|00|


    Życie pisze różne scenariusze, lecz to od nas zależy, ich interpretacja.

    Właściwie można powiedzieć, że ta fraza była od zawsze dewizą Michaela O'Connora, a to, co w swoim życiu przeżyła Yvette Reynolds tylko ją utwierdzało w tym przekonaniu. Prawdopodobnie nigdy nie przyznali tego na głos, a już na pewno nie w tych słowach, jednak nie oznaczało to, że gdzieś w środku, myśleli inaczej. 

    Trzeba było przyznać, że myśleli dużo. Ich noce zawsze były naznaczone monologami snutymi w głowie, w których analizowali wszystko to, co im się przytrafiało, niejednokrotnie pozwalając sobie na gdybanie.

    Przez lata Mike skupiał się na ojcu, a ściślej mówiąc na jego śmierci, którą widział na własne, dziesięcioletnie oczy. Po tym wydarzeniu nic już nie było takie jak wcześniej, a z biegłem czasu chęć zemsty przysłoniła mu nie tylko świat, ale także racjonalne myślenie. Jako młody mężczyzna, przyłączył się do Diego Marrero, który aspirował, no cóż, na czołowego gangstera w mieście. Mike, któremu ojciec, zawsze tłukł do głowy, by nie szedł jego śladami, na przekór, i z radością wskoczył po same uszy w bagno, które jego środowisko definiowało jako biznes. To określenie dawało poczucie sprawczości, przy okazji skrzętnie ukrywając wszystkie demony gangsterskiego świata, pod miłą dla ucha otoczką interesów. W tym słowie tkwiła siła, odwaga i braterskość, w których ukojenie odnajdywały upadłe umysły naszego świata. Biznes był jednak także zgubą.
    Natomiast Yvette musiała szybko dorosnąć. Robiła co mogła, jednak ciężko wymagać od dziecka, by cechowało się dojrzałością emocjonalną dorosłego człowieka. W jej pamięci majaczyły wspomnienia normalności, jednak przez lata, zostały przysłonione przez te, których wolała nie pamiętać. Momentem przełomowym było to, gdy jej ojciec stracił pracę. Jako policjant zawsze cechował się twardą ręką, jednak kiedy stracił posadę, zaczął się prawdziwy koszmar. Pijackie libacje, groźby, rękoczyny i wyzwiska były na porządku dziennym, a wkrótce w ten brutalny świat weszła też matka. Ta zaś, była łatwym celem marazmu, gdyż nigdy nie umiała poradzić sobie z faktem, że jej najstarsza córka - Charlortte, była upośledzona. Tak więc młodsza, blondynka o zielonych oczach, robiła wszystko, by przeżyć. Nie dla siebie, lecz dla dobra siostry.

    Losy tej dwójki, stały się niejako przesądzone, a ściślej mówiąc, sami myśleli, że tak jest. Przyjmowali to, co dostali od życia, zagryzając zęby i prąc do przodu. Każde z nich miało swój własny sposób na to, by jakoś odnaleźć się w niesprzyjającej rzeczywistości. Mike oddał się w całości temu co robił, przybierając maskę szaleńca, który przywaliłby każdemu, kto stanąłby na jego drodze. Yvette starała się schodzić z drogi ludziom i cierpliwie znosiła wszystkie ciosy, wycelowane w jej osobę. Musiała przyznać, że za każdym razem były boleśniejsze, zwłaszcza po sytuacji, która miała miejsce z Zackiem Tellerem.

    A potem jedno wydarzenie sprawiło, że ich życia przewróciły się do góry nogami. Wystarczyło, żeby ich życiowe drogi przecięły się na krótką chwilę. Coś, co jeszcze do niedawna było poza ich zasięgiem, w tamtym momencie stało się możliwe, chociaż na początku wcale tak nie uważali. To był moment, który zmienił bieg ich historii. Nagle wszystko stało się inne, osiągalne a przy tym wyjątkowo straszne i niebezpieczne.

    Pewnego dnia, zabrakło nie tylko czasu, ale też odwagi. Słowa, które ugrzęzły w gardle, nigdy nie ujrzały światła dziennego, stając się raną, która nieustannie sączyła się w ich sercach. Chociaż z pozoru mogli mówić o szczęśliwym zakończeniu, gdzieś w czeluściach ich duszy, rozwijała się niemoc, która doskwierała zwłaszcza nocami, gdy oddaleni od siebie setki mil, patrzyli w to samo niebo, wypuszczając spomiędzy ust papierosowy dym. 

    Właśnie w takich momentach jak te, żałowali, a żal sprawiał, że mimo, iż osiągali to o czym gdzieś skrycie marzyli, nie potrafili się z tego cieszyć. Oboje wzdychali, gasząc w popielniczce niedopałek papierosa, myśląc o tym, że tak musiało być.

    Yvette wciąż pamiętała zdecydowaną twarz Micheala, który przekonywał ją, że w West Richmonds Falls nie ma niczego, i nikogo dla kogo warto było tu pozostać. Mike zaś, doskonale pamiętał jej błyszczące oczy, które zachodziły łzami. Wierzył, że im dalej od niego, tym dziewczyna stanie się szczęśliwsza, bo jedyne co potrafił robić to ranić. A blondynka miała już wystarczająco dużo bólu w sobie, by ktokolwiek mógł dokładać do tego kolejne zmartwienia.

     Dziewczyna nigdy nie potrafiła powiedzieć mu, że wiele razy słyszała, co mówił do niej, kiedy myślał że śpi. Za każdym razem czuła bolesny supeł, który wiązał się w jej żołądku, jednak nigdy nie poruszyła się nawet o milimetr. Nie wiedziała co mogłaby mu powiedzieć, ani czy to co czuła, było odpowiednie. On zaś nie potrafił powiedzieć jej co widział, gdy tamtej felernej nocy, prawie przeszedł na tamten świat. To znaczyło zbyt wiele, a o takich rzeczach, nikt nie nauczył go mówić. Reynolds mogła być jego siłą, jednak nie był na to gotowy. Odpuścił, chociaż przecież nigdy się nie poddawał.

    Miłość pozostawała dla nich dziwnym tworem. Tak bardzo jak w nią nie wierzyli, tak bardzo pragnęli jej doświadczyć, jednak gdy zbliżali się do tego ciepła, zwyczajnie odskakiwali, jakby przerażeni tym, co ze sobą niosła. Oboje nie zamierzali przyznawać tego na głos, ponieważ ciężko było im przejść z tym do porządku dziennego, nawet z samym sobą. Jednak kochali, a fakt, że nie byli na to gotowi sprawił, że mimo targających nimi uczuć, tamtego dnia zobaczyli się po raz ostatni. Co więcej, nigdy więcej nie wymienili ze sobą nawet jednej wiadomości, chociaż kusiło ich tak bardzo, że niejednokrotnie zaciskali pięści, czując niesamowitą frustrację. Dlaczego? Powodów było wiele, jednak przede wszystkim wydawało im się, że tak będzie lepiej.

    Tak więc, Michael O'Connor i Yvette Reynolds realizowali swoje własne scenariusze życia, jednocześnie robiąc wszystko, by ich interpretacja zmieściła się w wyimaginowanych ramach ich własnego, dość pokrętnego rozumowania. Grali swoją rolę, chociaż nie było to łatwym zadaniem.
    Jednak to, czego nie przemyśleli, to fakt, że aktorzy zmierzają się z wieloma trudnościami na swojej drodze. Oboje nie spodziewali się tego, że przyjdzie im zmierzyć się z największym, aktorskim kunsztem.

    Z improwizacją.


==========

Cześć!

Od zawsze byłam najbardziej zadowolona z tego, jaką historię stworzyłam dla Mike'a i Yvette w (Nie) Chcę Cię Zranić. Ich historia miała zakończyć się tak, jak zobrazowałam to w/w książce w rozdziale 62, jednak każda historia, ma jakąś swoją dalszą część, która dzieje się poza naszym zasięgiem.

Postanowiłam przybliżyć Wam to, co stało się z nimi dalej. To oni będą grać pierwsze skrzypce w tej książce, chociaż nie zabraknie tutaj bohaterów, których znamy już z poprzednich historii. Nowe rozdziały tego spin-off'u pojawią się dopiero po opublikowaniu epilogu "(Nie) Chcę Cię Zranić". 

Liczę, że przypadnie Wam do gustu zarówno format (jak widzicie, trochę się zmienił) jak i sama historia. Wiem, że niektórzy z Was bardzo przywiązali się do tej dwójki, dlatego mam nadzieję, że podołam wyzwaniu, które sobie narzuciłam.

Jeśli Was zaintrygowałam, koniecznie zapiszcie sobie tą pozycję. Myślę, że będzie warto w końcu czeka nas duża dawka tego niepokornego blondyna ;)

Ściskam,
wasza czarodziejka2604


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top