udając, że śpi. Zanim Geralt zgasił światło przyglądał się przez chwilę brunetowi. Przez myśl przeszły mu słowa Triss. Przerażony położył się i zgasił światło.



_______________________________________

Nie wiem co z tego wyszło. Ale jest dłuższe
454 słowa łoo inne miały po 249/350
Dobra nie ma się co chwalić XDD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top