35.
Białowłosy gładził po grzbiecie swoją gniadą klacz i mruczał coś do niej pod nosem. Płotka od czasu do czasu parskała, tak jakby chciała w ten sposób wyrazić swoje zdanie, co sądzi o niezadowoleniu swojego właściciela.
- Przestań, proszę - mruknął - Jaskier jest wkurwiający ostatnio, ale zamiast mi powiedzieć o co chodzi to robi sceny. O co mu chodzi? Zamienił się z Yenną na inteligencję? - Płotka parsknęła jakby rozbawiły ją słowa złotookiego - Nie ruszaj się, bo nie mogę porządnie wyczesać twojej grzywy.....
Jaskier chodził wokół stołu, rozmyślając nad słowami, które powiedział mu Lambert zanim chłopak wyrzucił go za drzwi. Nie rozumiał, dlaczego jego przyjaciel z dzieciństwa miałby go wykorzystywać do, prawdopodobnie, własnych celów.
Usiadł na kanapie i położył głowę na oparciu sofy, tym samym przyglądając się sufitowi. Słowa Lamberta spowodowały, że zawahał się. Czuł to. Nie był już pewien co do prawdomówności Maciejka, ale nie chciał dopuszczać do siebie tych myśli, że chłopak mógłby go oszukiwać. Był aż tak naiwny, że dał się oszukać? Od samego początku?
- Jaskier! - chłopaczek o kasztanowych włosach przemierzał alejkę, rozrzucając butami wielobarwne liście - Jaskier, zaczekaj! - zdyszany chwycił za ramię niższego, bruneta o błękitnych oczach i nieśmiałym uśmiechu.
- Cześć Maciejku - głos drugiego chłopca zadrżał, ale nadal było słychać jego melodyjny ton - Co się stało? - wyższy chłopiec wyprostował się i poprawił swoje włosy.
- Muszę Ci coś powiedzieć, ale nie bądź zły - Jaskier przyglądał się mu z zainteresowaniem.
- Jesteś moim przyjacielem. Nie mógłbym się gniewać - niebieskooki uśmiechnął się do kolegi - Mów o co chodzi - ponaglił.
- Jaski, znamy się od piaskownicy, to już tyle lat. Słuchaj, zakochałem się w Tobie! Naprawdę! - ostatnie słowa szatyn pisnął, jakby ktoś nadepnął go na stopę.
- Za--kochałeś? Ale Maciejek..... Jesteśmy tylko przyjaciółmi, przynajmniej z mojej strony - Jaskier westchnął cicho.
- Jaski, Jaskrze, Julianie Alfredzie Pankratz, Paniczu de Lettenhove..... Proszę nie bądź zły, rozumiem, że wolisz przyjaźń, w porządku. Nie będę naciskał - szatyn chwycił niebieskookiego za rękę, ale Jaskier wyciągnął swoją dłoń z uścisku kolegi.
- Bez tych tytułów proszę. I tylko przyjaźń. Jest w porządku. Muszę już iść. Obiecałem mamie, że przyjdę wcześniej - mruknął i ruszył w stronę ogromnego domu w okolicy, należącego do rodziny de Lettenhove.
Jaskier rozpłakał się. Czyżby jego przyjaciel chciał się zemścić? Na nim? Zrujnować mu życie, bo on zarysował wokół niego kółko i napisał STREFA PRZYJAŹNI? Przecież to nie specjalnie. Byli tylko dziećmi. Spanikował. Miłość była dla niego obca. Ojciec poszedł po mleko i nie wrócił, matka była strasznie dziwna, bał się, że będzie taki sam, dlatego nie chciał się nigdy wiązać. Po za tym wtedy był tylko dzieckiem! Teraz to co innego. Poznał Geralta. Jeszcze większego dziwaka, który wpadł mu w oko. No to zaczął za nim biegać, a co miał robić? O Maciejku już dawno zapomniał. Ale on powrócił i Jaskrowi wydawało się, że był jakiś odmieniony. Albo po prostu Jaskier szukał kogoś do wypłakania po tym co zobaczył. To zdjęcie. Yennefer i Geralt..... Okropieństwo.
Eskel odłożył swój roboczy strój i poprawił włosy. Przeglądał się jeszcze w lustrze, gdzie mignęła mu z tyłu sylwetka Maciejka, który grzebie w telefonie. Zignorował to i zebrał swoje rzeczy. Czas wracać.
Wyszedł z kawiarni, popijając zimną kawę, którą zostawił Geralt. Białowłosemu wziął nową, na wynos i dla Lamberta wziął kawałek ciasta, ponieważ brunet strasznie go męczył smsami.
- Eskel! - chłopak o mało co nie wylał na siebie kaw.
- Geralt, nie strasz mnie - szatyn chwycił mocno papierowe kubki.
- Jestem aż tak straszny? - białowłosy pokręcił głową - Co tam masz?
- Jedna jest dla Ciebie, masz. Maciejek to straszny chuj - podał Geraltowi jeden z kubków.
- Zirytował mnie. Myślisz, że mówił prawdę? - upił łyk swojej kawy, krzywiąc się przy tym - Gorąca.
- Lambert poszedł do Jaskra, by o to spytać. Jaskier nieźle się zirytował, więc chyba to prawda i powiedział, że ja i Lambert nie umiemy rozmawiać ze sobą. Śmieszny jest - podeszli do drzwi wejściowych i zaczęli się przyglądać co dzieje się w holu.
- Wydawało mi się czy widziałem właśnie jak Priscilla wyspray'owała drzwi kantorka?
- Ona zawsze miała dziwne upodobania, Geralt
Rozdzielili się na korytarzu i każdy poszedł w stronę swojego pokoju. Geralt otworzył drzwi do pokoju, który dzielił z Jaskrem i o mało co nie upuścił prawie już pustego kubka z kawą. To co zobaczył bardzo go zaskoczyło.
Jaskier leżał na podłodze i wył z płaczu wniebogłosy, wijąc się przy tym na podłodze. Białowłosy wziął to za kolejny dziwny napad płaczu, którego nie dało się wytłumaczyć racjonalnie i ominął chłopaka. A raczej chciał. Jaskier pochwycił go za nogę i zacisnął na niej mocno swoje dłonie nie chcąc puścić.
- Ge--eee-raaa-lttt - zawył przeokropnie - Ja nie chciałem, przysięgam! - złotooki tylko przyglądał się brunetowi z góry.
- Okej - Jaskier zakrztusił się przy płaczu, przez reakcję współlokatora.
- Tylko na to Cię stać?
- A co mam zrobić? Tańczyć nago i sypać płatki róż, mówiąc Ci, że jesteś cudowny i dobrze, że przejrzałeś tego typa na oczy? - warknął.
- Odjebcie się od Maciejka! - Jaskier otarł łzy i zerwał się z ziemi, jakby przed chwilą wcale nie płakał, przyjął bojową postawę.
- Ale on tu Ciebie czaruje, a Ty się kretyńsko dajesz!
- Czarować to se może Syriusz Lunatyka! - gitarzysta oburzył się na słowa swojego wcześniej potencjalnego partnera.
Geralt spojrzał na chłopaka z politowaniem. Przecież chciał mu pomóc, a ten znowu naiwnie się dawał.
- W porządku, jak chcesz - białowłosy zamknął się w sypialni, unikając przy tym wzroku niebieskookiego.
Geralt usiadł na łóżku, ale pod swoim tyłkiem poczuł kawałek kartki. Wziął ją do ręki i zaczął odczytywać z niej bazgroły, które na niej były. Kolejny smut Jaskra. Westchnął cicho i przeczytał cały tekst śmiejąc się pod nosem.
- Kretynie, próbuję Ci pomóc, a Ty tu jakieś smęty o oddaleniach piszesz - mruknął do siebie i położył się na łóżku, starając się zapomnieć o tym wszystkim. Niestety nie było mu dane, jego telefon zawibrował.
________________________________________________
Miał być wcześniej, ale nie mogłam się skupić jak pisałam to na PRach XD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top