15.

Edward: Kocham cię Bello.

Ja: *krzyczę* STOP!!! Gościu, najpierw jej gadasz ,,nie kocham cię", a teraz wyskakujesz mi z czymś TAKIM?! Ona mogła popaść w depresję!!!

Bella: To jest sen.

Ja: Eh... Gdyby to był sen...

Edward: Bello, czemu uwierzyłaś w kłamstwo, a w prawdę nie chcesz?

Ja: No bo może dlatego, że bardziej chamsko wyrazić się nie mogłeś, kiedy na początku książki z nią zrywałeś?!

Bella: Powiedziałeś, że mnie nie chcesz...

Ja: Jam jest świadek!

Bella: ...No i wyjechałeś.

Edward: Ale-

Ja: NIE WTRĄCAJ SIĘ I NIE PRZERYWAJ!!!

Bella: Wiem, że taki już jesteś, ale na Boga, czemu od razu jechać do Volturi? To nie twoja wina!

Ja: Dobrze gada. Zawołam Alice to będzie drugim sędzią.

Edward: Myślisz że pojechałem do Volturi, bo obwiniałem się za twoją śmierć?

Ja: Hmmm... No a nie?

Bella: A tak nie było?

Ja: Nie, skąd! Tylko Edward był głupi, bo wiedział że prędzej czy później wróci. A ty byś była z Jacobem, więc on by go zabił (nie to że mam coś przeciwko) i tyle.

Edward: Pojechałem do Volterry, bo życie w świecie (...) byłoby fatalne. 

Ja: Jak ktoś ci uwierzy to powiedz. 

Bella: Ty mnie kochasz.

Ja: ALICE!!! CHODŹ SZYBKO I PRZYNIEŚ POPCORN!!!

Edward: Jak wariat.

Ja: Ta-dam! Koniec.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top