31.
Po nieco ponad godzinie łażenia, zauważyli jak Geralt przemierza korytarz. Zaraz za nim szły dziewczyny. Już mieli go zatrzymać kiedy zauważyli, że ich cel i dwa dodatki zatrzymały się w miejscu z szokiem na twarzach. Na przeciw nich stał Jaskier, ale nie patrzył na białowłosego. Jego wzrok spoczywał na drzwiach wejściowych.
Stałby tak pewnie jeszcze o wiele dłużej, ale ocknął się i uśmiechnął szeroko.
- O mój słodki Boże! Maciejek! - niebieskooki rzucił się chłopakowi na szyję.
- Jaskuś, kochany - chłopak o ciemnych blond włosach, pogładził gitarzystę po głowie.
Geralt patrzył na to wszystko w skupieniu. Nie miał pojęcia dlaczego brunet tak się zachowuje. Burknął coś pod nosem i poszedł w swoją stronę. Yennefer skrzywiła się lekko, ale zaraz przemieniło się to w lekki uśmiech. Zostawiła Triss w korytarzu i pobiegła do swojego pokoju.
Lambert i Eskel zbytnio nie mieli pojęcia co się właśnie wydarzyło. Byli pewni, że to Geralt zdradza gitarzystę. Nawet był dowód. Przecież Jaskier nie byłby zdolny zdradzać złotookiego. Szatyn chcąc chwycić Lamberta za nadgarstek, złapał jego rękę. Ten tylko mruknął coś pod nosem, na co Eskel wywrócił oczami i poszedł z nim do pokoju.
- Trzeba to przeanalizować - szedł szybkim krokiem, mimo iż na prawdę nie miał zamiaru wtrącać się w sprawy niczyich zdrad, ale wiedział, że Jaskier jest zdolny do wpadania w kłopoty.
- Teraaaaz? - Lambert zbliżył się do szatyna na tyle blisko, że ten poczuł jego oddech na swojej szyi - Hmm?
Eskel tylko westchnął cicho, ignorując przy tym zachowanie bruneta.
Niebieskooki przypatrywał się uważnie chłopakowi, który niedawno przybył. Nie miał pojęcia, dlaczego jego serce znowu zabiło szybciej, tak jak lata temu gdy się widzieli po raz ostatni. Patrzył jak jego piwne oczy wpatrują się w każdy jego ruch i widział w nich, że czuje się on dość skrępowany.
- Wybacz. Dawnośmy się nie widzieli. Przepraszam za wszystko - westchnął cicho.
- Jask, to nie Twoja wina. Nie zachowywałem się jak powinienem. Ale mogłeś mnie chociaż poinformować...- nie dokończył, ponieważ Jaskier wpadł w jego ramiona.
- Wiem, wiem. Powinienem powiedzieć o przeprowadzce, ale nie potrafiłem po tamtym - przez to, że chłopak był od niego niższy, jego tors tłumił większość wypowiadanych przez Jaskra słów.
Jeden i drugi westchnął w tym samym czasie. Na wyznania i ckliwe słówka przyjdzie jeszcze czas, prawda?
______
Wiem, że krótkie, ale to akurat specjalnie, że ma 400 słów czy tam 370. Whatever :> Chyba lubię Was denerwować hehe
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top