32.
Stali tak wtuleni jeszcze przez dłuższą chwilę. Żaden nie miał zamiaru się odkleić od tego drugiego. Szczególnie Jaskier. Przez to wszystko co zadziało się w ostatnim czasie, odczuwał smutek i chęć przytulenia kogoś, by później się wyżalić jaki to on jest samotny przez wybryki białowłosego.
Brunet oderwał się od wyższego chłopaka i uśmiechnął lekko.
- Cieszę się, że przyjechałeś. Naprawdę - chwycił dłoń Maciejka i pociągnął do siebie.
- Hm?
- Chodź, muszę Tobie tyle opowiedzieć - jeszcze szerzej się uśmiechnął po czym momentalnie z jego twarzy zniknął - I trochę ponarzekać n-
- Na Geralta?
- Skąd wiesz? Nic Ci nie mówiłem o nim
- Jaski, słońce mówiłeś mi przez telefon
Brunet zamrugał kilkukrotnie. Nie pamiętał żeby mówił przyjacielowi o tym. No, ale trudno. Ponownie szarpnął piwnookiego i ruszyli korytarzem przed siebie.
Eskel cały spięty, kręcił się po pokoju tak jakby czekał na rodziców wracających z wywiadówki, którzy od progu zaczęliby na niego syczeć, a ten kombinował jak zwiać do tego czasu. W rzeczywistości tak nie było. Lambert leżał na kanapie i rzucał starym popcornem, chowającym się za poduszkami sofy w sufit, a Eskel, no cóż analizował to co jeszcze dzisiaj widział i on, i jego współlokator.
- No rusz głową, noo! - Eskel tupnął nogą niczym naburmuszone pięcioletnie dziecko
- No przecież myślę, słodziaku - brunet wytknął język, tylko po to by tamten jeszcze bardziej się zezłościł - Skąd mam wiedzieć, kto kogo zdradza. Czy to ważne?
- Wolisz by ten patyk miał Geralta czy jakiś porządny człowiek, taki jak Jaskier?
- No nie nazwałbym go porządnym, ale to i tak lepsze niż panna "GeRaLt BęDzIe MóJ"
Szatyn przewrócił oczami. Nadal nie wiedział co się wydarzyło. Może Lambert ma trochę racji? Może poczekają aż coś się rozwinie?
- A wiesz Ty co, włącz film. Dosyć mam myślenia na dzisiaj - Eskel skoczył na kanapę i usadowił się bardzo blisko bruneta. Ten tylko przełknął głośno ślinę.
- No a tu jest mój pokój. Tada! - Jaskier zaczął skakać przed drzwiami, tym samym nie robiąc przy tym żadnego wrażenia na piwnookim.
Maciejek pokręcił głową i gdy tylko drzwi do pokoju jego przyjaciela się otworzyły, jego oczy błysnęły a na twarzy pojawił się uśmieszek. Gitarzysta był tak pochłonięty opowiadaniem, że nawet tego nie zauważył. Rzucił wszystko na ziemię i kręcąc się po domu, pełen energii wszystko pokazywał piwnookiemu. Lada chwila, a pewnie i by opowiedział mu historię, każdego sprzętu, który był w tym pokoju i co ile razy, kto tym co robił.
----------
🖤 Chujowe mi wyszło, ale jakoś odczuwam, że wena wraca, więc jest dobrze. I guess 🖤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top